Rząd chce wprowadzenia opłaty reprograficznej
Od pewnego czasu opłata reprograficzna, którą planuje wprowadzić rząd, stanowi gorący temat w debacie publicznej. Potocznie i niepoprawnie Polacy nazywają ją „podatkiem od smartfonów”, chociaż projekt ustawy nie obejmuje jak dotąd telefonów komórkowych. Jednak lista sprzętów jest dość długa.
Dyskusja na temat planów rządowych wybuchła po tym, jak w mediach wypowiedziała się Ilona Łepkowska. Scenarzystka odniosła się do opłaty reprograficznej i stwierdziła, że nie tylko politycy muszą ją wprowadzić, ale powinni ją jeszcze rozszerzyć tak, by obejmowała smartfony.
Rząd pracuje nad opłatą reprograficzną
Scenarzystka, która współtworzyła takie produkcje jak „Klan”, „Na dobre i na złe” oraz „M jak miłość”, dała do zrozumienia, że rząd ma obowiązek zadbać o artystów. Ilona Łepkowska zauważyła, że podobne kroki podjęto już w innych krajach europejskich.
Opłata reprograficzna ma obejmować między innymi telewizory z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych, laptopy, komputery stacjonarne, tablety, cyfrowe aparaty fotograficzne z niewymienialnym obiektywem, karty pamięci, pendrive’y i czytniki e-booków.
[EMBED-243]
Jeśli projekt zostanie ukończony, to nowa opłata wejdzie w życie 1 stycznia 2022 roku i zostanie narzucona na podmioty wprowadzające urządzenia na rynek polski. To oznacza, że koszty poniosą głównie producenci i importerzy. Niewykluczone, że ceny sprzętów pójdą drastycznie w górę, co może powodować skok zakupu nawet o kilkaset złotych.
Na wieść o rozpoczęciu prac nad tego rodzaju opłatą szybko zareagowali przedstawiciele branży, którzy ostrzegli, że będzie się to wiązało z podniesieniem kosztów urządzeń RTV. Politycy w uzasadnieniu jednak twierdzą, że tak się nie stanie.
Czym jest opłata reprograficzna, nad którą pracuje rząd?
Warto wyjaśnić, czym jest opłata, którą chce wprowadzić rząd. Projekt związany jest z funkcjonującą w prawie autorskim instytucją dozwolonego użytku osobistego. Zgodnie z tym każda osoba ma prawo kopiować na własny użytek czyjąś twórczość (książkę, piosenkę, film).
Artyści jednak nic z tego nie mają, dlatego ich interesy są zabezpieczane w różnych krajach dodatkowymi opłatami. W Polsce taka ustawa już funkcjonuje od 2003 roku, ale dotyczy nośników, które dzisiaj już nie są używane przez większość Polaków.
W ustawie znajdziemy kasety VHS i VHS/D, kasety magnetofonowe, magnetofony i radiomagnetofony. Jednak obecnie dane przenosi się przede wszystkim na kartach pamięci, pendrive’ach czy też wirtualnych dyskach. Pobierane opłaty trafiają do organizacji wspierających artystów.
Wysokość opłaty ma wynieść od 1 do 4 procent ceny brutto pierwszej sprzedaży urządzenia lub nośnika . Za pobieranie środków odpowiedzialny będzie skarbówka. Najwięcej ma otrzymać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych (od 30 do 49 procent). Innymi beneficjentami będą ZAiKS czy też ZPAV. Aktualnie trwają konsultacje publiczne.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Monika Richardson znalazła miłość. Pojawiło się wspólne zdjęcie pary
-
Tragiczny wypadek pod Środą Wielkopolską, nie żyje 41-latek. Opublikowano nagranie
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: Gazeta Prawna