Przyszedł do niej sąsiad i kazał wezwać pogotowie. "Powiedział, że ma w domu trupa"
Łuków. Do mieszkania kobiety zapukała sąsiadka i poinformowała, że w jej mieszkaniu znajduje się trup. 36-latka poprosiła, aby wezwać pogotowie. Mieszkaniu było jeszcze dwóch innych mężczyzn. Policjanci usłyszeli, że ofiara z ranami kłutymi… przyszła sama dosłownie przed chwilą.
Tragiczny finał spotkania zakrapianego alkoholem
Osiedle przy ul. Sieniewicza w Łukowie (woj. lubelskie) żyje zbrodnią, jaka rozegrała się w poniedziałek 28 sierpnia. Jedna z kobiet usłyszała dzwonek do drzwi.
- Około 20.00 lokator z parteru przyszedł do sąsiadki i powiedział, że ma w domu trupa . Poprosił o wezwanie pogotowia - powiedział mieszkaniec bloku, gdzie doszło do zbrodni w rozmowie z dziennikarzami Faktu. Ratownicy i policjanci znaleźli na łóżku martwego mężczyznę. Widok jego ciała nie pozostawiał złudzeń.
Kobieta przekonywała, że zmarły dopiero co wszedł do mieszkania
Znaleziony na łóżku w mieszkaniu w Łukowie mężczyzna był martwy i nie było szans na jego uratowanie. Policjanci i ratownicy od razu zauważyli ślady po ciosach nożem.
Oprócz 36-letniej kobiety w mieszkaniu byli jeszcze daj inni mężczyźni (jednym z nich był 57-letni właście mieszkania). Oboje byli pijani, ale zgodnie z ustaleniami policji w śmierci 49-letniego Jarosława Z. brała udział tylko Marta M.
Fakt poinformował, że Marta M. i Jarosław Z. byli kiedyś parą. Co ciekawe 36-latka próbowała przekonać policjantów , że martwy mężczyzna z wieloma ranami kłutymi dosłownie przed chwilą przyszedł o własnych siłach do mieszkania . Kobieta nie chciała udzielić zbyt wielu informacji na temat przebiegu spotkania i powodów agresji wobec byłego partnera. Policja poinformowała o dalszych krokach.
36-latka usłyszała zarzut zabójstwa
Fakt sugeruje, że zbrodni dokonano, gdy pozostała dwójka mężczyzn poszła do sklepu, aby dokupić alkoholu. To wtedy z nieznanych jeszcze przyczyn Marta M. chwycić miała za nóż.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kobieta kilkakrotnie ugodziła nożem swojego 49-letniego znajomego, z którym wcześniej piła alkohol. 36-latka już usłyszała zarzut zabójstwa . Grozi jej nawet dożywocie. Teraz o jej losie zdecyduje Sąd - poinformował asp. szt. Marcin Józwik z KPP Łuków.
36-latka nie pozostała jednak w areszcie. Mimo postawienia zarzutu zabójstwa Marta M. będzie czekać na sprawę na wolności. Powodem jest gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia . Kobieta trafiła do szpitala.
Źródło: Fakt, KPP Łuków