Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Przerażające doniesienia z lekcji religii w polskich szkołach. "Dzieci sikały ze strachu pod siebie"
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 03.07.2022 20:20

Przerażające doniesienia z lekcji religii w polskich szkołach. "Dzieci sikały ze strachu pod siebie"

lekcje religii
Unsplash/Mateus Campos Felipe

1550 - tyle nieprawidłowości w ostatnim roku zanotowała jak dotąd Fundacja Wolność od Religii podczas szkolnych lekcji religii. Chodzi m.in. o przemoc słowną, dyskryminację i nękanie. Jak księża, siostry zakonne i katecheci uczą w szkołach religii? Przykłady powalają.

Warto przypomnieć, że siostry zakonne i księża nie muszą mieć przygotowania pedagogicznego do pracy z dziećmi, mimo tego że pracują w szkole. Czy ten przedmiot w ogóle można traktować poważnie?

Przerażające doniesienia z lekcji religii. To robią duchowni w szkołach, w których uczą najmłodszych

- W naszej podstawówce ksiądz ciągał dziewczynki za włosy. Chłopców łapał za spodnie i podnosił. Dostawaliśmy drewnianą linijką np. za to, że poszliśmy na mszę do innej parafii. Dzieci sikały ze strachu pod siebie. A on? Niewzruszony. Dziwne, bo sam miał zresztą dwójkę, która biegała czasem po plebanii. W sąsiedniej parafii udzielał ślubu... synowi. I - jak zawsze - każdy wiedział, nikt nie zgłaszał. Taka mentalność - mówiła w rozmowie z Interią pani Justyna pochodząca z województwa lubelskiego.

W jej parafii ksiądz to prawdziwe guru, które trzęsie okolicą od 20 lat. Czy przypadki nękania były zgłaszane? Duchowny jest całkowicie nietykalny, to w końcu ważna figura dla miejscowych.

Większość podobnych nadużyć jak tych przytoczonych przez panią Justynę nie jest nigdzie zgłaszana - dzieje się tak szczególnie w małych miejscowościach, gdzie osoba duchownego jest ważna dla społeczności i niemal nietykalna. Ludzie po prostu na porządku dziennym przechodzą do tego, co dzieje się nie tylko w życiu parafii, ale również ich dzieci.

- U mnie co prawda nie ksiądz, a katechetka powtarzała, że "goląc nogi, kusimy szatana" - opowiadała za to Katarzyna, koleżanka pani Justyny mieszkająca w większym mieście.

Religia w polskich szkołach - przedmiot jak z Monty Pythona

Religia nie jest przedmiotem obowiązkowym dla uczniów i coraz większa ich liczba rezygnuje z uczęszczania na podobne lekcje. Część z nich pochodzi z niewierzących rodzin, które nie chcą mieć nic wspólnego z Kościołem - wtedy sytuacja jest prosta. Inni uważają lekcje religii za zwykłą stratę czasu (co nie jest nieuzasadnione), a jeszcze inni chcą móc szybciej wrócić do domu.

Nawet, gdy na religię uczęszczałaby tylko jedna osoba w klasie, lekcja wciąż się odbywa (w przeciwieństwie np. do lekcji wychowania do życia w rodzinie, filozofii, psychologii lub etyki - tam szkoła zazwyczaj przy zbyt małej liczbie uczniów nie decyduje się na prowadzenie przedmiotu). Osoby prowadzące lekcje otrzymują normalne wynagrodzenie, tzn. że księża, katecheci oraz zakonnice/zakonnicy są finansowani z budżetu państwa.

Jak wygląda program lekcji religii? Wystarczy spojrzeć na podręczniki do przedmiotu - w większości są to nic nie wnoszące tematy, które w teorii mają rozwijać duchową wrażliwość, w praktyce nie odnoszą się jednak prawie w ogóle do istoty chrześcijaństwa, czyli Pisma Świętego, a poświęcone są w większości katolickim praktykom religijnym.

Tymczasem na lekcjach w wielu szkołach sytuacja prezentuje się w taki sposób, że dochodzi do przemocy psychicznej i fizycznej, nękania, poniżania uczniów lub molestowania słownego. Tak wielu podobnych przypadków nie ma na lekcjach innych przedmiotów w całej Polsce. Dlaczego? Bo księża, w przeciwieństwie do nauczycieli, są rzeczywiście bezkarni.

- Zakonnica-katechetka rzucała piórnikami i zeszytami uczniów, z którymi "nie mogła sobie poradzić". Te rzeczy latały przez okno, lądowały w koszu na śmieci, a jeden trafił za szafę w klasie. Potem uczeń musiał je zbierać - przekazywała blogerka Wioletta Pyzik znana szerzej jako Niewyparzona Pudernica, która zebrała część opowieści o lekcjach religii od osób, które postanowiły jej zaufać.

- Ksiądz w liceum nazwał mnie ladacznicą, bo pomalowałam włosy na rudo. Inne koleżanki to "wysłanniczki szatana", bo w lecie nie chodziły w golfach i kusiły go dekoltem. Złożyliśmy zbiorową skargę. Oczywiście zamieciona pod dywan, a ja zrezygnowałam z lekcji religii - przekazała.

- W szkole podstawowej mojego syna ksiądz przydusił chłopca i uderzył nim o ścianę. Dlaczego? Bo kłócił się z kolegą. Sprawę zgłoszono dyrektorce, cała klasa potwierdziła wersję zaatakowanego, a klecha się wyparł. I co? Uwierzyła jemu - brzmiała inna historia przedstawiona przez blogerkę.

To tylko niektóre z historii. Jak donosi Fundacja Wolność od Religii, która utworzyła "Mapę (nie)równości" mającą zbierać anonimowo informacje o nadużyciach, do jakich dochodziło na lekcjach w całej Polsce, w ciągu roku uzyskała aż 1550 podobnych zgłoszeń dotyczących wszelkich przejawów nieprawidłowości, w tym nękania, dyskryminacji i przemocy zarówno słownej, jak i fizycznej na lekcjach religii.

Czy religia, przedmiot nikomu niepotrzebny, który tworzy więcej przeszkód i problemów niż rzeczywiście pomaga, zniknie wreszcie ze szkół?

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl