"Przejęcie" pilotów to nie wszystko. PiS ma kolejny plan
"Przejęcie" pilotów to nie wszystko. PiS ma kolejny plan, który uderzy przede wszystkim w widzów i w nadawców niepublicznych. - Władza, która hamuje rozwój, ma zapędy totalitarne. Przede wszystkim w kwestii mediów - ocenia w rozmowie z portalem Wirtualna Polska dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.
Od czwartku nie cichną dyskusje na temat kolejnego absurdalnego pomysłu Prawa i Sprawiedliwości. Rząd przyjął projekt ustawy, który wprowadza zmiany dotyczące Prawa komunikacji elektronicznej i odnosi się do Ustawy o radiofonii i telewizji. Nowe przepisy określają, które kanały muszą znaleźć się w ofercie operatorów płatnej telewizji. Obecnie na liście znajdują się TVP1, TVP2, TVP3, Polsat, TVN, TV4 i TV Puls. Po zmianach TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura będą musiały zajmować pierwsze pięć pozycji na pilocie.
PiS będzie rządził pilotami Polaków
Zmiany narzucone przez PiS oznaczają koniec oglądania telewizji w internecie w formule, którą znamy. Ustawa sugeruje, że jedynym "poprawnym" sposobem oglądania telewizji jest korzystanie ze stacjonarnych odbiorników. Mimo że młodzi ludzie, którzy chcą korzystać z urządzeń mobilnych, raczej zrezygnowali już z klasycznej telewizji, nierzadko sięgają po nią podczas ważnych wydarzeń - np. w czasie Mundialu. Po zmianach nie będą mieli żadnej alternatywy dla serwerów telewizji publicznej, która nie musi dystrybuować sygnału w sieci.
- Rozpakietowanie oferty telewizyjnej podroży ofertę. Ludzie, którzy będą chcieli naprawdę oglądać, znajdą sposób, by dotrzeć do danego kanału. Jednak rozpakietowanie kanałów, to, że będą one miały gorsze możliwości konkurencji, ale i to, że będą droższe, doprowadzi do tego, że wielu ludzi za to po prostu nie będzie w stanie zapłacić i będzie musiało zrezygnować z korzystania - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska dr Krzysztof Grzegorzewski.
Prof. Jacek Wasilewski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że zmiany narzucone przez PiS mają charakter propagandowy. - Część osób będzie bardziej podatna na to, by oglądać TV wspierającą partię rządzącą - tłumaczy dla WP. Zdaniem eksperta jednak Polacy - wbrew oczekiwaniom rządu - będą próbowali zakaz obchodzić.
"Zmiany ustalane tzw. siekierą"
Przyjęcie projektu w obecnym kształcie będzie jednoznaczne ze stratami, które poniosą nadawcy i operatorzy prywatni. Zdaniem prof. Jacka Wasilewskiego prawdopodobne jest, że Polacy będą mogli wybierać opcję podstawową lub rozbudowaną, wedle swoich potrzeb.
- Wydaje mi się, że rynek będzie raczej dążył do homeostazy. Do stanu, który będzie zapewniał przychody, skalkulowane w inwestycjach w boxy i pakiety. Dlaczego tak według mnie będzie? Ponieważ zmiany proponowane przez rządzących są ustalane tzw. siekierą, nie są konsultowane . Zwykle takie zmiany mają dużo dziur, w które będzie można się wciskać. Trochę to potrwa, ale o to chodzi, by trwało. O to, by przetrwać - tłumaczy specjalista w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
Nie sposób nie zauważyć, że zarówno powyższe zmiany, jak i podwyżka dofinansowania dla TVP, mogą być bezpośrednio związane ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. - Nowe zadania TVP będą skoncentrowane na tym, by tworzyć nowe programy, mieć nowych korespondentów, rozprzestrzeniać przekaz. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to ściśle kwestia polityczna - mówi dla wp.pl dr Krzysztof Grzegorzewski.
- Powszechność, równość, pluralizm i jakość - wszystkie te rzeczy są ordynarnie gwałcone w tzw. mediach publicznych w warstwie werbalnej i poza werbalnej - dodaje ekspert.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
"Rządowy" węgiel dociera pod strzechy Polaków. "To się nie nadaje do palenia"
-
Bawił się z Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Zdradził, jak się zachowywała
-
Teksas: Kurier miał porwać dziewczynkę z domu, 7-latka nie żyje. 31-latek zatrzymany
Źródło: Wirtualna Polska