Prawo i Sprawiedliwość zmienia narrację ws. kryzysu migracyjnego
Prawo i Sprawiedliwość zmienia narrację dotyczącą kryzysu na granicy. Choć początkowo partia rządząca unikała pomocy partnerów z zewnątrz i twierdziła, że sama świetnie daje sobie radę, ostatnio coraz częściej mówi się o umiędzynarodowieniu sprawy i współpracy ponad podziałami.
- Dajemy sobie świetnie radę na granicy - mówił niedawno prominentny działacz Prawa i Sprawiedliwości, Marek Suski. Takie słowa nie były zresztą obce innym politykom obozu rządzącego z premierem na czele.
Sytuacja na granicy cały czas jest trudna. Migranci walczą o przetrwanie , umierają kolejni ludzie, co noc dochodzi do prób sforsowania umocnień. W tym czasie PiS odrzuca pomoc Frontexu i partnerów europejskich, choć ostatnie wypowiedzi wskazują na to, że wkrótce wszystko może się zmienić.
Zmiana frontu PiS
Unia Europejska nie może bezczynnie patrzeć na to, jak kryzys migracyjny eskaluje. Nawet jeśli PiS nie chce tego przyznać, to widać wyraźnie, że wcale nie radzi sobie z problemem, a Wspólnota martwi się o wybuch prawdziwego konfliktu na jej granicach.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W związku z tym dyplomatyczne zabiegi podejmują najpotężniejsi liderzy UE, w tym kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Podczas gdy oni negocjują z Putinem i Łukaszenką, polskie władze skupiają się na krytykowaniu ich za podejmowane działania i upominają, że nic nie powinno dziać się ponad naszymi głowami.
Wraz z narastającą bezradnością Zjednoczonej Prawicy, coraz częściej słychać jednak, że od początku zabiegano o umiędzynarodowienie konfliktu. Taka zmiana frontu oznacza, że PiS poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że dłużej nie może zaklinać rzeczywistości.
Jak twierdzi Justyna Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej", narrację "dajemy sobie świetnie radę na granicy" powoli zastępuje hasło „od początku były rozmowy z UE".
Unia nie zamierza bezczynnie patrzeć na eskalację konfliktu
Gdy 2 września wprowadzano stan wyjątkowy na granicy z Białorusią, zapewniano, że w połączeniu z budową na granicy muru zatrzyma on działania reżimu w Mińsku. Tak się jednak nie stało. Desperacja białoruskiego dyktatora doprowadziła do zamieszek na przejściu granicznym w Kuźnicy, a zdjęcia z ich pacyfikacji obiegły świat .
Dopiero gdy do interwencji włączyła się Angela Merkel, za co zresztą skrytykowała ją m.in. Beata Szydło , Łukaszenka zdecydował się odesłać do Iraku pierwszą grupę migrantów, którzy tłumnie stawili się na lotnisku w Mińsku.
W przygotowaniu są ponoć kolejne loty do Bagdadu i Irbilu, nad organizacją których działa prężnie irackie MSW. Oczywiście, nie wszyscy chcą wrócić do ojczyzny, jednakże każdy lot powrotny wydaje się być na wagę złota dla Polski.
Politycy PiS robią dobrą minę do złej gry i udają, że to nieprawda, że polska dyplomacja okazała słabość. Dowodem na to ma być choćby ostatnie spotkanie szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego z jego niemieckim odpowiednikiem, podczas którego Horst Seehofer chwalił naszą obronę granic.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu Andrzej Duda oświadczał, że nie zgadza się, by o Polsce mówiono bez naszego udziału i upominał Niemcy , że jesteśmy suwerennym państwem.
- Polityka izolacjonizmu przynosi teraz takie skutki, że nikt z nami nie chce rozmawiać. Nawet gdy sprawy dotyczą Polski. To jest wielka porażka rządu - skomentował zamieszanie Michał Wypij z Porozumienia.
Nieskuteczne zabiegi polskiej dyplomacji
Jak zdradził w rozmowie z Dobrosz-Oracz wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz, Polska próbowała odsyłać imigrantów przebywających w ośrodkach do Iraku. Niestety, bezskutecznie.
Rozmowy na ten temat prowadzone są od lipca, jednak jak do tej pory nie przyniosły efektu. Dopiero teraz, gdy w dialog włączyła się Unia, możliwe jest osiągnięcie porozumienia. Nie oszukujmy więc, że to Polska wpłynęła na Irak i Turcję, by wstrzymały loty na Białoruś.
W placówkach dla migrantów na terenie Polski przebywa obecnie prawie 2000 osób. Rząd nie radzi sobie z ich wydalaniem, dlatego w końcu chce prosić o pomoc Frontex. Teraz, gdy w świat poszły już sygnały, że żadnej pomocy nie potrzebujemy.
Gabinet Morawieckiego obawia się, że straci kontrolę nad wydarzeniami na granicy, gdy dopuści tam unijną agencję. - Trzy tygodnie temu myśleli, że [konflikt] bardzo im służy. Widać to po tym, co robi propagandowa telewizja. Dzisiaj już widzą, że to się odwraca w drugą stronę - mówi poseł KO Dariusz Joński.
Wiadomo, że rząd nie przyzna się do błędu. Teraz rakiem będzie próbował wycofać się z poprzednich słów. Pojedynczy politycy wciąż przekonują więc, że nasze zabiegi przynoszą oczekiwane skutki. Marcin Horała ogłosił nawet, że "tę rundę zmagań z Łukaszenką Polska wygrała".
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Oficer wywiadu ocenia dalsze działania Aleksandra Łukaszenki
-
Angela Merkel oskarżona przez Beatę Szydło o łamanie zasad UE
-
Prezydent Duda rozmawiał z prezydentem Niemiec. "Jesteśmy suwerennym państwem"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec. pl
Źródło: GW