Pożyczył od auto od kolegi, by pojechać na randkę. Spotkanie zakończyło się tragedią
Miały być czułe słowa, uśmiechy, a jest tragedia i śmierć. Koszmarnie zakończyła się randka obywatela Białorusi oraz Ukrainki, którzy 24 kwietnia ulegli bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu. Auto kierowane przez mężczyznę z olbrzymią prędkością wjechało w drzewo w miejscowości Słupno, niedaleko od Warszawy. 26-latka zmarła niedługo po zderzeniu. Walczący o życie w szpitalu 34-latek zmarł po dwóch dniach.
Koszmarny wypadek pod Warszawą. Nie żyją dwie osoby
Koszmarny wypadek wydarzył się 24 kwietnia na drodze wojewódzkiej nr 631, pomiędzy Nieporętem a Markami, niedaleko Warszawy. Służby zostały poinformowane o samochodzie marki Range Rover, który roztrzaskał się o przydrożne drzewo. Na domiar złego, auto stanęło w płomieniach na skutek uderzenia.
-
Na miejsce zadysponowano pięć zastępów straży pożarnej z terenu powiatu wołomińskiego i legionowskiego, pogotowie, policję i załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
- informował tuż po wypadku w rozmowie z Gazetą Powiatową asp. Jan Sobków, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie.
Kobieta zmarła tego samego dnia, mężczyzna dwie doby później
Autem podróżowały dwie osoby. - 34-letni obywatel Białorusi wjechał w drzewo, jechała z nim jeszcze jego 26-letnia dziewczyna obywatelka Ukrainy. Oboje byli w stanie krytycznym i trafili do szpitali w Warszawie - informował na swoim Facebookowym profilu Miejski Reporter. Niestety, niedługo po przetransportowaniu do szpitala, kobieta zmarła.
Obywatel Białorusi walczył przez ponad dwa dni o swoje życie. 26 kwietnia nadeszła informacja, że on także zmarł. - Niestety, on również nie przeżył. Kierowca samochodu zmarł w szpitalu - potwierdziła tragiczne informacje w rozmowie z Super Expressem Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
-
O życie mężczyzny lekarze z Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów próbowali walczyć dwa dni dłużej. Jednak i jego nie udało się uratować. Przyczyną śmierci był między innymi bardzo rozległy uraz mózgowo-czaszkowy spowodowany obrażeniami powypadkowymi
- informował portal wwl112.pl.
Miała być romantyczna randka, byłą śmierć i łzy bliskich
Jak poinformował Miejski Reporter, zmarła para tego dnia spędzała romantyczny czas. Oboje wracali znad jeziora. - Mężczyzna pożyczył auto od swojego kolegi, który dopiero co je kupił. Na romantyczną wycieczkę wybrali jezioro Zegrzyńskie, gdzie spędzili popołudnie. Niestety wracając, z bardzo dużą prędkością wbili się w drzewo - dowiadujemy się.
Na filmiku zamieszczonym na Facebookowym profilu Miejskiego Reportera widać jak silne musiało być zderzenie z drzewem. Auto było dosłownie roztrzaskane.
Źródło: wwl112.pl/ Miejski Reporter/ SE