Poszła do baru mlecznego w Sopocie. Na miejscu czekało ją duże zaskoczenie
Bary mleczne to dla wielu z nas gwarancja pysznego, domowego obiadu i stosunkowo niskich cen. Reporterka zdecydowała się sprawdzić tę tezę w jednym z barów mlecznych w Sopocie. Czy obiady tam faktycznie są tanie i czy da się nimi najeść?
Paragony grozy straszą w wakacje
Wakacje nieuchronnie kojarzą się w ostatnich latach z tzw. paragonami grozy . Internauci publikują nie tylko zdjęcia rachunków za zakupy w sklepach spożywczych, ale także za obiady i przekąski w restauracjach czy barach. Niedawno pojawiła się też fala doniesień odnośnie do wysokich cen biletów za zwiedzanie popularnych obiektów o znaczeniu historycznym.
Nie od dziś wiadomo, że przyjemną alternatywą dla sieciowych restauracji są bary mleczne, w których serwowane są tradycyjne posiłki za stosunkowo niskie ceny. Tak przynajmniej to funkcjonuje w naszej zbiorowej świadomości. Reporterka o2.pl zdecydowała się zbadać to przekonanie.
Alternatywa wobec drożyzny także nad morzem
Dziennikarka chciała zaspokoić swój głód w jednym z barów mlecznych w Sopocie. Gdy dotarła na miejsce, zwróciła uwagę na brak szyldów i niewielki rozmiar lokalu. To jednak nie przeszkadza w komfortowym skonsumowaniu jednego z tradycyjnych polskich dań.
Jak odnotowała reporterka, ceny dań mięsnych zaczynają się od 23 zł (kotleciki w sosie), a kończą na 29 zł (gulasz z plackami). Najdroższy jest filet z dorsza, który kosztuje 34 zł. Zupę można nabyć za 7 zł, a naleśniki na słodko za 13 zł. Dziennikarka zdecydowała się zaś na panierowaną pierś z kurczaka z frytkami i colesławem, a do tego kompot. Za wszystko zapłaciła 32 zł.
W barach mlecznych też czuć inflację
Kobieta zwróciła uwagę, że - w przeciwieństwie do wielu innych barów mlecznych - tu musiała trochę poczekać na swój posiłek. Zapewniła jednak, że było warto.
- Wreszcie dostaję zamówiony posiłek i już wiem, że jestem w gastronomicznym niebie. Porcja jest wielka, pachnie obłędnie, wygląda świeżo. Kotlet jest gorący, widać i czuć, że przed chwilą zdjęty z patelni, a nie odgrzewany. Smak? Od kompotu po kurczaka, domowo, świeżo, pysznie! Szukajcie takich perełek, sugerujcie się opiniami miejscowych i... nie nastawiajcie się na "taniochę". Za dobrą jakość trzeba trochę zapłacić, a tanio już nie będzie - twierdzi reporterka.
Zauważyła też, że w takich miejscach jak na dłoni widać wzrost cen z ostatnich 2-3 lat. W 2021 roku zupy tym barze kosztowały 4,50 zł, a danie dnia można było zjeść za 16-18 zł - tyle kosztował m.in. zestaw z de volaillem, schabowym czy bitkami. Już rok później ceny zup wzrosły do odpowiednio 5,50 zł i 23-24 zł.
Źródło: o2.pl