Posłowie KO ujawnili niewygodną prawdę ws. Odry. Służby wykryły groźną substancję już w lipcu
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński przedstawili wyniki kontroli poselskiej ws. katastrofy ekologicznej w Odrze. Jak udało im się ustalić, prawie miesiąc temu służby wykryły w aż czterech badanych miejscach obecność w wodzie szkodliwego mezytylenu. O tych rewelacjach rząd PiS nie wspominał w żadnym swoim przekazie. Króluje za to narracja jakoby za skażenie rzeki odpowiadały czynniki biologiczne.
Pogłoski o możliwości zatrucia Odry mezytylenem pojawiły się na początku wybuchu afery, kiedy to WIOŚ we Wrocławiu wskazał, że obecność substancji potwierdzono w wodzie pobranej w Lipkach. Doniesienia te szybko zdementował jednak WIOŚ w Opolu, który stwierdził, że oświadczenia o takiej przyczynie skażenia są "nieuprawnione".
Joński i Szczerba drążą temat skażenia Odry
Jako, że do dziś instytucje państwowe nie potrafią dociec, co odpowiada za katastrofę ekologiczną na drugiej co do długości rzece w Polsce, do rozliczenia władz za ich opieszałość ruszyli posłowie opozycji.
Z ramienia Koalicji Obywatelskiej działania prowadzi niezawodny duet śledczy Dariusz Joński i Michał Szczerba , których można już z pełną odpowiedzialnością nazwać specjalistami od wykrywania matactw i przekrętów na najwyższych szczeblach władzy.
Podczas niedzielnej wizyty na Campusie Polska Przyszłości parlamentarzyści postanowili poinformować o najnowszych ustaleniach, jakie poczynili w związku z kontrolą ws. skażenia Odry.
- Opowiemy o tym, jak PiS ukradł państwo! Od miesiąca premier mataczy i ukrywa informacje. Zdecydowaliśmy się dziś przedstawić nowe fakty z kontroli poselskiej dotyczące zatrucia Odry! - zapowiadali na Twitterze.
Szokujące ustalenia posłów KO
Nikt nie spodziewał się, że Joński i Szczerba pochwalą się laurką na cześć rządzących i ogłoszą, że w zbadanych przez siebie instytucjach wszystko było jak trzeba. Nikt nie spodziewał się jednak także tego, że na jaw wyjdą bezczelne kłamstwa i kolejne zatajanie faktów przed Polakami.
- Premier Morawiecki 12 sierpnia mówił, że "do Odry wrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych i zrobiono to z pełną świadomością". Z kolei 25 sierpnia szef rządu przekazał, że "sytuacja na Odrze była zdarzeniem o charakterze naturalnym, gdzie nie było specjalnych, wielkich zrzutów substancji chemicznych". Coś tu się nie zgadza - mówił Szczerba.
Jak udało się ustalić, już 28 lipca w Odrze na wysokości Oławy miał zostać wykryty mezytylen. Kilka dni później badania powtórzono z takim samym rezultatem, szkodliwą substancję wykryto także w Łanach i jeszcze jednej miejscowości.
Tymczasem władze początkowo w ogóle nie reagowały, a następnie przeszły do twierdzeń o tym, że przyczyną skażenia rzeki jest czynnik biologiczny. Ministerstwo Klimatu jak tonący brzytwy trzyma się wersji, że za wszystko odpowiedzialne są najprawdopodobniej tzw. złote algi.
- To jest chyba najbardziej skrywany dokument, o którym wie Morawiecki. Ten dokument leży na jego biurku od samego początku sierpnia - skwitowali posłowie KO, pokazując pozyskane papiery.
Mezytylen - zabójczy wróg
Mezytylen to związek chemiczny uważany za wysoce szkodliwy dla środowiska od połowy lat 50. XX wieku. W stanie gazowym emitowany jest do atmosfery m.in. podczas natryskowego powlekania przedmiotów. Bezpośrednio przyczynia się do powstawania warstwy ozonowej. Jest silnie toksyczny dla układu oddechowego oraz oczu człowieka.
Z kolei w stanie ciekłym wykorzystywany jest jako rozpuszczalnik , który również stanowi zagrożenie dla żywych organizmów. Odpowiada za śmierć zwierząt wodnych oraz ptaków, powoduje śnięcie ryb .
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: goniec.pl