Pijany kierowca śmiertelnie potrącił 25-latka. Kobieta trafiła do szpitala
25-letni Mikołaj zginął w tragicznym wypadku w Będziemyślu na Podkarpaciu. Chłopak wracał pieszo z dworca PKP ze swoją dziewczyną, ale do domu nie dotarli, bo zostali potrąceni przez rozpędzonego forda. Pojazdem podróżowali dwaj mężczyźni, którzy zostali zatrzymani przez policję. Obaj mieli w organizmie znaczne ilości alkoholu.
Potrącenie pieszych w Będziemyślu. Za kierownicą pijany mężczyzna
To ogromne nieszczęście zdarzyło się w sobotę 15 lipca po godzinie 22 w Będziemyślu. Wtedy to do Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach wpłynęło zawiadomienie o potrąceniu dwóch osób - mężczyzny i kobiety. Okazało się, że 25-latek i 21-latka na prostym, oświetlonym odcinku drogi zostali dosłownie zmieceni z pobocza przez rozpędzonego forda.
- Niestety w wyniku tego zdarzenia śmierć na miejscu poniósł 25-letni mieszkaniec gminy Sędziszów Małopolski . Do szpitala została przewieziona druga z potrąconych osób, 21-letnia mieszkanka Ropczyc - relacjonował Wojciech Tobiasz z policji w Ropczycach.
W sprawie zatrzymano też dwóch mężczyzn, 48-latka i 51-latka, którzy podróżowali samochodem. Jak przekazano, obaj panowie byli nietrzeźwi , a dokładniej mieli w swoich organizmach ponad 2 promile alkoholu.
Poruszające świadectwo o ofierze
Jak ustalił "Super Express", potrąceni Mikołaj i Paulina szli prawidłowo, czyli lewą stroną jezdni. Para wracała właśnie z dworca PKP, skąd mężczyzna odebrał swoją partnerkę po tym, jak ta przyjechała na urodzinowego grilla.
O 25-latku w samych superlatywach wypowiadają się jego sąsiedzi, którzy uważają, że to, co wydarzyło się w sobotę, jest niewyobrażalną tragedią . Mikołaj był jednym z czwórki braci. Nigdy nie sprawiał problemów, zawsze się uśmiechał i często żartował .
- Serce pęka, że przez pijaków matka straciła dziecko. Całe życie miał przed sobą. Taka tragedia - powiedziała jedna z sąsiadek rodziny Mikołaja.
51-latek usłyszał zarzuty
Dziś 51-letni mieszkaniec gminy Świlcza usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości, co obarczone jest karą do 12 lat więzienia . Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia.
W miejscu, w którym doszło do dramatu wciąż widać pozostałości po akcji ratowników, m.in. zużyte rękawiczki i sprzęt medyczny, którym próbowano ratować życie Mikołaja i Pauliny. Jest też inna, bardzo wymowna rzecz - butelki po wódce. Jedna całkowicie pusta, druga zaczęta, a na obydwu krew.
Źródło: SE