Plotki ws. "Familiady" okazały się prawdą. Karol Strasburger nie miał nic do gadania
Zaskakujące przypuszczenia o zmianach w "Familiadzie", które od kilku tygodni pojawiają się w mediach, okazały się prawdą. Po 30 latach z programem żegnają się kluczowe osoby, które napędzały oglądalność i odpowiadały za utrzymanie formatu w charakterystycznym rozrywkowym tonie. Na decyzję nie miała wpływu nawet TVP. W mediach pojawiły się oświadczenia.
"Familiada" obchodzi 30-lecie, ale nie obyło się bez przykrości
Pierwszy odcinek "Familiady" został wyemitowany 17 września 1994 roku , co oznacza, że dziś program ma już skończone 30 lat . Od samego początku jego jedynym prowadzącym w historii jest Karol Strasburger . Aktor z okazji jubileuszu udzielił kilku wywiadów, w których wspominał swoje początki w teleturnieju i przyznał, że obecnie forma jest zupełnie inna niż choćby 10 lat temu. Wtedy bardzo wyraźnie mówił o nieuniknionych zmianach .
Zmieniła się też formuła, już nie muszą być rodziny, więc przyjeżdżają studenci, ludzie biznesu. Nie ma jednak pracowników państwowych i polityków. (...) Ludzie są bardziej otwarci i odważni – mówił na łamach Faktu.
Roszady w spółce TVP i zwolnienia kluczowych prezenterów stały się jednak powodem, by spekulować również o odejściu Karola Strasburgera z roli gospodarza "Familiady". Mimo uznania widzów, jego sytuacja w oczach opinii publicznej była niepewna. Sam jednak życzyłby sobie pozostać w programie jak najdłużej.
Miałem życzenia, żeby sto lat żyć – szczerze powiedziawszy, trochę planuję więcej, ale niech i sto będzie. Przynajmniej w zdrowiu – żeby te sto lat prowadzić "Familiadę". To byłby wynik. Byśmy mieli naprawdę chyba rekord świata w tej sprawie. Nie wiem, czy się uda – na razie nie idzie najgorzej – tłumaczył na jubileuszowym nagraniu.
Rewolucji w TVP ciąg dalszy. "Familiada" z pierwszą taką zmianą od 30 lat
Choć na razie nie zapowiada się, by popularny aktor musiał pożegnać się z widzami, to taka sytuacja spotkała inne osoby z produkcji. Serwis Wirtualne Media przekazał, że od przyszłego roku opiekę nad wydaniami kultowego teleturnieju Telewizji Polskiej przejmie polska spółka należąca do medialnego koncernu Fremantle. To jednak nie koniec zaskoczeń , bo szczegółami podzielił się jeden z pracowników, który właśnie stracił pracę w programie.
Do Fremantle należy prawo własności nad produkcją "Family Feud", na której oparta jest formuła "Familiady". Dotąd nad emisją odcinków teleturnieju – na zlecenie koncernu – czuwała spółka Astro. Ryszard Krajewski, główny akcjonariusz przedsiębiorstwa, nie chciał na razie zabierać głosu. Zrobił to za to Krzysztof Wasążnik, jeden z odchodzących producentów.
TVP nie miała wpływu na decyzję w sprawie "Familiady"
Co ciekawe – wychodzi na to, że ani zarząd TVP, ani tym bardziej Karol Strasburger, nie miał żadnego wpływu na to, jak potoczy się dalsza współpraca z producentami "Famiiady".
Spółka Astro, producent "Familiady", jest podwykonawcą Fremantle Media, czyli właściciela tego formatu. Decyzje o współpracy ze spółką Astro przy produkcji "Familiady" podejmuje Fremantle Media. Telewizja Polska nie ingeruje w decyzje biznesowe podmiotów zewnętrznych – dowiedział się portal Wirtualne Media od biura prasowego TVP.
Czytaj także : Tak Monika Olejnik powitała widzów "Kropki nad i" po aferze z Sikorskim. Wystarczyło kilka słów
Kilka dni wcześniej informację tę potwierdził swoim oświadczeniem w mediach społecznościowych Krzysztof Wasążnik. Przez ostatnie 28 lat współpracował przy produkcji teleturnieju, a także od lat zasiada w radzie nadzorczej Astro.
Coś się kiedyś zaczęło, a dziś to coś się skończyło. Dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemność przez ten czas współpracować, za wspólnie spędzony czas przy produkcji "Familiady". Wszystkim życzę dużo szczęścia i powodzenia , a ja zaczynam nowy, kolejny etap w życiu (nie z mojej winy ani mojego wyboru), już bez "Familiady". Trochę szkoda, w końcu to 28 lat – napisał na Facebooku.