Pijany radny wjechał traktorem w samochód. Trudno uwierzyć, co zrobił później
O włos od nieszczęścia w gminie Pakosławice na Opolszczyźnie. W samochód, w którym matka zapinała w fotelik maleńką córkę, uderzył znienacka rozpędzony traktor. Maszyną, jak się okazało, kierować miał pijany radny gminy, wybrany na swój urząd zaledwie dzień wcześniej. Fakt zgłoszenia wypadku potwierdziła już policja z Nysy. Sprawę opisał portal Wirtualna Polska.
Groźny wypadek w Reńskiej Wsi
Do tego bulwersującego zdarzenia miało dojść w poniedziałek (8 kwietnia) w Reńskiej Wsi w gminie Pakosławice (woj. opolskie). Pani Aleksandra właśnie zapinała w foteliku samochodu 15-miesięczną córkę, zaś obok siedział jej 3-letni synek. Nagle kobieta poczuła uderzenie i usłyszała głośny huk. W otwarte tyle drzwi pojazdu uderzył traktor.
- Gdy wyciągnęłam głowę z wnętrza auta, drzwi były wygięte w drugą stronę, a traktor znikał za zakrętem. Urządzenie podpięte do ciągnika pociągnęło drzwi, przy których byłam pochylona do córki. Gdybym stała wyprostowana wszystko mogłoby skończyć się tragedią - relacjonowała w rozmowie z Wirtualną Polską.
Za kierownicą traktora miał siedzieć nowy radny
Jak czytamy w portalu, samochód pani Aleksandry stał na poboczu drogi, które kiedyś było przystankiem dla autobusów. Kobieta nie spodziewała się, że dojdzie do jakiegokolwiek nieszczęścia, bo gdy tylko nachylała się nad fotelikiem, droga była pusta. Rozpędzony traktor nadjechał znienacka. Na reakcję nie było nawet szans.
Tuż po wypadku młoda matka zaczęła krzyczeć i machać do kierowcy maszyny, by zawrócił, co też się stało. Wówczas rozpoznała ona w kierującym mężczyznę, który zaledwie dzień wcześniej dostał się do rady gminy Pakosławice.
Gdy pan Piotr wyszedł z traktora i zobaczył, jak wygląda sytuacja, machnął ręką i stwierdził, że nic takiego się nie stało. "Wystraszyliście się", stwierdził i pewny siebie oznajmił, że jedzie w pole zrobić, co ma do zrobienia, a jak będzie wracał to podjedzie i się "dogadamy". Zadeklarował, że za wszystko zapłaci - opowiedziała.
Kierowca maszyny był pod wpływem alkoholu
Sytuacja z każdą minutą stawała się jednak coraz bardziej poważna, gdyż pani Aleksandra poczuła od radnego woń alkoholu. Poprosiła zatem, by zjechał z jezdni i poczekał z nią na przyjazd męża.
Po tym mężczyzna musiał zorientować się, że może mieć kłopoty, bo zwyczajnie odjechał. Wrócił po 25 minutach samochodem i z pieniędzmi, ale gdy sprawie nie udało się ukręcić głowy, ponownie zniknął, by wrócić na rowerze.
Później kierowca traktora próbował jeszcze namówić męża pani Aleksandry, by nie wzywał policji , argumentując, że “nic takiego się nie stało”. Wezwany patrol przyjechał w końcu po ok. dwóch godzinach, co potwierdziła st. sierż. Janina Kędzierska z komisariatu w Nysie.
Zostaliśmy wezwani do zdarzenia z udziałem kierującego ciągnikiem rolniczym, który uszkodził samochód osobowy. (…) Miał ponad 0,5 promila w wydychanym powietrzu - przekazała.
Nie padło nawet słowo "przepraszam"
Poszkodowana kobieta nie żałuje, że nagłośniła sprawę, ponieważ uważa, że gdyby tego nie zrobiła, dałaby przyzwolenie na jazdę pod wpływem alkoholu. Co więcej, jest jej przykro, bo na koniec nie usłyszała nawet “przepraszam”,
Całe szczęście, że nic się nie stało fizycznie, jednak dzieci przeżywają to zdarzenie do dziś. Starszy syn codziennie o tym mówi. O ile w dzień funkcjonują dobrze, o tyle w nocy oboje z córką budzą się z płaczem, krzyczą przez sen. Od dwóch tygodni nie przespaliśmy spokojnie nocy - wyznała.
Portal WP postanowił poprosić o komentarz Piotra L., który miał być kierowcą ciągnika. Niestety, nie udało się z nim skontaktować.
Źródło: WP