Nowe informacje ws. wypadku polskich pielgrzymów w Chorwacji. Prokuratura właśnie postawiła zarzuty
Jest akt oskarżenia wobec mężczyzny, który prowadził firmę “U Brata Józefa”. To właśnie to przedsiębiorstwo było odpowiedzialne za organizację pielgrzymki do Medjugorie w sierpniu 2022 roku, podczas której doszło do tragicznego wypadku polskich turystów. W zdarzeniu na chorwackiej autostradzie zginęło wówczas 12 osób, a 32 zostały ranne. Jarosławowi M. warszawska prokuratura postawiła zarzuty obarczone karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Są zarzuty ws. tragicznego wypadku polskich pielgrzymów w Chorwacji
Ten wypadek szeroko opisywały polskie i chorwackie media. 6 sierpnia 2022 roku na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia doszło do tragicznego zdarzenia z udziałem polskich pielgrzymów , zmierzających do słynnego miejsca kultu, Medjugorie.
Jak ustaliły służby, autobus, którym podróżowali Polacy, zjechał z drogi i wpadł do rowu, w wyniku czego śmierć poniosło 12 osób (w tym dwaj kierowcy), a 32 zostały ranne.
Ponad rok po tym strasznym zdarzeniu prokuratura w końcu postawiła zarzuty jednej z osób odpowiedzialnych za organizację pielgrzymki, a mianowicie Jarosławowi M. To właśnie jego firma, “U Brata Józefa”, organizowała wycieczkę, choć, jak się dziś okazuje, wcale nie miała na to zezwolenia.
Właściciel firmy turystycznej działał bez zezwolenia
Jak przekazuje naszemu portalowi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, Jarosław M. od 2017 roku organizował turystyczne wyjazdy, mimo iż nie posiadał wpisu do wymaganego prawem rejestru .
Na tym jednak nie koniec, bowiem mężczyzna od października 2022 roku, czyli czasu już po śmiertelnym wypadku, działał jako organizator turystyki wbrew orzeczonemu 3-letniemu zakazowi wykonywania takiej działalności.
Dziennikarz RMF FM ustalił z kolei, że na wiosnę br. nazwę firmy zmieniono na “Mirada”, a Jarosław M. dalej odpowiadał za organizację kolejnych pielgrzymek. Teraz pracuje w świadczącej podobne usługi firmie swojej żony o nazwie “Głos Matki”.
Mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia
Jarosław M. częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów , za które grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.
Jego śledztwo jest jedynym, jakie toczy się w sprawie wypadku w Chorwacji, gdyż w połowie kwietnia warszawska Prokuratura Okręgowa umorzyła postępowanie wobec kierowcy, który prowadził autokar w chwili zdarzenia.
Śledczy ustalili, że do wypadku mogłoby nie dojść, gdyby kierowca zachował należytą ostrożność i dostosował się do limitu prędkości. Zdaniem biegłych, popełnił on jednak błąd w ocenie swoich możliwości.
Źródło: Goniec.pl, RMF FM