Niższe ceny energii dla oszczędnych. Tak rząd chce walczyć z kryzysem energetycznym
Rząd polski coraz głośniej mówi o konieczności oszczędzania energii w obliczu kryzysu wywołanego przez Rosję. Jak poinformował rzecznik rządu, w tym tygodniu Polakom przedstawione zostaną konkretne propozycje. Piotr Müller stanowczo podkreślił przy tym, że zamiast nakazów, opierać się one będą na zachętach.
Cała Europa zmaga się z energetycznym kryzysem , który zgotował nam Władimir Putin. Nadchodząca zima z pewnością będzie trudna dla mieszkańców Starego Kontynentu, dlatego przygotowania do ciężkich miesięcy w wielu krajach już się rozpoczęły.
W Niemczech, na przykład, zakazano oświetlania budynków nocą, w Finlandii zachęca sie obywateli do rezygnacji z sauny, a w Grecji nakazuje instytucjom państwowym oszczędzanie energii pod rygorem utraty finansowania.
W Polsce, jak do tej pory, widocznych działań brakowało. URE już jakiś czas temu ostrzegł o wzroście rachunków w 2023 r. o 180 proc., jeśli państwo nie podejmie interwencji, ale gabinet Mateusza Morawieckiego sytuację mocno zbagatelizował.
Z najnowszej wypowiedzi rzecznika rządu wynika jednak, że i nad Wisłę nadeszła w końcu pewna refleksja. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami minister klimatu Anny Moskwy, a także Piotra Mullera i innych polityków obozu władzy wynika jednoznacznie, że nakazów dot. ograniczenia zużycia energii dalej nie będzie, ale władze chcą kusić obywateli wizją znaczących oszczędności.
Rząd chce zachęcać do oszczędzania energii
- Rząd skłania się do rozwiązań zachęcających do oszczędności, a nie do ich nakazywania. Nie planujemy regulacji narzucających pewne rzeczy — mówił na piątkowej konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Muller.
Jak wyjaśniał, pewne mechanizmy przewidywane są w zakresie administracji publicznej szeroko rozumianych instytucji publicznych.
- Pracujemy nad rozwiązaniami, które zachęcałyby do mniejszego zużycia energii, np. jeżeli ktoś nie zużyje więcej niż w zeszłym roku, to będzie miał niższą cenę. To jeden z wariantów branych pod uwagę. Chodzi o zachęcanie, żeby to nie było zużycie większe niż w poprzednich latach - dodawał.
Więcej szczegółów odnośnie mechanizmów promujących oszczędności znane ma być jeszcze w tym tygodniu. Tymczasem o pewnych z nich już pisze dziennik "Fakt", powołujący się na słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Brane są pod uwagę dwa limity: roczne zużycie prądu w gospodarstwie domowym nie przekroczyłoby 2 MWh albo 90 proc. zużycia z poprzedniego roku. Po ich przekroczeniu gospodarstwo domowe płaciłoby więcej za prąd - czytamy.
Na stole szereg propozycji
Pomysły na oszczędzanie energii były także przodującym tematem rozmowy na antenie radia RMF FM, którego gościem był wiceminister Waldemar Buda. Polityk także wspominał wówczas o rozwiązaniu opartym na wprowadzeniu dwóch stawek za zużycie.
- To bardziej zachęta, żeby poziom zużycia był utrzymywany na poziomie niższym niż poprzednio. To, o czym Jarosław Kaczyński wspominał - do pewnego poziomu zużycia, ta energia będzie utrzymana w jakiejś cenie, powyżej - będzie lekko droższa, biorąc pod uwagę średnią w gospodarstwie domowym - mówił.
Dodatkowo wsparciem mieliby zostać też przedsiębiorcy energochłonni. - Jest na stole kilka miliardów, ok. 5 mld zł, największe przedsiębiorstwa, czyli te, które są energochłonne w takiej definicji europejskiej, otrzymają pomoc 2 miliony euro tej podstawowej. Przy stracie, jaką wykażą, mogą nawet do 25 mln euro - oświadczył.
Unia naciska na kraje członkowskie
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu przewodnicząca KE, Ursula von der Leyen zaproponowała szereg rozwiązań oddziaływających na firmy. Zapowiedziała m.in., że będzie dążyć do wprowadzenia limitu zużycia w szczytowych godzinach.
Reuters dotarł do dokumentu, w którym zapisano wymóg, aby każdy kraj członkowski zmniejszył zapotrzebowanie na energię elektryczną o 10 proc. miesięcznie w porównaniu ze średnią z tego samego miesiąca z lat 2017-2021, a także przeprowadził dalsze cięcie w wysokości 5 proc. w okresach szczytowych.
Jednocześnie UE chce zmniejszenia presji cenowej na gaz, w czym pomóc miałoby wprowadzenie maksymalnych cen na surowiec. - Musimy obciąć rosyjskie dochody, które Putin wykorzystuje do finansowania tej okrutnej wojny w Ukrainie – apelowała ostatnio szefowa KE.
Polska chce zawieszenia ETS
Polska, tradycyjnie już, nie patrzy na propozycje UE przychylnym okiem. Jak uzasadniają nasze władze, przepisów na szczeblu unijnym nie trzeba, ponieważ oszczędności i część mechanizmów już wdrożono.
Zamiast tego postulowane są zmiany w ETS, ale tych pod uwagę nie bierze Bruksela . Piotr Muller poinformował nawet, że w tej sprawie gabinet Mateusza Morawieckiego rozmawiał już z państwami skandynawskimi i czeską prezydencją. Pomysł ten zdążyli skrytykować polscy Zieloni, uważający, że zawieszenie systemu ETS to próba gaszenia ognia benzyną. W odpowiedzi zaproponowali natomiast wprowadzenie dodatkowego podatku od przedsiębiorstw wzbogacających się na wzroście cen energii oraz ograniczenie temperatury w budynkach użyteczności publicznej do 20 stopni Celsjusza .
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: money.pl, RMF FM, Business Insider