Nieoczekiwane spotkanie Putina z Łukaszenką. Dyktatorzy stawiają Zachodowi kolejne warunki
Władimir Putin rozpaczliwie szuka pocieszenia w ramionach swojego wiernego parobka, Alaksandra Łukaszenki. Rosyjski przywódca niespodziewanie spotkał się z białoruskim dyktatorem w Soczi, aby omówić "trudny okres". Po rozmowach obaj politycy znów wygłosili pełne pewności oświadczenia i zapowiedzieli realizację wspólnych projektów. Ostrzegli też Zachód, że dialog jest możliwy tylko, jeśli okazany im zostanie należyty szacunek.
Władimir Putin nigdy nie był postrzegany na arenie międzynarodowej jako osoba, z którą można by specjalnie nawiązać nić sympatii. Kontakty z nim były raczej koniecznością, biznesem, czy też działaniem w celu hamowania jego śmiałych zapędów i patrzenia mu na ręce.
Po wybuchu wojny w Ukrainie rosyjski dyktator został już zupełnie sam, mając przy boku jedynie zaufaną świtę równych sobie radykałów i garść tych, których zastraszył. W kręgu jego "przyjaciół" utrzymać się zdołał kamrat z Białorusi Alaksandr Łukaszenka, który na własne życzenie totalnie uzależnił się od "cara Rosji".
Od lutego obaj panowie są sukcesywnie obejmowani dotkliwymi sankcjami, nic więc dziwnego, że jeśli organizują jakiekolwiek spotkania, to tylko w swoim towarzystwie. Na pozór wcale im to nie przeszkadza, bo Zachód nigdy nie roztaczał przed nimi atrakcyjnych wizji, jednak wewnętrznie z pewnością odbierali izolację jako osobisty afront, czego wyrazem są zresztą dzisiejsze słowa po spotkaniu w Soczi.
Putin i Łukaszenka spotkali się w Soczi
O tym, że Putin i Łukaszenka mają zamiar spotkać się w rosyjskim kurorcie nie wiedział do końca praktycznie nikt. W niedzielę do mediów dotarła jedynie zdawkowa informacja o podróży Łukaszenki do kraju Putina, ale cel i okoliczności pozostawały tajemnicą.
Prawda wyszła na jaw dopiero w poniedziałkowe przedpołudnie, kiedy to zespół prasowy białoruskiego dyktatora poinformował, że dojdzie do rozmów z prezydentem Putinem.
Te odbywają się w wyjątkowo napiętej atmosferze, bowiem po tym, jak w minioną środę, powodowany licznymi klęskami w Ukrainie rosyjski satrapa, ogłosił "częściową" mobilizację (która częściowa wcale nie jest), w jego własnym kraju wybuchły masowe protesty.
Młodzi mężczyźni rzucili się na przejścia graniczne i lotniska, aby uniknąć powołania na front, a Putin znów odbierać musi niepokojące raporty o kolejny pożarach w komendach uzupełnień i stanowczym oporze, którego tak bardzo nie toleruje.
USA reagują na szantaż Putina
Jakby problemów rosyjskiego przywódcy było mało, na nic zdało się też wymachiwanie szabelką w stronę Zachodu. Putin myślał, że szantaż nuklearny zapewni mu pokorność jego "wrogów", ale tak się nie stało, bo społeczność międzynarodowa zagrała równie mocno.
Amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył w niedzielę, że USA zareagują na każde użycie broni jądrowej przez Rosję przeciwko Ukrainie i przedstawił Moskwie "katastrofalne konsekwencje", z jakimi Rosjanie się spotkają.
– Jeśli Rosja przekroczy tę granicę, będą miało to dla niej katastrofalne konsekwencje – stwierdził Sullivan w telewizji NBC. – Stany Zjednoczone zareagują zdecydowanie – dodał.
To z pewnością pogłębiło frustrację dyktatora, który pocieszenia i dobrego słowa zaczął szukać w Mińsku. Razem z Łukaszenką podjął kolejną próbę stroszenia piór i ogłosił dziś, że nie ma innego wyjścia, jak traktowanie Rosji "z szacunkiem". W ten sposób odniósł się do zapewnień Aleksandra Łukaszenki, że Mińsk nie będzie rozmawiał „z Zachodem”.
Łukaszenka: "Nikt nie będzie tolerował upokorzenia"
– Przewidywano upadek i śmierć. Niejednokrotnie mówiliśmy: życie jest różnorodne, ktoś nas potrzebuje, my kogoś potrzebujemy, a znaleźliśmy partnerów i należy podziękować ludziom za wyrozumiałość. To nie jest łatwy czas i ludzie to rozumieją – mówił na spotkaniu Łukaszenka.
Jego kompan dodawał zaś, że wspólne plany obejmują wiele dziedzin i wiele różnych, dużych projektów. Udawał przy tym nieopanowany zachwyt nad metamorfozą Białorusi, jakiej miała doświadczyć przez ostatnie trzy miesiące. – Okazało się, że możemy normalnie żyć. Nie ma strachu. Cóż, jeśli Europa jest szalona, niech pomyśli – stwierdził.
Białoruski dyktator oświadczył również, że "przyszłość" świata jest "z nimi", a Mińsk nie zamierza prowadzić dialogu, jeśli nie będzie należycie respektowany. – My, Słowianie, nie będziemy z nimi rozmawiać bez tego. Nikt nie będzie tolerował upokorzenia. Nie wspominając już o Białorusi – podkreślił.
W propagandowym słowotoku nie zabrakło też zapewnień, że Rosja i Białoruś są otwarte na życie "w pokoju", ale upokorzeń znosić nie zamierzają. - To cała gospodarka i polityka. Już o tym rozmawialiśmy nie raz i będzie dalej rozmawiać, wytrwale promować tę politykę – kwitował samozwańczy prezydent Białorusi.
#Putin meets with dictator #Lukashenko today.
— NEXTA (@nexta_tv) September 26, 2022
Most likely, the tyrants will discuss #mobilization and recognition by the #Belarusian regime of the fake "referendums." pic.twitter.com/xrvYaI4WYN
O partnerskich relacjach nie ma mowy
Mimo wzajemnych uśmiechów i uprzejmości, nie trudno domyślić się, że wszystko to jedynie polityczny teatr dwóch znakomitych aktorów. Białoruski politolog Paweł Usał uważa, że prawdziwym celem spotkania może być zmuszenie Łukaszenki do uznania aneksji części Ukrainy.
Jak wiadomo, w czterech okupowanych przez Rosjan obszarach: Ługańsku, Doniecku, Chersoniu i Zaporożu, putinowskie władze przeprowadziły pseudoreferenda, mające doprowadzić do przejęcia pełnej kontroli nad terenami, a późnej ewentualnego oskarżania Ukrainy i jej sojuszników o ataki na swoje terytorium.
Ponadto, Usał twierdzi, że Putin chce wywrzeć presję na przyjaciela z Mińska, by w razie oficjalnego ogłoszenia wojny, ten wystąpił przeciwko wojskom ukraińskim lub przynajmniej zwiększył wsparcie dla operujących wojsk rosyjskich z terytorium swojego państwa.
- To nie są negocjacje pomiędzy partnerami, lecz rozmowa pomiędzy gospodarzem i wasalem - dodał politolog.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Poszedł do Biedronki, cena mleka zupełnie go zaskoczyła. Zaraz podrożeją kolejne podstawowe produkty
Lubartów. Chciał przeskoczyć przez szlaban. Cały internet się śmieje, a policja szuka "akrobaty"
Źródło: Wprost, Goniec.pl, Polskie Radio