Niemcy ogłosili pomoc dla polskich powodzian. Do Polski przyjedzie 20 tysięcy nakładek na mopy
Polska walczy ze skutkami powodzi, która dokonała ogromnych zniszczeń na południu kraju. Do pomocy poszkodowanym włączyło się wiele polskich instytucji i osób indywidualnych, a teraz również Niemcy. Władze Bawarii zapowiedziały, że wyślą powodzianom m.in. nakładki na mopy, które zalegają w ich magazynach po koronawirusie.
Trwa pomoc dla powodzian
Powódź , jaka przeszła przez południowe obszary Polski dokonała gigantycznych zniszczeń. Wielu ludzi straciło dach nad głową i dobytek swojego życia, dlatego w całym kraju ruszyły zbiórki na pomoc ofiarom wielkiej wody.
W sieci trwają zrzutki pieniędzy, a w poszczególnych miastach lokalne władze zbierają dary, które mogą przydać się powodzianom w tych ciężkich czasach. Potrzebnych jest wiele rzeczy, takich jak chociażby jedzenie, ubrania czy środki czystości.
Do akcji pomocowej włączyło się wiele polskich instytucji i osób indywidualnych. Teraz okazuje się, że pomagać chcą też nasi zachodni sąsiedzi, którzy zapowiedzieli, że wyślą na Dolny Śląsk m.in. nakładki na mopy. Te i tak im zalegają od dawna.
Polacy poprosili o pomoc
Jak przekazuje polska sekcja Deutsche Welle, powołując się na doniesienia niemieckiej prasy, gest Niemców jest odpowiedzią na prośbę o pomoc w przezwyciężeniu skutków powodzi ze strony Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu. Towary, które mają trafić do Polski pochodzą z magazynu bawarskiego centrum utworzonego podczas pandemii koronawirusa i w tej chwili nie są im do niczego potrzebne.
20 tys. nakładek na mopy
Zobacz: Powódź w Polsce. Policja podała najnowsze informacje o liczbie ofiar
Z informacji, do których dotarł "Sueddeutsche Zeitung" dowiadujemy się, że na Dolny Śląsk trafi około 9 ton materiałów o wartości 155 tys. euro. Wśród darów dla powodzian znajdzie się 500 poduszek i kołder, po 1000 poszewek na poduszki i kołdry, 500 prześcieradeł, 200 materacy i 20 tys. nakładek na mopy.
Niemcy kupili 90 tys. nakładek jeszcze w 2020 roku w ramach walki z COVID-19. Pomysłodawcą zakupu był minister gospodarki Hubert Aiwanger z partii Wolnych Wyborców. Według Deutsche Welle polityk miał zostać wówczas wyśmiany za ten pomysł przez koalicyjnych kolegów z Unii Chrześnijańsko-Demokratycznej (CDU).