Nie żyje seniorka. W szpitalu popełnili ogromny błąd, wkrótce stało się najgorsze
Pani Krystyna trafiła do szpitala w Krakowie z powodu grypy. Jej stan wkrótce się poprawił, niebawem miała zostać wypisana do domu. W szpitalu podano jej jednak leki przeznaczone dla innego pacjenta. Po kilku godzinach kobieta zmarła. W sprawie wszczęto śledztwo.
Fatalna pomyłka w szpitalu, pani Krystyna dostała leki innego pacjenta
Dramatyczną historię przybliżają w reportażu dziennikarze programu "Uwaga!" TVN. Do zdarzenia doszło w Szpitalu Specjalistycznym Rydygiera w Krakowie. Pani Krystyna trafiła tam z powodu złego samopoczucia. Lekarze wkrótce zdiagnozowali u niej grypę typu A. Po podaniu leków i hospitalizacji kobieta poczuła się lepiej, jednak została na oddziale do dalszej obserwacji. Nikt nie przypuszczał, że dojdzie do tragedii.
![ref.png](https://images.iberion.media/images/origin/ref_67c8ad3073.png)
Pani Krystyna zażyła leki innego pacjenta, doszło do fatalnej pomyłki
Pani Krystyna podczas rozmowy z bliskimi powiedziała, że dostała leki innego pacjenta. Po ich zażyciu zauważyła na kubeczku nie swoje imię i nazwisko. Tabletki nie były przeznaczone dla niej.
W ten dzień kiedy to się wydarzyło, ona się śmiała, gadałyśmy o głupotach. Zadzwoniłam do niej potem o 13:40 i mówiła, że zażyła inne leki, że dostała leki innego pacjenta. Że dopiero jak połknęła leki, to zobaczyła, że na kubeczku jest inne imię i nazwisko - mówi w Uwadze pani Marta, synowa pani Krystyny.
Zaniepokojona rodzina postanowiła skontaktować się ze szpitalem. Synowi pani Krystyny udało się porozmawiać z pielęgniarką, która pomyliła leki.
To była młoda dziewczyna, miły głos. Mówi: "Ja bardzo pana przepraszam, faktycznie doszło do pomyłki. Podałam złe leki, inne niż miałam podać". Zapytałem: "Co teraz będzie?". Ona mówi: "Ja bardzo pana przepraszam". Ja mówię: "Wie pani co, proszę mi powiedzieć, czy te leki są w stanie zagrozić zdrowiu czy życiu mojej mamy?". Pani stanowczo odpowiedziała, że nie, że to leki, uzupełnienie magnezu i potasu i jeszcze jeden lek, który działał nasennie. Że ewentualnie co, to mama może będzie senna i pójdzie sobie spać - opowiada w "Uwadze" pan Paweł.
Rodzina zaufała pielęgniarce i szpitalowi. Następnego dnia doszło do tragedii.
Pani Krystyna zmarła w szpitalu
Bliscy relacjonują, że o sprawie pomylonych leków rozmawiali również z lekarką. Okazało się, że ta nic nie wie o błędzie, jednak po zapoznaniu się z sytuacją również stwierdziła, że ich mamie nic nie grozi.
Pytam, co będzie z mamą, bo nie mogę jej dobudzić. Usłyszałem: "Prześpi się i rano będzie w porządku”. Lekarka była całkowicie spokojna - opowiada pan Paweł. - Miałem jakieś dziwne przeczucie. Około północy próbowała się do mnie dodzwonić siostra. Kątem oka zobaczyłem, że miga mi lampka w telefonie. Dostałem SMS, że mama nie żyje - mówi pan Sebastian.
Lekarka poinformowała rodzinę pani Krystyny, że w nocy doszło do zatrzymania akcji serca. Pomimo prowadzonej reanimacji, życia kobiety nie udało się uratować.
Poszliśmy do lekarki i poprosiliśmy, by pokazała nam kartę medyczną matki i jakie leki przyjmował ten pacjent [pacjent, którego leki miała dostać kobieta – red.]. Ten pacjent był chory psychicznie, miał bardzo mocne leki psychotropowe oraz bardzo mocny lek nasenny plus jakieś inne. Bo mama podkreślała, dzwoniąc do nas o 13:30, że zażyła jego siedem tabletek - opowiada pan Sebastian.
ZOBACZ: Tadeusz Rydzyk nie wytrzymał, odpalił się na antenie TV Trwam. “Człowieku, ile pożyjesz?”
Jak całą sprawę komentuje szpital? Reporterzy TVN Uwaga informują, że umówili się na spotkanie z prezesem placówki, który zapewniał o całkowitej transparentności i woli współpracy. Kilka dni po rozmowie jednak wycofał zgodę na wyemitowanie rozmowy. Przyznał, że pielęgniarka pomyliła się i dała kobiecie leki innego pacjenta. Nie zgłosiła tego faktu nikomu.
Pielęgniarka miała zostać zwolniona dyscyplinarnie. Sprawą obecnie zajmuje się prokuratura, wszczęto śledztwo.