Nie żyje Miriam Aleksandrowicz. Sprawa morderstwa jej matki i babci pozostaje nierozwiązana
Nie żyje Miriam Aleksandrowicz. Za dwa miesiące miną 24 lata od morderstwa Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz i Marii Dybowskiej, jej matki i babci. Reżyserka dubbingowa i teatralna oraz jej matka zostały znalezione martwe w swoim mieszkaniu. Zofia była raniona 24 razy nożem, zaś Marii podcięto gardło. Zagadka zbrodni nadal pozostaje nierozwiązana, a sprawcy pozostają nieuchwytni.
W 1989 roku zamordowano Zofię Dybowską-Aleksandrowicz i jej matkę
Zofia Dybowska-Aleksandrowicz była reżyserką teatralną i dubbingową oraz dźwiękowcem, uznawaną za promotorkę polskiej szkoły dubbingowej. Znana jest z realizacji polskiej wersji językowej m.in. “Alicji w Krainie Czarów”, ”Wyroku w Norymberdze”, “Winnetou i Apanaczi”, ”Królowej Elżbiety” czy "Pogody dla bogaczy”.
Artystka mieszkała z matką Marią Dybowską w kamienicy na warszawskim Starym Mieście przy ul. Szeroki Dunaj 4. Feralny wieczór 8 września 1989 Zofia spędziła na premierze w warszawskim Teatrze Rampa. Po powrocie wzięła kąpiel i prawdopodobnie wtedy do mieszkania przez otwarte okno weszła osoba lub osoby, które miały zamiar dokonać rabunku.
Następnego dnia pod drzwiami mieszkania pani Zofii pojawiło się zaprzyjaźnione małżeństwo sąsiadów. Kiedy ich pukanie i dzwonienie do drzwi nie przyniosło rezultatu, pociągnęli za klamkę. Ku ich zaskoczeniu drzwi były otwarte. Zamarli, gdy spostrzegli, że w przedpokoju leży zakrwawione ciało Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz, zaś w sypialni - zwłoki jej matki. Pierwszej zadano 24 ciosy nożem w serce, drugiej poderżnięto gardło.
Na miejscu znaleziono podejrzane niedopałki papierosów i scenariusz
Mieszkanie splądrowano, ale okazało się, że nie zginęło nic wartościowego jak pieniądze czy biżuteria. Pobojowisko zostało zastane przede wszystkim w sypialni pani Marii, gdzie zamordowane kobiety trzymały ważne dokumenty. Córka pani Zofii, Miriam Aleksandrowicz, wspominała, że znaleziono odciski palców w całym domu. - Były jakieś niedopałki w popielniczce w pokoju babci, co jest dziwne, bo babcia nie paliła. Jeden papieros był ze śladami szminki, co jest jeszcze dziwniejsze, ponieważ u mnie w domu ani mama, ani babcia nie malowały się - wspominała w materiale dla TVP Historia.
Na miejscu zbrodni znaleziono też scenariusz sztuki teatralnej pt. “Ja, Piotr Riviere, skorom już zasztyletował moją matkę, moją siostrę i brata mojego…”. Autorem tekstu był wówczas młody aktor Zbigniew Suszyński , który gotowy scenariusz zawiózł do Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz. Okazało się, że odgrywający od 2011 roku rolę Igora Rutki w “Klanie” aktor ze sprawą nie miał nic wspólnego i policja wykluczyła go z grona podejrzanych.
To nie było jedyne takie morderstwo na warszawskiej Starówce
Znana reżyserka i jej matka nie były jednymi ofiarami bandytów na warszawskim Starym Mieście. Zabójstw było sześć. Z dalszych ustaleń policji wynikało, że bandyci dostawali zlecenia. Wszystkie ofiary były przyduszane kablami elektrycznymi, używano również bandaży elastycznych. Ofiary przed śmiercią były brutalnie bite po głowie i torturowane do chwili zgonu.
W pobliżu wszystkich miejsc zbrodni był widziany tajemniczy mężczyzna, który miał obserwować ofiary, zanim sprawcy wchodzili mieszkań. Być może ten człowiek brał także czynny udział w zabójstwach. Jego cechą charakterystyczną było zaciąganie lewą nogą przy chodzeniu. Niestety sprawa od lat nie idzie naprzód. W 2009 roku, po 20 latach od popełnienia morderstwa, specjaliści z warszawskiego Archiwum X wszczęli ponowne śledztwo sprawie zabójstwa pań Dybowskich. Pomimo zebranych dowodów i podejrzeń, mordercy pozostali bezkarni.
Źródło: zaginieniprzedlaty.com, TVP Historia