Nie żyje 11-miesięczna dziewczynka. W szpitalu miało zabraknąć sprzętu
Dramatyczne wiadomości przypłynęły z oddziału pediatrycznego Mazowieckiego Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku. U przebywającej tam 11-letniej dziewczynki stwierdzono zatrzymanie krążenia. Wówczas do szpitala miała zostać wezwana karetka.
11-miesięczna dziewczynka trafiła do szpitala
Dziecko do Mazowieckiego Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku trafiło we wtorek o godzinie 18:50. U 11-miesięcznej dziewczynki podejrzewano zapalenie oskrzeli. Po przyjęciu jej do szpitala wykonano szereg badań i stwierdzono zapalenie płuc, a następnie rozpoczęto leczenie.
Jak donosi TVN24, nad ranem stan dziewczynki miał się gwałtownie pogorszyć. Dziecku podłączono tlen i zaczęto szukać miejsca w innym szpitalu.
Szpital zadzwonił po karetkę?
Ustalono, że dziewczynka trafi do kliniki dziecięcej w Warszawie. Na miejsce miała ją przetransportować karetka transportowa. Po dwóch godzinach oczekiwania lekarze zlecili podanie dziecku kolejnych leków.
Po 13 godzinach od przyjęcia do placówki, dziecko przestało oddychać. Lekarze rozpoczęli resuscytację, a szpital, dzwoniąc pod numer alarmowy, miał wezwać karetkę z zespołem ratownictwa medycznego. Jak informuje TVN24, karetka miała do pokonania około 20 kilometrów.
Zaskakujące ustalenia dziennikarzy
Dziennikarzom TVN24 udało się ustalić, że powodem wezwania karetki miał być brak sprzętu, który pozwoliłby sprawnie przeprowadzić reanimację 11-miesięcznej pacjentki. Taki powód miał zostać wpisany do dokumentacji medycznej, którą sporządzili przybyli na miejsce ratownicy. Podczas walki o życie dziecka w szpitalu miało nie być rurki intubacyjnej w odpowiednim rozmiarze, która rzekomo dostarczyli dopiero ratownicy.
Dziecka nie przetransportowano do Warszawy, ponieważ kiedy karetki transportowe dotarły na miejsce, trwała resuscytacja. Życia 11-miesięcznej dziewczynki nie udało się uratować. Według ustaleń dziennikarzy TVN24, w tej sprawie nie toczy się żadne śledztwo.