Nie zrobili nic, by ratować Kamilka. Ze strachu nie wychodzą z domu, wiadomo, czy będą na pogrzebie
Od kilku dni cała opinia publiczna żyje tragicznymi wydarzeniami z Częstochowy. Wszyscy zachodzą w głowę, dlaczego nikt z rodziny czy sąsiadów nie pomógł chłopcu uniknąć tragedii, dlaczego nikt nie zawiadomił policji. Mieszkający tuż obok oprawców chłopca, ciotka i wujek, teraz boją się publicznego linczu. Mężczyzna odszedł nawet z pracy. Wiemy też, czy pojawią się na sobotnim pogrzebie dziecka.
8-letni Kamilek zmarł po długiej walce. Dlaczego mieszkający z nim w jednym domu odwracali wzrok na tragedię?
Kamilek zmarł po 35-dniowej walce o życie w szpitalu. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka do ostatnich dni robili wszystko co w ich mocy i bez wątpienia są w tej tragicznej historii prawdziwymi bohaterami. Zupełnym przeciwieństwem jest z kolei wujostwo Kamilka, czyli 45-letnia Aneta J. oraz 61-letni Wojciech J. Pomimo tego, że para mieszkała pod jednym dachem z katami oraz dzieckiem, to nie pomogła w żaden sposób uniknąć dramatu. Wielu ludzi zastanawia się, jak to możliwe, że wujostwo nie wiedziało o tragedii chłopca, a może nie chciało wiedzieć? Czy mają wyrzuty sumienia, oraz czy pojawią się na pogrzebie Kamilka? Z relacji Faktu wiemy, że boją się reakcji lokalnej społeczności.
Wujostwo 8-letniego Kamilka boi się publicznego linczu? Nie zrobili nic
Po tragicznej wiadomości z 8 maja, przy wejściu na podwórko które zamieszkiwała cała rodzina, powieszono nekrolog informujący o śmierci oraz dacie pogrzebu małego Kamilka. Zamieszkujący budynek przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie ciotka i wujek zmarłego chłopca, nie chcą wypowiadać się w tej sprawie.
W kilka dni po aresztowaniu matki i ojczyma Kamilka, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie przedstawiła Anecie J. oraz Wojciechowi J. zarzut nieudzielenia pomocy. Para objęta została dozorem policyjnym. Wujek zmarłego chłopca miał tłumaczyć się tym, że dużo pracował i nie zdawał sobie przez to sprawy z tragedii która miała miejsce tuż obok. Teraz wiemy, że miał zrezygnować z dalszej pracy w kopalnii i razem z Anetą J. unikają wychodzenia z domu i wzroku sąsiadów. Boją się linczu.
Ciocia i wujek Kamilka boją się linczu. Nie zamierzają pojawiać się na pogrzebie
Na wujostwo spadła ogromna fala zasłużonej krytyki. Para ma według relacji sąsiadów unikać wychodzenia z domu i konfrontacji. Ludzie wytykają ich palcami na ulicy. Wiele wskazuje na to, że będzie to jeden z powodów, dla których para nie pojawi się na pogrzebie zmarłego Kamilka.
Sąsiedzi twierdzą, że Wojciech J. powiedział im, że zamierza niebawem opuścić Częstochowę. Mężczyzna miał również przyznać, że przez całą toczącą się sprawę ma problemy w pracy i musiał się zwolnić. Pracował w kopalni na Śląsku, oddalonej od Częstochowy o ponad 100 km. Z informacji sąsiadów do których dotarł Fakt wynika, że rodzinę odwiedził również niedawno dzielnicowy. Miał pytać o ich pojawienie się na ceremonii pogrzebowej i ewentualną ochronę. – Oni ze względu na reakcje ludzi powiedzieli, że obawiają się i nie pojawią się na pogrzebie – dodaje znajomy rodziny.
Źródło : Fakt