"Milionerzy": Był o krok od miliona, poległ na pytaniu o... geografię. "Dawno nie było mi tak żal"
Szedł jak burza po tytułowy milion, bez większego problemu poradził sobie z dziewięcioma pytaniami, nie używając kół ratunkowych. Widzowie niemal oniemieli, gdy słyszeli, jak odpowiadał na pytania podczas jednego z ostatnich odcinków “Milionerów”. To był wieczór pełen emocji.
Zaskakujący odcinek "Milionerów"
“Milionerzy” cieszą się ogromną popularnością wśród widzów i zdecydowanie biją rekordy oglądalności. Fani teleturnieju bardzo chętnie zasiadają przed telewizorami, by zobaczyć niebywałe zmagania uczestników, którzy mają ogromną nadzieję na zdobycie tytułowej nagrody. Emocje w programie niezmiennie podsyca Hubert Urbański, który w roli prowadzącego sprawdza się idealnie.
By zdobyć w teleturnieju milion złotych, trzeba wykazać się niebywałą wiedzą, a także silnymi nerwami, co często była trudne. Jeden z uczestników, Mikołaj Adamiec-Siemiątkowski nie miał z tym największych problemów.
Odcinek "Milionerów" pełen emocji
Czwartkowy odcinek “Milionerów” zapewne przejdzie do historii, a to wszystko dzięki panu Mikołajowi Adamcowi-Siemiątkowskiemu. Już podczas eliminacji pokazał, że posiada ogromną wiedzę w wielu dziedzinach. Bezproblemowo dopasował wymienionych lekkoatletów do konkurencji, a potem szedł jak burza w odpowiadaniu na zadawane przez Huberta Urbańskiego pytania.
Początkowe pytania nie robiły na uczestniku większego wrażenia. Szybko odpowiadał na zadawane pytania i cały czas szedł do przodu, co ciekawe, nie używając kół ratunkowych . Pan Mikołaj ewidentnie mógł się pochwalić ogromną wiedzą.
"Milionerzy" - wieczór pełen emocji
Zaciekła walka uczestnika niesamowicie fascynowała widzów. Byli pod wrażeniem jego wiedzy i fenomenalnych odpowiedzi. Wierzyli ogromnie w jego wygraną, trzymając mocno zaciśnięte kciuki i kibicując sprzed telewizorów.
Mikołaj Adamiec-Siemiątkowski, gdy dotarł do pytania za 250 tysięcy złotych, dopiero wtedy zdecydował się na użycie jednego z kół ratunkowych , a mianowicie telefonu do przyjaciela. Uczestnik zadzwonił do swojego ojca z prośbą o pomoc.
Nazwa tego słynnego obiektu geograficznego pochodzi od nazwiska amerykańskiego pilota, który w latach 30. wylądował nieopodal miejsca, skąd wypływa: A. wodospadu w Kanadzie; B. rzeki w Afryce; C. wodospadu w Wenezueli; D. rzeki w Stanach Zjednoczonych - padło pytanie, które przysporzyło tylu problemów.
Niestety ojciec pana Mikołaja nie zdążył udzielić mu odpowiedzi na to zagadnienie, dlatego też filolog z Warszawy postanowił zaufać swojej intuicji. Poprosił o zaznaczenie odpowiedzi D, choć prawidłowa skrywała się pod C. Ta decyzja sprawiła, że pan Mikołaj, zamiast z 250. tysiącami złotych, wrócił do domu z 40. tys. zł.
Widzowie, którzy byli pod wrażeniem wiedzy filologa z Warszawy, ogromnie ubolewali nad tym, że nie udało mu się wygrać miliona. W sieci zamieścili wiele komentarzy pełnych rozczarowania, a jednocześnie podziwu dla niego.
- Szkoda, że odpadł, świetny gracz, miło się oglądało
- Szkoda, gość był niesamowity. Siedziałam ze szczęką na podłodze
- Dawno nie było mi żal odpadającego gracza w “Milionerach”, jak pana Mikołaja. Po prostu ogarnięty facet, pewny swojej wiedzy […] - możemy przeczytać.