„Miał żonę i dziecko, a nocami napadał prostytutki”. Profiler o kulisach swojej pracy
- To był człowiek normalnie funkcjonujący w społeczeństwie. Miał żonę, dziecko, stałą pracę i dodatkowo służył w Ochotniczej Straży Pożarnej, a nocami napadał na prostytutki. Kierowały nim jego chore fantazje, które były pełne przemocy - opowiada w programie „Na Osobności” Profiler Jan Gołębiowski.
„Interesował się przestępcami seksualnymi”
Kolejnym gościem programu Mateusza Baczyńskiego „Na Osobności” jest Jan Gołębiowski - profiler, psycholog kryminalny i biegły sądowy. W trakcie rozmowy odniósł się m.in. do wstrząsające sprawy zabójstwa 25-letnie Lizy w Warszawie. Przyznał, że gdyby policja nie zatrzymała tak szybko sprawcy, to mógłby zaatakować ponownie.
- Myślę, że jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo. Wszystko zależy od tego, jak on to przeżyje. Skoro po napadzie poszedł do sklepu na zakupy, normalnie funkcjonował, nie załamał się, to widać, że dobrze to zniósł. Jeśli prawdą jest, że interesował się przestępczością seksualną, seryjnymi mordercami, to dodatkowo mogło mu to pewne jego potrzeby psychologiczne zaspakajać. Jeśli poczuł pozytywny dreszcz emocji, poczuł się silniejszy, mocniejszy, to czemu miałby nie dostarczyć sobie takich pozytywnych doznań znowu - mówi Gołębiowski.
„Wybierał przydrożne prostytutki”
W programie „Na Osobności” ekspert opowiedział też m.in. o kulisach głośnej sprawy seryjnego gwałciciela prostytutek z okolic Częstochowy.
- W zarzutach miał finalnie cztery zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i jedno zabójstwo. Wszyscy pracujący przy sprawie podejrzewaliśmy, że miał więcej tych czynów na swoim koncie. Natomiast prokurator skupił się na udowodnieniu tego, co się da udowodnić i nie sięgał aż tak daleko w przeszłość - wyjaśnia.
- W jego modus operandi było wybieranie przydrożnych prostytutek i jego ofiary były głównie cudzoziemkami. Akurat w tym przypadku najczęściej wybierał obywatelki Bułgarii, więc przy szukaniu tych kolejnych ofiar, to wiadomo było, że niektórych już się nie uda namierzyć w Polsce. Natomiast ten człowiek i tak dostał dożywotnie pozbawienie wolności i już nie zagraża kolejnym osobom - podkreśla profiler.
„Wobec ofiar zachowywał się sadystycznie”
- Kierowały nim jego chore fantazje seksualne, które były pełne przemocy. Zresztą był też zdiagnozowany. Oprócz psychologów, badał go seksuolog i zdiagnozował u niego sadyzm seksualny, więc to było jego motorem działań. To był człowiek normalnie funkcjonujący w społeczeństwie. Miał żonę, dziecko, stałą pracę i dodatkowo służył w Ochotniczej Straży Pożarnej - opowiada.
- Tak że to nie było tak, że był jakimś odludkiem i nie miał możliwości zaspokajania swoich potrzeb seksualnych, że go kobiety nie zaspakajają, albo nie stać go na skorzystanie z usług seksualnych. To wszystko było w zasięgu, tylko sposób realizacji tych potrzeb go nie satysfakcjonował. On potrzebował napadać i sadystycznie się zachowywać w stosunku do ofiar - tłumaczy.
Cała rozmowa Mateusza Baczyńskiego z Janem Gołębiowskim dostępna jest tutaj: