Ksiądz się nie hamował, zaatakował wiernego. Chciał go wypędzić z mszy, nagranie obiegło sieć
Ksiądz Michał Woźnicki robi wszystko, by nie schodzić z ust opinii publicznej. Tym razem kontrowersyjny duchowny postanowił wpisać się w miły, świąteczny klimat i wyprosił ze swojej mszy młodego mężczyznę, oskarżając go o bycie “agentem” i każąc mu “zjeżdżać”. Skandaliczne słowa księdza uwieczniono na nagraniu, które opublikowano w sieci. Gdyby nie to, trudno byłoby uwierzyć, że coś takiego padło ze strony katolickiego kapłana.
Ksiądz Michał Woźnicki dalej sieje zamęt
To już kolejny “wybryk” ks. Michała Woźnickiego, który ma na pieńku i z trenerem polskiej kadry skoczków , i z samym papieżem Franciszkiem . Wydalony z zakonu i doskonale znany służbom porządkowym kapłan ani myśli, by powściągnąć język oraz emocje i wciąż prowokuje.
Dość powiedzieć, że ostatnio został nawet skazany przez sąd za antysemickie wypowiedzi , a przecież Żydzi to niejedyna grupa społeczna, w którą uderzył krzewiąc swoje słowo.
Co więcej, okazuje się, że wszelkie sankcje spływają po księdzu jak po kaczce. Być może dlatego znów odważył się wygłosić skandaliczne kazanie i to w samym środku świąt wielkanocnych.
Ksiądz się nie hamował. "Pan stąd zjeżdżaj"
Tym razem “ofiarą” ks. Woźnickiego padł młody mężczyzna, który przyszedł do kaplicy wysłuchać kazania, a wcześniej uczęszczał do Oratorium św. Józefa we Wrocławiu . To nie spodobało się duchownemu, który już od początku oznajmił, że “nie zapraszał” wiernego na swoje nabożeństwo.
Następnie kapłan kilkukrotnie polecił mężczyźnie, by ten "się ogarnął” , grożąc, że jeśli tego nie zrobi, nie będzie mógł uczestniczyć w prowadzonej właśnie mszy.
- Jakby się pan ogarnął, to miejsce będzie. Ale jak się pan nie ogarnie, to pan stąd zjeżdżaj. Zjeżdżaj. Żeby nawet zapach nie został. Bo są święta i przeżywa się je w takiej możliwie radosnej atmosferze - powiedział.
Oburzające słowa kontrowersyjnego księdza
Oprócz tych wysoce zdumiewających słów, mężczyzna usłyszał także, iż jest “agentem” oraz “obcym” i że dzieli się bliżej niesprecyzowanymi przez ks. Woźnickiego informacjami z wrocławskim kapłanem, narażając się na popełnienie grzechu.
Koniec końców ks. Woźnicki stwierdził, że najlepiej by było, gdyby wszyscy uczestnicy nabożeństwa pojechali do domów.