Krzysztof Rutkowski z uśmiechem zapowiada materiał o ludzkim dramacie. Internauci oburzeni
W nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku w Gdańsku zaginęła młoda kobieta, Iwona Wieczorek. Choć minęło już 14 lat, jej zniknięcie do dziś pozostaje jedną z najbardziej intrygujących i nierozwiązanych spraw kryminalnych w Polsce. Od samego początku w poszukiwania zaangażował się Krzysztof Rutkowski, który teraz zapowiedział kolejny materiał na temat śledztwa. Zrobił to w sposób, który wzburzył internautów.
Krzysztof Rutkowski 14 lat podłączył się pod poszukiwania Iwony Wieczorek. Robił to dla rozgłosu?
Gdy w 2010 roku ruszyły poszukiwania Iwony Wieczorek, Krzysztof Rutkowski , jak to ma w zwyczaju, szybko podłączył się pod medialne śledztwo. Jego zaangażowanie było równie intensywne co publiczne i pełne szumnych zapowiedzi. Detektyw bez licencji co rusz przedstawiał kolejne teorie, które rzekomo miały doprowadzić do rychłego rozwiązania zagadki zniknięcia młodej kobiety. Mimo zapowiedzi, po 14 latach nadal nie znaleziono kobiety, a żadna z hipotez Krzysztofa Rutkowskiego nie została potwierdzona.
Jednym z najgłośniejszych momentów w działaniach celebryty był epizod z teorią o gwałcie zbiorowym na Iwonie Wieczorek. Detektyw publicznie sugerował, że istnieje związek pomiędzy zaginięciem a przestępczym półświatkiem, co miało doprowadzić do przełomu w śledztwie. Jednak prokuratura szybko wykluczyła te ustalenia, co zderzyło się z krytyką ze strony mediów i ekspertów. Wiele osób było oburzonych faktem, że celebryta bezpodstawnie publicznie mówi o tak okrutnych rzeczach - informacje te bez wątpienia dotarły również do bliskich zaginionej.
Krzysztof Rutkowski wielokrotne dzielił się swoimi teoriami, które potem nie znajdowały potwierdzenia, a jego teatralne konferencje prasowe, budziły coraz większe kontrowersje. Publiczne uśmiechy i nonszalancja detektywa w obliczu poważnej sprawy kryminalnej spotykały się z ostrą krytyką internautów i dziennikarzy, którzy zarzucali mu brak powagi wobec tematu i próbę wykorzystania tragedii do zyskania rozgłosu.
Krzysztof Rutkowski nie pomógł w znalezieniu Iwony Wieczorek. Nie brak głosów, że przeszkadzał
Krzysztof Rutkowski wielokrotnie twierdził, że ma dowody na tożsamość mężczyzny widocznego na monitoringu, który szedł za Iwoną Wieczorek. Jego publiczne deklaracje były jednak często sprzeczne z faktycznymi ustaleniami policji, co słusznie spotykało się z krytyką ze strony wszystkich zaangażowanych w sprawę. Trudno było nie odnieść wrażenia, że detektywa bez licencji interesowało tylko to, aby media o nim pisały.
W 2015 roku biuro Krzysztofa Rutkowskiego ogłosiło nagrodę pieniężną za pomoc w odnalezieniu Iwony Wieczorek. Pomimo wielu doniesień i zainteresowania ze strony mediów, nagroda nie przyniosła żadnych konkretnych efektów ani nowych informacji, które mogłyby naprowadzić na los zaginionej kobiety.
Po 14 latach zaginięcie Iwony Wieczorek nadal pozostaje tajemnicą, choć sprawa wciąż budzi ogromne emocje. Pomoc Krzysztofa Rutkowskiego nie przyniosła żadnych oczekiwanych rezultatów, a w sieci nie brak głosów, że detektyw bez licencji jedynie zaszkodził śledztwu. Sprawa do dziś budzi ogromne emocje, a celebryta postanowił ponownie ją wykorzystać do zyskania rozgłosu.
Krzysztof Rutkowski opublikował w mediach społecznościowych filmik, w którym zapowiada kolejny materiał dotyczący poszukiwań Iwony Wieczorek. Tym razem współpracował z dziennikarką "Kanału Zero", Emilią Dulnik. Już sam fakt, że detektyw bez licencji sięga po sprawę, budzi mieszane uczucia, ale jeszcze większe wzbudzenie wśród internautów wzbudził sposób, w jaki zapowiedział materiał.
Krzysztof Rutkowski z uśmiechem na ustach zapowiada materiał o zaginionej Iwonie Wieczorek. Przesada?
Na nagraniu opublikowanym przez Krzysztofa Rutkowskieg o widzimy celebrytę i dziennikarkę "Kanału Zero", którzy z szerokimi uśmiechami na twarzach i w szampańskich nastrojach zapowiadają premierę wideo, które wspólnie przygotowali. Choć materiał dotyczy tajemniczego zaginięcia młodej kobiety, bohaterowie nagrania wydają się zachwyceni tym, że mieli okazję go przygotować.
"Masakraaa. Materiał na temat zaginionej kobiety, a tam uśmiechy", "Hmm, a mnie trochę przeraża fakt, bo jakby zapowiadali jakiś program rozrywkowy", "Uśmiechy zwyczajnie nie na miejscu", "Te uśmiechy...", "Pani się cieszy, jakby szła z panem na randkę, a przecież chodzi o życie człowieka. Czyjejś córki... No trochę nie na miejscu zachowanie", "Pan detektyw celebryta chyba lubi temat ciągnąć, bo dzięki temu jest nadal popularny...a matce serce się kraja, ale wierzy, że może on jej pomoże, bo nie chce wierzyć inaczej ...dno" - komentują internauci pod nagraniem detektywa bez licencji.
Uważacie, że faktycznie zachował się nieadekwatnie do sytuacji?