Krzysztof Cugowski najadł się strachu na lotnisku. "Nerwy były straszne"
Krzysztof Cugowski opowiedział dziennikarzom Faktu, dlaczego nie przemieszcza się już po Polsce samolotami. Powodem nie jest jednak lęk przed samym lataniem czy troska o ochronę klimatu. Muzyk przeżył stresujące chwile, gdy przez opóźniony samolot o mało co nie dotarł na własny koncert.
Gwiazdy chętnie przemieszczają się po Polsce samolotami
W podróżach międzymiastowych wiele polskich gwiazd i gwiazdek wybiera transport lotniczy, nawet w obrębie naszego relatywnie niedużego kraju. Istotnie, jest to najszybszy środek transportu, więc w sytuacjach podbramkowych skorzystanie z niego może być niezbędne. W Polsce raczej mało która gwiazda może pochwalić się prywatną maszyną tego typu, dlatego w naszym kraju dyskusja na temat hipokryzji celebrytów nawołujących inne osoby do działania przeciwko zmianom klimatu jest dość skromna.
Jedną z osób, która niegdyś korzystała z samolotu do przemieszczania się po Polsce, był lider Budki Suflera, Krzysztof Cugowski. W rozmowie z dziennikarzami Faktu wyjawił, co było powodem rozstania się z tym środkiem transportu. Okazuje się, że wcale nie jest to lęk przed przebywaniem tak wysoko nad ziemią czy nawet troska o ochronę środowiska.
Ironiczny żart sponsora reprezentacji Polski po blamażu z CzechamiKrzysztof Cugowski zraził się do latania
Jak tłumaczył Cugowski, zraził się do latania samolotami, kiedy raz miał dotrzeć w ten sposób na swój koncert do Zielonej Góry. Niestety lot bardzo się opóźniał, co postawiło odbycie się imprezy pod znakiem zapytania.
- Mój samolot miał planowo wylecieć koło godziny 16. Miała to być spokojna i bezpieczna podróż, jednak tak się nie stało. Nikt nie wiedział, o której i czy w ogóle ten samolot wyleci, a ja tego dnia wieczorem występowałem. Nerwy były straszne, ale na szczęście miałem sprawnego kierowcę, który mnie szybko zawiózł na miejsce. Na koncert spóźniłem się tylko 15 minut - opowiedział reporterom muzyk.
Krzysztof Cugowski bezpiecznie i sprawnie dotarł na miejsce. Całe szczęście, że pomyślał o transporcie lądowym. Samolot, którym miał lecieć, dotarł do Zielonej Góry dopiero przed północą.
Muzyk woli nie ryzykować
Lider legendarnego zespołu zdecydował, że nie podejmie już ryzyka. Uznał, że polskie drogi zapewniają teraz udaną podróż. - W liniach wewnętrznych trzeba lecieć dzień wcześniej, a nie tego samego dnia, bo to jest ogromne ryzyko. Teraz gdy nasze drogi są coraz lepsze, to na koncerty się dobrze dojeżdża. Nie ma co ryzykować z samolotami, bo nie wiadomo co się może zdarzyć. A poza tym ja po każdym koncercie staram się wracać do domu, bo nie lubię hoteli, a samolotem byłoby to niemożliwe - skwitował.
Źródło: Fakt