Koniec z montowaniem pieców gazowych. Komisja Europejska chce wprowadzić bolesny zakaz
Unijni urzędnicy mają w planach kolejne reformy, które nie przypadną do gustu wielu Polakom. Tym razem chodzi o zakaz montażu pieców gazowych, którymi dopiero co kazano zastępować uznane za szczególnie szkodliwe węglowe kopciuchy. Teraz walczących z inflacją obywateli naraża się na kolejne niemałe koszty, a telefony monterów przeżywają prawdziwe oblężenie.
W Unii Europejskiej miało być miło, bezpiecznie i dostatnio. Niestety, wyidealizowany obraz Wspólnoty okazał się być fikcją, bo i ona mierzy się z licznymi problemami, a także stawia pewne wymagania, co nie podoba się kochającym wolność Polakom.
Oczywiście, w pierwszej kolejności unijne nakazy najbardziej uwierają obecne władze, które nie kryją się ze swoimi krytycznymi ocenami i antypatiami , a także nie chcą przyjąć do wiadomości faktu, że Unia nie zamierza bezczynnie patrzeć na niszczenie trójpodziału władzy.
O ile jednak polityczne zatargi nie interesują tak bardzo zwykłych obywateli, którzy sami mają nadmiar swoich problemów, takich jak choćby rekordowa inflacja czy przyprawiające o zawrót głowy raty kredytów, o tyle coraz większy niepokój budzą reformy, mające realny wpływ na jakość naszego życia.
KE chce odejść od pieców gazowych
Mimo iż Polacy to najwięksi euroentuzjaści w Unii, ten trend może wkrótce się odwrócić. Nie dość, że do zohydzania Wspólnoty mocno przyczynia się obecny rząd, to jeszcze coraz bardziej przygniatają nas wymagania, jakie stawiają unijni urzędnicy.
W zaakceptowanym ostatnio polskim KPO zapisano tzw. "kamienie milowe" , zgodnie z którymi do czerwca 2026 roku zobowiązujemy się do wprowadzenia opłaty rejestracyjnej i podatku od posiadania pojazdów emitujących zanieczyszczenia .
Poważnym problemem jest także polityka klimatyczna Brukseli, która zmusza nas do transformacji rodzącej ogromnej koszty, a także procesy wywołane wojną w Ukrainie.
Jak się okazuje, Komisja Europejska tak bardzo chce odciąć się od rosyjskiego gazu, że zamierza od 2027 roku zakazać montażu pieców gazowych w nowych budynkach, a od 2030 roku także w tych po modernizacji .
Póki co nikt nie wspomina nawet o likwidacji istniejących już instalacji, ale ich posiadacze spodziewają się, że wkrótce i taki nakaz zostanie wyartykułowany.
Telefony monterów nie przestają dzwonić
Co oznacza konieczność wymiany pieców? Najprościej mówiąc - kłopoty. Kłopoty logistyczne i finansowe. W ostatnich latach tysiące Polaków wymieniło przyczyniające się do powstawania smogu węglowe kopciuchy właśnie na piece gazowe. Pomagał w tym nawet rząd, który zaplanował 10-letni program "Czyste Powietrze". - Czujemy się oszukani. Od kilku lat straszono nas mandatami i namawiano do przejścia na gaz. Teraz okazuje się, że i tego niedługo zabronią. Co następne? Wiatrak na podwórku? - żali się mieszkanka Katowic.
Nic więc dziwnego, że telefony monterów pieców gazowych zaczęły się w ostatnich dniach dosłownie urywać. Jeden z nich przyznaje, że dźwięk dzwonka rozbrzmiewa nieustannie, a klienci dzielą się na dwie grupy. - Niektórzy chcą kupić nowy piec i drugi taki sam, na zapas - jak już nie będzie można kupić ich w sklepie. Gazówka to kilka tysięcy złotych, a pompa ciepła przynajmniej o dziesięć tysięcy więcej - wylicza.
Inni z kolei mają ogromny dylemat i zastanawiają się, czy warto inwestować, skoro unijni urzędnicy mogą wkrótce stwierdzić, że instalacja, na którą się zdecydowali, jest nielegalna.
Pompy ciepła alternatywą?
Nieco inaczej na sprawę patrzy Emil Nagalewski z Polskiego Alarmu Smogowego, który zauważa, że Unia od dawna traktowała gaz jako rozwiązanie przejściowe, a ostatecznym celem zawsze były źródła odnawialne.
- Pomijając unijne plany, warto zwrócić uwagę, że Polacy modernizujący swoje kotłownie już zdecydowali, że trzeba odchodzić od paliw kopalnych - przekonywał w rozmowie z Onetem.
Statystyki pokazują, że w kwietniu 48,5 proc. wniosków złożonych w ramach "Czystego powietrza" dotyczyło pomp ciepła. Przy wahających się cenach węgla i gazu, połączenie pompy ciepła z fotowoltaiką wydaje się być bezpieczną alternatywą. UE planuje zainstalować ok. 20 mln takich urządzeń do 2026 roku i prawie 60 mln do 2030 roku.
Cena wciąż największym problemem
- Zdecydowałem się na gaz, ponieważ była to najtańsza opcja. Zakaz ogrzewania gazem może mnie zmusić do instalacji pompy ciepła, a co za tym idzie, z uwagi na duży pobór prądu, również paneli fotowoltaicznych. To wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi pan Karol, który zgodzi się na zmianę, jeśli jej koszty pokryją urzędnicy z Brukseli.
Mieszkańcy Podhala martwią się tymczasem, że pompa ciepła zwyczajnie nie sprosta wymaganiom klimatycznym i srogim zimom.
- Gdy będę zmuszony wyrzucić jeden piec i nie będę mógł korzystać z gazu, nie wyobrażam sobie, jak będziemy żyć. Pompa ciepła? Użytkownicy na Podhalu raczej nie mają dobrego zdania na ten temat. Pompa raczej grzeje, niż ogrzewa. Dlatego muszą dogrzewać się z sieci elektrycznej - relacjonuje pan Krystian.
Największym problemem pozostaje jednak cena. Choć koszty mogą sięgać w niektórych przypadkach nawet setek tysięcy, w ramach rządowego programu "Moje ciepło" można jedynie uzyskać dofinansowanie instalacji pompy gruntowej (maksymalnie 21 tys. zł) i do 7 tys. do pompy powietrznej.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Iga Świątek skomentowała zaskakujące doniesienia. Wystarczyło sześć słów, rozpętała burzę
-
Rosjanin rzucił się z pięściami na bezbronną Ukrainkę. Wystarczyły dwa słowa jej dziecka [NAGRANIE]
-
O której procesja w Boże Ciało 2022? Gdzie oglądać? Lista procesji i program TV
Źródło: Onet, Goniec.pl