Koniec rachunkowego eldorado? Polacy słono zapłacą za prąd, ceny poszybują w górę
Rządowa pomoc w obliczu horrendalnych cen energii elektrycznej przez ostatnie miesiące pozwoliła polskim rodzinom co nieco zaoszczędzić. Jak się jednak okazuje, jeśli dotychczasowe ceny prądu nie zostaną utrzymane na niższym poziomie, w 2024 roku czeka nas bardzo nieprzyjemne zderzenie z gorzką rzeczywistością. Eksperci nie pozostawiają złudzeń.
Tarcza Solidarnościowa
Dla wielu polskich rodzin rządowa Tarcza Solidarnościowa była niezwykle istotnym udogodnieniem. W dobie szalejącej inflacji i powszechnej drożyzny zamrożenie cen energii elektrycznej było nieocenione. Działanie było skierowane przede wszystkim do odbiorców indywidualnych w Polsce korzystających z najbardziej znanych taryf G11 i G12.
Najwięcej zyskali posiadacze Karty Dużej Rodziny oraz rolnicy. Zamrożenie cen w ich przypadku wyniosło w minionych miesiącach do 3000 kWh rocznie, co przekłada się na wydatki mniejsze nawet o 3 tysiące złotych. Tyle wynosi bowiem różnica między wysokością rachunku rocznego w 2023 roku bez uwzględnienia Tarczy Solidarnościowej (5,7 tysięcy złotych), a rachunku biorącego pod uwagę Tarczę (2,7 tysięcy złotych).
Rodziny, wśród których są osoby niepełnosprawne, mają prawo zużycia 2600 kWh w starych cenach, w skali roku. Pozwala to zaoszczędzić do 2600 złotych. Pozostałe gospodarstwa domowe liczyć mogą na 2000 kWh rocznie po starych cenach. Roczny rachunek bez tarczy oscyluje w granicach 3800 złotych, a uwzględniający wsparcie rządzących kwota ta wynosi 1800 złotych.
Ceny prądu poszybują w górę?
Jak jednak wiadomo, rządowa tarcza wygasa wraz z końcem roku. I tu pojawia się spory, potencjalny problem. - Zakładając brak dodatkowych mechanizmów zamrażających ceny prądu, może być to ponad dwa razy więcej w odniesieniu do obecnego limitu, czyli od ok. 20-35 proc. więcej niż cena maksymalna. W praktyce będzie to wzrost na poziomie zatwierdzonym przez prezesa URE w grudniu 2022 r. dla 2023 r. - nie pozostawia złudzeń Łukasz Czekała, prezes firmy Optimal Energy w rozmowie z money.pl.
W praktyce brak kolejnej tarczy może oznaczać wzrost cen prądu w przypadku przeciętnej polskiej rodziny o ponad jedną trzecią. Jak wskazuje money.pl, ta prognoza nie uwzględnia jednak wzrostu m.in. opłat dystrybucyjnych, a te są doliczane do każdego rachunku.
Olbrzymi koszt
Pomimo że Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o ochronie odbiorców energii na rok 2023, zakładający zwiększenie limitów zużycia prądu z zamrożoną ceną, w dalszym ciągu nie wiadomo, co czeka Polaków w przyszłym roku. - Nie wiemy jeszcze, czy zostanie wprowadzone i jak będzie wyglądało mrożenie cen na kolejny, czyli 2024 rok - mówił niedawno Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki w wnp.pl.
Trzeba pamiętać, że tej jesieni czekają nas wybory parlamentarne . Może oznaczać to, że rządzące Prawo i Sprawiedliwość będzie starało się obiecać określonym grupom odbiorców przyszłoroczne obniżki. Jak jednak wskazuje portal mone.pl, szacunkowy koszt tegorocznej tarczy wynosi około 46 miliardów złotych.
Źródło: money.pl