Komisja Europejska wszczyna procedurę wobec "lex Tusk"
Komisja Europejska w środę 7 czerwca wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w związku z powołaniem przez Polskę komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Politycy zabrali głos w tej sprawie.
KE wszczyna procedurę ws. "lex Tusk"
W ubiegłym tygodniu w Parlamencie Europejskim odbyła się debata w sprawie "lex Tusk". Obecny na niej komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders podkreślał, że wprowadzenie ustawy "to sytuacja, którą Komisja Europejska obserwuje z wielkim zaniepokojeniem". Podobne zdanie ma na ten temat Departament Stanu USA.
- Jak rozumiemy, ustawa nadaje organowi administracyjnemu znaczne uprawnienia, które mogłyby zostać wykorzystane do pozbawiania jednostek funkcji publicznych, a tym samym mogłyby ograniczać ich prawa - mówił.
Polscy politycy reagują na decyzję KE
Do decyzji Komisji Europejskiej odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych m.in. minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk. - Nasz cel jest jasny: zbadanie i ograniczenie rosyjskich wpływów w Polsce i Europie. Jesteśmy przekonani, że winien on łączyć wszystkie demokratyczne państwa i instytucje - napisał na Twitterze.
- Można było się tego spodziewać, po prostu Europa mówi, że nie zaakceptuje działań PiS-u, aby robić parasądy i wykluczać polityków - kontrargumentował Dariusz Joński. - Nikt się nie zgodzi na łamanie prawa - dodał.
Wtórował mu Krzysztof Śmieszek, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy, który stwierdził, że to "bezprecedensowe posunięcie Komisji Europejskiej". KE reaguje tak szybko w momentach zagrożenia dla wspólnoty europejskiej - ocenił. - Tak trzeba dzisiaj ocenić tę ustawę, ona zagraża nie tylko wartościom polskim, ale i europejskim. Dlatego KE jest tak zdecydowana, nie spodziewałem się innej decyzji - kontynuował.
Opozycja o "lex Tusk"
Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej. Jej członkowie mogliby decydować m.in. o wydawaniu zakazów pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakazów poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Opozycja twierdzi, że ustawa o powstaniu komisji, nazywana powszechnie "lex Tusk", jest niekonstytucyjna i wymierzona w lidera Platformy Obywatelskiej. Janusz Kowalski z Suwerennej Polski przyznał wprost, że ma nadzieję, iż "efektem pracy komisji będzie postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu".