Kolejna kompromitująca wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Wszystko na oczach zaproszonej ekspertki
Wpadki prowadzących w "Pytanie na śniadanie" powoli stają się już swego rodzaju tradycją tego programu. Ostatnio podczas rozmowy z dermatolożką na temat porannych pryszniców "zabłysnął" Aleksander Sikora. Jego przejęzyczenie rozbawiło wszystkich w studio.
Wpadka za wpadką w "Pytaniu na śniadanie"
TVP ostatnimi czasy nie cieszy się zbyt wielkim uznaniem większości Polaków. Nie da się ukryć, że odkąd stery w państwowej telewizji przejął Jacek Kurski, jej jakość mocno podupadła. Trudno dziś w programie tej stacji znaleźć jakiś merytorycznie wartościowy program, wśród tych poświęconych religii, disco-polo, czy reklamowaniu szkodliwych dla zdrowia praktyk w imię instagramowej duchowości, tak, jak ostatnio miało to miejsce w "Sprawie dla reportera".
Szczególnie niski procent wartościowych treści znajdziemy w "Pytaniu na śniadanie", gdzie wiecznie uśmiechnięci prowadzący, których nazwanie dziennikarzami niektórzy potraktowaliby jako obelgę dla tego zawodu, regularnie dostarczają nam rozrywki swoimi błędami i wpadkami. Żeby przytoczyć wszystkie, trzeba by napisać książkę, więc przytoczymy tylko rozmowę o rozwodach, na którą nie zaproszono żadnego mężczyzny , częste mylenie nazwisk gości czy przejęzyczenia, które kreują takie pomyłki, jak materiał o jedzeniu dzieci.
W poniedziałkowym wydaniu prowadzącymi był duet, który ma za sobą już kilka głośnych wpadek - Aleksander Sikora i Małgorzata Tomaszewska. Jednym z poruszanych przez nich tematów były codzienne kąpiele, a do studia w charakterze ekspertki zaproszono dermatolożkę, dr Małgorzatę Marcinkiewicz.
Na początku rozmowy prowadzący Sikora chciał zabłysnąć znajomością polskich przysłów i powiedzeń, jednak nawet z przytoczeniem ich prawidłowo miał problem. Swoim błędem rozbawił wszystkich w studio.
Przejęzyczenie Aleksandra Sikory
Nie była to pierwsza tego typu wpadka w TVP, wynikająca z przejęzyczenia czy błędu językowego. Może powinien być to jakiś sygnał dla Jacka Kurskiego, że dobrym pomysłem byłoby zatrudnienie jakiegoś specjalisty językowego dla swoich pracowników. Z pewnością tym sposobem uniknąłby wielu kompromitacji.
- Jest coś w tym powiedzeniu "Częste życie skraca życie"... Częste mycie skraca życie! 7:40 na zegarku, pani doktor i takie rzeczy mogą się wydarzyć - od razu zreflektował się Sikora. W obróceniu całej sytuacji w żart pomogła także jego partnerka, Małgorzata Tomaszewska. W reakcji na drastyczną wypowiedź swojego kolegi zaśmiała się i poprosiła gościnię, by ją ratowała. Jak mawia klasyk, śmiechom nie było końca. Dermatolożka także weszła w komiczną konwencję, zdecydowała się w odpowiedzi na to zacząć w końcu rozmowę w temacie, który miała wszak w programie poruszyć. Nawiązała do słynnego powiedzenia, by zauważyć, że wiele osób korzysta z porannych pryszniców, by się orzeźwić i przebudzić. Tutaj także Aleksander Sikora musiał mieć coś do powiedzenia, bowiem zwrócił uwagę, że on się dziś rano mył, a i tak mu to nie pomogło.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Jarosław Jakimowicz się doigrał. Gwiazdor TVP zostanie pozwany o zniesławienie?
-
Dorota Warakomska kilka lat temu zrezygnowała z pracy w TVP. Dziś zajmuje się czymś zupełnie innym
Źródło: Pomponik