Katolicka szkoła nie przyjęła córki Szymona Hołowni. Tak się tłumaczy
Córka Szymona Hołowni miała rozpocząć naukę w jednej z katolickich szkół podstawowych. Jak się okazuje, nie została tam przyjęta, o czym poinformował sam marszałek Sejmu. Placówka wydała już komunikat w tej sprawie.
Córka Szymona Hołowni poszła do szkoły
Rok szkolny 2024/25 już się rozpoczął. Jest to szczególnie stresujący okres dla najmłodszych, którzy stawiają pierwsze kroki ku edukacji, jak również ich rodziców. Do grona przejętych ojców z pewnością może zaliczyć się ostatnio Szymon Hołownia , który dodał w mediach społecznościowych bardzo emocjonalny wpis.
Mania przejęta, ale zachwycona. Ja - ledwo to przeżyłem. W głowie huragan wzruszeń, troski, myśli o upływie czasu, własnych wspomnień - napisał marszałek na Facebooku.
Okazuje się jednak, że szkoła, do której poszła córka Hołowni, wcale nie była jej pierwszym wyborem.
Placówka odmówiła przyjęcia córki marszałka
Pod wpisem polityka pojawiło się mnóstwo komentarzy, głównie tych z gratulacjami. Jedna z internautek zadała jednak dość ciekawe pytanie o to, dlaczego nie zapisał córki do szkoły katolickiej.
Nie zostaliśmy do niej z Manią przyjęci. Jak nam wytłumaczono – ze względu na mnie - odpowiedział Hołownia.
Informacja ta okazała się na tyle poruszająca, że dziennikarze “Faktu” postanowili sprawdzić ją u samego źródła i zapytali dyrekcję o komentarz Społecznej Szkoły Podstawowej św. Rodziny w Otwocku, gdzie miała uczęszczać dziewczynka.
Córka Hołowni nie została przyjęta. Szkoła tłumaczy
Zobacz: Zaparkował pod blokiem. Pokazał, jaki list dostał od sąsiadki, zawrzało w całej Polsce
Na samym początku oświadczenia placówka podkreśliła, funkcjonuje jako prywatna szkoła , “która ma zagwarantowane prawo kierować się własnymi zasadami nawiązywania relacji z rodzicami i ich dziećmi”.
W przeciwieństwie do szkół publicznych nie gwarantujemy powszechnej dostępności miejsc dla kandydatów. Rekrutacja jest procesem, obejmuje dialog z rodzicami oraz spotkanie z dziećmi, zaś przesłanki decyzji w tym zakresie wynikają ze statutu szkoły oraz oceny, czy jesteśmy w stanie przedstawić odpowiednią ofertę edukacyjno-wychowawczą dla konkretnego ucznia, za którą możemy wziąć odpowiedzialność. O decyzji rekrutacyjnej i jej motywach informowani są wyłącznie rodzice.
Dyrektor i ksiądz wicedyrektor zaznaczyli również, że nagonka medialna w związku z tą sprawą może “odebrać dzieciom poczucie bezpieczeństwa i komfortu”.
“Fakt” poprosił również o komentarz w tej sprawie minister edukacji, Barbarę Nowacką. Ta zasugerowała, podobnie jak Hołownia, że chodziło o jego poglądy polityczne.
Niedopuszczalne jest dyskryminowanie dzieci ze względu na poglądy rodziców p stwierdziła Nowacka.