Joanna Racewicz wróciła pamięcią do tragicznych wydarzeń. Słowa 3-letniego syna zapamięta do końca życia
Joanna Racewicz w jednym z ostatnich wywiadów wróciła pamięcią do dramatycznych wydarzeń z 2010 roku, gdy jej mąż zmarł w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Dziennikarka opowiedziała, jak poradziła sobie z rozpaczą. Sporą rolę odegrał jej syn, który miał wówczas dwa latka.
Joanna Racewicz straciła ukochanego męża i ojca swojego dziecka
Joanna Racewicz i Paweł Janeczek byli małżeństwem przez sześć lat, jednak nie było im dane dłużej cieszyć się z uroków miłości . Mąż dziennikarki zmarł w katastrofie smoleńskiej , pozostawiając ją samą z małym dzieckiem.
Joanna Racewicz w podcaście Kamila Balei pt. "Tato, no weź! " postanowiła opowiedzieć o kulisach tamtych ciężkich dni. Nie ukrywała, że nie wszystkie rany zdążyły się zabliźnić. Pogrążona w beznadziejnej żałości wdowa w tym krytycznym momencie wiedziała, że nie może pozostać bierna, a na szali jest zdrowie psychiczne jej i syna.
Joanna Racewicz wspomina dramat, który przeżyła razem z synkiem
Joanna Racewicz zdradziła, że nie tylko dni, ale także tygodnie i miesiące po śmierci Pawła Janeczka były dla niej niezwykle bolesne. Musiała bowiem sama uporać się z utratą ukochanego, ale także wytłumaczyć jego śmierć małemu Igorowi. Nie była przygotowana na to, by powiedzieć mu, że już nigdy nie będzie mu dane zobaczyć się z tatą.
– Dwulatek, któremu musisz wytłumaczyć sprawy ostateczne, ma niezwykle przyspieszony kurs dojrzewania. Co innego, kiedy treningiem odchodzenia jest umierające zwierzątko, choroba, coś do czego można było się przygotować, ale tata wychodził rano i miał być o 18 z powrotem – mówiła ze smutkiem w podcaście.
Joanna Racewicz w tamtych chwilach wiedziała, że nie może pozwolić sobie na depresję. Uznała, że dla siebie i dziecka powinna poszukać pomocy u psychologa.
– Kotwicą do życia był właśnie mój syn . To on był tym "faktorem X", który sprawił, że podniosłam słuchawkę i zadzwoniłam do zaprzyjaźnionej ze mną pani psycholog, która mnie odesłała do właściwej osoby. To była taka fabularna scena, kiedy trzylatek z bosymi stópkami nakrywa mamę na takim momencie, gdy siedzi z twarzą w dłoniach i gdzieś jest na jakimś kompletnym dnie rozpaczy, i mówi takie zdanie, które zostanie mi w pamięci na zawsze: "Mama, nie płacz, bo będę się od ciebie martwił" – wyznała żurnalistka, po czym dodała nieco bardziej optymistycznie:
– To jest taka chwila, kiedy sobie zdajesz sprawę, to jest odwrócenie sytuacji do góry nogami. To nie ty o mnie, tylko ja o ciebie. Nie będziesz się już o mnie martwił, kochanie, poradzimy sobie ze wszystkim. Dotykasz jakiegoś kamienia na dnie i to jest chwila, gdzie możesz przynajmniej zacząć płynąć do góry, żeby nabrać haust świeżego powietrza – zauważyła Joanna Racewicz.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Joanna Racewicz wyznała, że cieszy się z rosnących cen. Z ust dziennikarki padły zaskakujące słowa
-
Joanna Racewicz w odważnej sesji zdjęciowej pokazała się topless. Miała ważny cel
-
Joanna Racewicz "zmiażdżyła" Jarosława Jakimowicza. „W pięty” poszło całej TVP
Źródło: podcast Kamila Balei pt. "Tato, no weż" dla Radia Złote Przeboje
Zachęcamy do wsparcia zbiórki , której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!