Grzybiarz sprzedawał na targu trujące grzyby. Jego klientka nagłośniła sprawę
Grzybiarz popełnił ogromny błąd, który mógł kosztować kogoś życie. Poszedł na targ i sprzedawał “smardze”. Prawda okazała się jednak zupełnie inna. Do klientów trafiały trujące grzyby. Tylko czujność jednej z klientek pozwoliła nagłośnić sprawę.
Anomalia spowodowała wysyp grzybów, ale trzeba uważać
Niespodziewanie rozpoczął się sezon na grzyby . Z powodu anomalii pogodowej, która zdaniem eksperta występuje co 4-5 lat, grzybiarze wychodzą z lasów z koszykami grzybów . Niestety ekscytacja przykrywa czasem zdrowy rozsądek.
Jeden z grzybiarzy , który chciał nieco zarobić na zbiorze, naraził na niebezpieczeństwo sporą grupę osób . Okazało się bowiem, że na warszawskim targu sprzedawał trujące grzyby. Sprawa została nagłośniona przez przypadek. O co chodzi?
Trujące ryby na warszawskim targu, grzybiarz sprzedawał je jako smardze
Grzybiarze nie ukrywają, że smak i aromat grzybów to dla nich kluczowa sprawa w daniach w okresie, gdy wychodzi się z lasu z pełnymi koszykami. Wiosenna anomalia sprawiła, że wiele osób poczuło chęć na świeże grzyby .
Do tego grona należy pani Diana, którym odwiedziła warszawski targ Olimpia. Legendarne targowisko o mało nie pozbawiło jej życia, a to wszystko przez niepozornego grzybiarza . Na sąsiedzkiej grupie, a później na ogólnopolskiej “Grzyby - identyfikacja” zamieściła alarmujący i niepokojący wpis.
- Kupiliśmy dziś na targu Olimpia w Warszawie grzyby sprzedawane jako smardze, okazało się, że były to śmiertelnie trujące piestrzenice kasztanowate - napisała pani Diana, która dołączyła do wpisu zdjęcie grzybów w reklamówce. - Na policję się nie da dodzwonić, szukam możliwości dotarcia do ludzi, którzy kupili te grzyby - dodała kobieta, która liczyła, że inni klienci nie zdążyli spożyć śmiertelnego przysmaku.
- Potworne oszustwo, jak tak można - skomentowała jedna z członkiń grupy zrzeszających grzybiarzy amatorów. - Raczej wątpię, czy dotrzesz to ludzi którzy je kupowali - czytamy w kolejnym komentarzu. Kobieta opowiedziała dziennikarzom, jak dokładnie wyglądał zakup trujących grzybów.
Grzybiarz miał kilka kilogramów trujących grzybów
Miała kupić smardze, a zapłaciła za piestrzenice kasztanowate . Poza straconymi pieniędzmi kobieta mogła stracić również zdrowie, a nawet życie. Pani Diana zgodziła się na rozmowę z portalem eska.pl. Wyznała, że nie bez powodu szukała innych klientów grzybiarza.
- Grzyby kupiliśmy na hali Olimpii od pana, który miał ich na oko tak klika kilogramów. Podawał, że to są właśnie smardze, a wiele osób te grzyby nabyło . Już w domu zaczęliśmy się zastanawiać, czy to faktycznie są smardze, bo kojarzymy zupełnie inny wygląd i nasze przypuszczenia, co do błędu okazały się prawdziwe - powiedziała klientka grzybiarza, który nie zdawał sobie sprawy, że naraża ludzi na niebezpieczeństwo . Pamiętajmy, by kupować tylko przebadane grzyby, które nie budzą wątpliwości.
Źródło: goniec.pl, eska.pl