Grzegorz Kajdanowicz mocno się pomylił. Aż trzy razy musiał przepraszać widzów
Nawet najbardziej doświadczonym dziennikarzom zdarzają się wpadki. Przekonał się o tym Grzegorz Kajdanowicz, który we wtorek (16 stycznia) poprowadził “Fakty po Faktach”. Prezenter chciał sprawnie zrelacjonować wydarzenia w Sejmie, ale kompletnie zapętlił się w swojej wypowiedzi. W efekcie musiał przepraszać. Zrobił to zresztą aż trzy razy.
Pierwsze posiedzenie Sejmu bez Kamińskiego i Wąsika
Polskie media nie przestają żyć sprawą Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika . Temat ten mocno rozgrzewa społeczne nastroje i co rusz dostarcza nowych wątków. Nic więc dziwnego, że główne kanały informacyjne codziennie rozmawiają o nim z ekspertami i politykami. Sejm już dawno nie był bowiem świadkiem podobnych zdarzeń.
Wielkie poruszenie wywołało ostatnio m.in. pojawienie się we wtorek (16 stycznia) przy Wiejskiej żon osadzonych w zakładach karnych polityków - Barbary Kamińskiej i Romy Wąsik. Tego dnia członkowie PiS próbowali zresztą torpedować obrady izby niższej parlamentu, śpiewając hymn oraz skandując przeróżne hasła. Dla wielu osób było to zachowanie poniżej wszelkiej krytyki, godzące w powagę Sejmu . Negatywne opinie dało się usłyszeć choćby w TVN24.
Wpadka w "Faktach po Faktach". Grzegorz Kajdanowicz musiał przepraszać
Wtorkowe wydanie “Faktów po Faktach” poprowadził Grzegorz Kajdanowicz, który do studia zaprosił senatorkę KO Gabrielę Morawską-Stanecką i senatora Lewicy Wojciecha Koniecznego. Zanim jednak doszło do jakiejkolwiek wymiany zdań, gospodarz programu zaliczył poważną wpadkę. Widzowie mogli poczuć się zmieszani.
Trochę z dystansu patrzycie na to, co dzieje się w Sejmie, co działo się dziś w Sejmie. Mówię o tym w kontekście panów osadzonych Kamińskiego i Wąsika - 100 lat, płomienne przemówienie pana Błaszczaka, hymn... Czy ja powiedziałem 100 lat?! Przepraszam, to był hymn! Przepraszam, przepraszam, cofam, to był hymn - zreflektował się w końcu Kajdanowicz.
Końca sporu o byłych posłów PiS nie widać
Jak na profesjonalistę przystało, dziennikarz szybko pozbierał się po blamażu i merytorycznie poprowadził resztę rozmowy.
Nie jestem w stanie znieść, że gloryfikuje się tych dwóch panów, którzy zrobili krzywdę wielu ludziom - grzmiała Morawska-Stanecka.
Senator Wojciech Konieczny również nie stronił od wielkich słów, zauważając, że Prawo i Sprawiedliwość “traktuje ludzi nierówno, ale to nie jest nic nowego”.
Kiedy politycznie opłacało się PiS, żeby ci ludzie byli w służbach, więc zostali ułaskawieni. Teraz, kiedy opłaca się, żeby oni siedzieli w więzieniu, to pan prezydent ich nie ułaskawia, chociaż mógłby to zrobić - podkreślał.
Źródło: TVN24