Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > European Gaming Congress 2025. "Rocznie na nielegalnych platformach gra 3,3 mln Polaków"
Artykuł Sponsorowany
Artykuł Sponsorowany 25.11.2025 10:43

European Gaming Congress 2025. "Rocznie na nielegalnych platformach gra 3,3 mln Polaków"

European Gaming Congress 2025. "Rocznie na nielegalnych platformach gra 3,3 mln Polaków"
Fot. materiał partnera

W dniach 30-31 października w Warszawie odbył się European Gaming Congress 2025. Jednym z prelegentów był Ricardo Domingues, szef rynków międzynarodowych w Betclic.

Ricardo Domingues: gracze nie mają wyboru, więc szukają alternatyw

Podczas Warsaw Gaming Summit powiedział Pan, że Polska ma jeden z najbardziej konkurencyjnych rynków zakładów sportowych w Europie, ale jednocześnie jeden z najmniej zrównoważonych rynków kasyn online. Co sprawia, że sytuacja ta jest tak sprzeczna?

RD:

Polski rynek zakładów sportowych jest dobrym przykładem tego, jak działa zdrowa konkurencja. Mamy licencjonowanych operatorów, którzy inwestują w produkty, technologie i doświadczenia użytkowników. Jest to innowacyjny i dynamiczny rynek, który reaguje na potrzeby klientów.

Rynek kasyn online jest dokładnym przeciwieństwem – jeden monopol, jeden produkt, jedna oferta dla wszystkich. To trochę jak supermarket, w którym można kupić tylko jedną markę pasty do zębów. Może to spełniać podstawową funkcję, ale nie zaspokaja indywidualnych potrzeb konsumentów. Wynik jest prosty: ludzie przenoszą się na szary rynek, a państwo traci co roku miliardy złotych z tytułu podatków.

Według H2 Gambling Capital obroty szarej strefy online w Polsce sięgają 65 mld zł rocznie. Jak wyjaśnisz tak wysoki poziom migracji graczy do nielegalnych stron?

RD:

To naturalna konsekwencja zamknięcia rynku. Gracze nie mają wyboru, więc szukają alternatyw. Obecnie w Polsce tylko jeden operator może oferować usługi kasyn online – jest to monopol państwowy. Jednak konsumenci nie akceptują produktu, który nie nadąża za trendami technologicznymi. Jeśli nie ma legalnej alternatywy, wybierają zagraniczne serwisy. Nie mówimy tu o małej grupie – rocznie na nielegalnych platformach gra 3,3 mln Polaków. To pokazuje skalę problemu i potrzebę zmian.

Jakie rozwiązania stosują inne kraje europejskie, które zrezygnowały z monopolu państwowego?

RD:

Prawie cała Europa zrozumiała, że monopole nie działają. Szwecja, Dania, Holandia, Czechy, Finlandia – wszystkie te kraje otworzyły lub otwierają swoje rynki na model licencyjny. Nawet Veikkaus, fiński operator monopolowy, poparł tę zmianę.

W Austrii – jedynym kraju UE poza Polską, gdzie nadal istnieje monopol – trwa debata na temat jego zniesienia. Austria dostrzega, że zamknięty rynek nie chroni graczy, a jedynie popycha ich w szarą strefę. Polska, jako ostatni monopol w UE, powinna wyciągnąć z tego wnioski.

W debatach regulacyjnych często słyszy się argument, że branża hazardowa ma złą reputację i nie jest postrzegana jako partner dla państwa. Jak można zmienić to postrzeganie?

RD: 

To bardzo ważna kwestia. Branża hazardowa nadal obciążona jest starymi stereotypami – „mroczne kasyna”, „niebezpieczni gracze”. Jednak obecnie są to nowoczesne firmy technologiczne, które zatrudniają setki osób i inwestują w cyberbezpieczeństwo oraz odpowiedzialną grę. Nie jesteśmy „branżą problemową”, ale częścią rozwiązania. Wysokie standardy stosowane wobec regulowanych operatorów internetowych dają państwom silną gwarancję pełnego wdrożenia ram prawnych – w zakresie bezpieczniejszej gry, cyberbezpieczeństwa, ochrony danych i bankowości, przeciwdziałania praniu pieniędzy itp

Musimy wyjść poza nasz sektor – pojawiać się na konferencjach dotyczących gospodarki, technologii i sportu. Mówić jednym, jasnym, przejrzystym i opartym na faktach głosem. A co najważniejsze: przypominać ludziom, że legalni operatorzy są głównymi podatnikami i kluczowymi sponsorami polskiego sportu.

Podczas panelu mówił Pan również o potrzebie stworzenia centralnego systemu samowykluczenia i lepszego wykorzystania technologii w ochronie graczy. Jak miałoby to wyglądać?

RD:

Odpowiedzialna gra jest podstawą nowoczesnego rynku. W Polsce brakuje ujednoliconego systemu samowykluczenia – obecnie gracz, który chce się samowykluczyć, musi to zrobić osobno u każdego operatora. Nie ma to sensu i nie chronimy skutecznie graczy. Wiele krajów posiada scentralizowane i skuteczne systemy. 

Po drugie, powinniśmy wprowadzić narzędzia oparte na sztucznej inteligencji, które wykrywają ryzykowne wzorce zachowań graczy niemal w czasie rzeczywistym. Technologia pozwala nam przejść od modelu reaktywnego do prewencyjnego. Jest to poważna zmiana jakościowa, którą branża jest gotowa wdrożyć – potrzebujemy tylko zgody organu regulacyjnego.

Jakie przesłanie skierowałby Pan do decydentów kształtujących przyszłość polskiego rynku gier online?

RD:

Należy polegać na faktach, a nie stereotypach. Skuteczną ochronę konsumentów, zapobieganie ustawianiu meczów i gwarancję wpływów podatkowych możemy zapewnić tylko wtedy, gdy operatorzy, organ regulacyjny i środowisko akademickie będą współpracować w celu znalezienia najlepszych rozwiązań pozwalających ukierunkować szary rynek. Monopol państwowy nie działa – nie chroni graczy, nie ogranicza szarej strefy i nie wspiera budżetu.

Otwarcie rynku i wprowadzenie systemu licencyjnego nie jest rewolucją. Jest to po prostu dostosowanie polskiego prawa do standardów europejskich. Gdy konkurencja działa, wszyscy na tym zyskują: państwo, gracze i operatorzy przestrzegający przepisów. Nie można regulować rynku 2025 r. przepisami napisanymi w 2009 r.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News