Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Czy w reality show można znaleźć miłość? Porozmawialiśmy z półfinalistą kontrowersyjnego “Prince Charming”
Jan Kietliński
Jan Kietliński 13.01.2022 19:50

Czy w reality show można znaleźć miłość? Porozmawialiśmy z półfinalistą kontrowersyjnego “Prince Charming”

EN 01497069 0114
TRICOLORS/East News

W ostatnich latach powstaje coraz więcej programów typu reality traktujących o miłości, które starają się poruszać coraz więcej tematów tabu, jak nagość, czy orientacja seksualna. Jednak do tej pory w Polsce nie było programu, który pokazywałby społeczność LGBT+. Pierwsza edycja "Prince Charming Polska" wywołała spore kontrowersje, aczkolwiek uczestnicy zostali obdarzeni sympatią przez wielu widzów. Jak wyglądały kulisy programu i w jaki sposób potoczyły się losy uczestników po programie? Rozmawiamy z półfinalistą, Oskarem Stańczakiem.

"Finding Prince Charming" to amerykański program randkowy, który nie osiągnął sukcesu za oceanem. Wokół programu od początku krążyły kontrowersje związane z "księciem", którego oskarżono o korzystanie z usług męskich prostytutek i eskortów, a także udział w branży pornograficznej. 

W Europie program jednak spotkał się z dużo cieplejszym przyjęciem. Format przyjęły między innymi Niemcy i Holandia. Polska wersja miała początkowo być dostępna tylko na platformie Player, jednak stacja TTV zdecydowała się na jej transmisję.

Pierwsza edycja polskiego "Prince Charming". Jak wygląda życie uczestników miesiąc po finale?

Gdy pojawiły się pierwsze informacje dotyczące powstawania reality show poświęconemu osobom LGBT+ w Polsce, opinie były bardzo mieszane. Homoseksualizm nadal jest w Polsce tematem tabu, a pojawienie się programu o tej tematyce wywołało spore kontrowersje.

Ideą programu jest propagowanie tolerancji i normalizowanie wizerunku osób homoseksualnych w mediach, telewizji i przestrzeni publicznej. Wiele osób określiło program jako bardzo potrzebny, lecz po premierze nie zabrakło głosów, jakoby produkcja tylko pogłebiała stereotypy dotyczące gejów. Mimo wszystko, program stał się popularny, zyskał wielu sympatyków, ale i przeciwników, szczególnie po premierze telewizyjnej. Pobił on rekord pod względem skarg zgłoszonych przez widzów do KRRiT.

"Prince Charming Polska" opiera się na prostej fabule. Czternastu homoseksualnych mężczyzn przyjeżdża do położonej w Hiszpanii willi, w której mają za zadanie zawalczyć o "księcia". W pierwszym sezonie polskiej edycji księciem został Jacek Jelonek, przystojny i dobrze sytuowany kawaler, który w programie chciał znaleźć miłość. To książe jest odpowiedzialny za eliminację uczestników, a ci muszą zrobić wszystko, by wytworzyć z księciem więź.

Okazuje się jednak, że nie wszyscy uczestnicy finalnie postawili księcia za swój obiekt westchnień. O swojej przygodzie w programie opowiedział nam uczestnik i półfinalista, Oskar Stańczak. Jego wizerunek już od pierwszej minuty wzbudził niemałe kontrowersje. Oskar jednak szybko stał się jedną z popularniejszych i najbardziej lubianych postaci w programie, mimo tego, że jak sam twierdzi - nikt nie wierzył w jego szansę.

Z Oskarem Stańczakiem, półfinalistą pierwszej polskiej edycji "Prince Charming", rozmawia Janek Kietliński.

Skąd decyzja o wzięciu udziału w programie?

Zadzwonił do mnie znajomy i zapytał, czy chciałbym wziąć udział w takim formacie. Ja wówczas nie mogłem pracować, ponieważ pandemia zamknęła mój salon fryzjerski. Miałem dość tego, że nic się nie dzieje, więc pomyślałem, że spróbuję. Nie sądziłem, że ten temat ruszy dalej, ale niedługo potem zadzwonili do mnie z produkcji i zapytali, czy nadal jestem chętny na wzięcie udziału w programie. To było gdzieś w marcu, a potem rozpoczęły się oficjalne castingi.

To musiało być trudne wyzwanie.

Nie wiem, czy to był trudny proces, bo nie mam odniesienia. Nigdy nie brałem udziału w czymś takim, nie wiem, jak to wygląda w innych produkcjach. Najbardziej obawiałem się rozmowy z psychologiem, były wymagane nawet dwie. Rozmawiałem też z reżyserem, musiałem nagrywać filmiki i inne tego typu rzeczy.

Nie miałem obycia z czymś takim, nie wiedziałem, czy mogę być sobą, czy mogę chociażby przeklinać. Ale poszło okej, prawda?

Gdy wszedłeś do programu, wzbudziłeś spore kontrowersje. Twoje tatuaże spowodowały wiele komentarzy. Jednak szybko ociepliłeś swój wizerunek i stałeś się jedną z najbardziej lubianych postaci w "Prince Charming". Dotarłeś do półfinału i byłeś w programie od początku do niemalże samego końca. Myślę, że jest to spory sukces. Spodziewałeś się takiego wyniku?

Nie spodziewałem się zupełnie, że dojdę tak daleko. Na początku żaden z chłopaków nie dawał mi tak naprawdę szans. Ja też jako jedyna osoba sobie żartowałem, namawiałem chłopaków do całusów. Prowadząca, Aggie, pytała mnie, czy ja aby na pewno wiem dla kogo tu jestem - odpowiadałem, że dla miłości. Wielu chłopaków od początku powtarzało, że są tu tylko dla księcia, już po pierwszym spotkaniu mówili, że dają mu 12/10. Ja powtarzałem, że na razie mogę ocenić go na 2/10. Nie wierzyłem w to, że każdy nie wiedząc nawet, jak wygląda książe, jest tam dla niego. Co, gdyby okazało się, że poza urodą, książe jest tak naprawdę głupim chłopcem? 

Mimo wszystko mam wrażenie, że szybko zaskarbiłem sobie sympatię chłopaków i ludzi z produkcji, a później po emisji programu zauważyłem, że tak naprawdę polubiło mnie bardzo dużo ludzi. Na początku słyszałem głosy: "co to za dziwoląg wchodzi", a później z każdym odcinkiem mówili: "o, jaki sympatyczny chłopak, gdyby nie te tatuaże", a w końcu: "jak się go słucha, to nawet tych tatuaży się nie widzi". Myślę, że to poszło w fajną stronę. Cieszę się. 

Tylko ty i Oliwer zdecydowaliście się wyznać Jackowi miłość. Jak się czułeś, gdy odpadłeś na ostatniej prostej?

Ja powiedziałem, że się w Jacku zakochałem, a myślę, że jest ogromna różnica między miłością, a zakochaniem. Na początku myślałem, że Jacek gra emocje, że to jest wyreżyserowane, ale szybko się okazało, że tak naprawdę jest to spoko kumpel, z którym można porozmawiać. 

Weźmy pod uwagę pewne fakty, jest lato, wysoka temperatura, palmy. Jesteś przez długi okres sam. To były wakacje, a z nimi wakacyjna miłość. Dobrze, że tak to wszystko wyszło, bo mam wrażenie, że moja wysoka kultura osobista jest i tak dużo niższa, niż kultura księcia. Myślę, że między nami dochodziłoby do konfliktów, że to by nie wypaliło. Mi bliżej jest do wariatów, niż do takich poukładanych facetów. 

W internecie pojawiają się teorie, jakoby finał programu był wyreżyserowany, a związek Jacka i Oliwera nieprawdziwy. Wiele z ich wspólnych zdjęć w internecie pochodzi z czasu nagrywek, mało wiadomo o ich życiu potem. Mógłbyś się jakoś do tego odnieść?

Podczas pierwszej ceremonii, jak Jacek rozdawał krawaty, jak podszedł do niego Oliwer, to ja powiedziałem “boże, jak ci chłopcy do siebie pasują”. Nie wiem na ile było to widać w programie, ale ja od początku za Oliwera trzymałem kciuki, chciałem, żeby to on wygrał. Było w nim dużo prawdy. Spędzałem z nim 24 godziny, nawet sypialnię mieliśmy tę samą. Nie mogę odnieść się do Jacka, bo Jacek tak naprawdę wpadał tylko co jakiś czas. Jak rozmawiał z Oliwerem, to też go przy mnie nie było. Myślę, że nikt nikogo nie zmusza, żeby ktoś wygrał program, a potem przez pół roku udawał związek, bo to by było chore. Ale nie wiem co byś chciał usłyszeć, wydaje mi się, że są ze sobą szczęśliwi.

Powiedz mi, czy masz kontakt z Jackiem lub Oliwerem? Jak w ogóle wszyscy odnaleźliście się po zakończeniu programu?

W tej chwili nie mamy ze sobą bliskiego kontaktu, wiadomo, facebook, instagram, ale nie jest tak, że ze sobą piszemy, gadamy. 

Na początku spodziewaliśmy się, że być może oglądalność i zainteresowanie będą małe, ale nawet jako osoba, która nie jest zwycięzcą tego programu wiem, że wiadomości do tej pory spadają na mnie lawinowo, że nawet nie jestem w stanie zająć się własnymi sprawami. Ja pracuję cały czas zawodowo, a cały czas ktoś mi coś oferuje, jestem w pozytywny sposób "atakowany" przez innych, wiem, że wszyscy jesteśmy bombardowani i nasze dotychczas spokojne życia zamieniły się w taką medialną grę. Wszystko co zrobisz jest w jakiś sposób oceniane. Przez tydzień nie było mnie na instagramie, a ludzie pytają mnie, czy żyję. Wiem, że wszyscy są w amoku.

Myślę, że prędzej, czy później to ucichnie i wrócimy do swojego normalnego życia.

Media ostatnio rozpisywały się o tym, że zacząłeś spotykać się z Arkiem Studzińskim, innym bohaterem programu. Czy już w trakcie nagrywek coś was połączyło?

Myślę, że z Arkiem czuliśmy już coś w programie. Super się dogadywaliśmy, mieliśmy wspólne flow, robiliśmy te same rzeczy. Gdzieś z tego takiego kumplowania się wyszło coś więcej. To uświadamianie cały czas, że my nie jesteśmy tam dla siebie, tylko dla księcia, gdzieś nas blokowało. W programie były sytuacje, że my leżeliśmy przytuleni, trzymaliśmy się za rękę.

A na jakim etapie jesteście teraz?

Pomidor.

Rozbawiłeś mnie. Oczywiście nie będę ciągnąć cię za język, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Ale przechodząc do meritum naszej rozmowy, powiedz mi - czy według Ciebie reality show to dobre miejsce na znalezienie miłości?

Ja myślę, że to jest wspaniałe miejsce, żeby znaleźć miłość. Mówi się, że miłość można znaleźć wszędzie - wystarczy wyjść z domu, ale ja myślę, że taki program to znacznie lepsze miejsce. Widzisz ludzi z każdej strony, od razu dowiadujesz się jak to jest spędzać ze sobą tyle czasu, jak to jest w sumie ze sobą zamieszkać. Widzisz ich w stanie zdenerwowania, szczęścia. Mnie denerwuje, jak ktoś mówi, że można udawać, że można sobie wykreować postać. Może przez jakiś czas, ale nie przez miesiąc! Każdy w pewnym momencie popełnia jakieś błędy, bo chyba nikt nie jest tak sprytny. 

Jak rozmawiałem z finalistami Hotelu Paradise, mówili to samo. Oni na Zanzibarze byli przez trzy miesiące i wyrażali się wprost - przez taki czas po prostu nie da się udawać. 

Jackowi zarzucano, że w programie całował się raz z jednym, raz z drugim, umawiał się z kilkoma chłopakami na raz. Ale jak w normalnym świecie spotykasz się z chłopakiem, czy tam dziewczyną i idziecie na randkę, to nie wiesz, czy nie ma kogoś innego, czy zaraz nie idzie na drugą randkę. A tu? My o wszystkim wiedzieliśmy, wszystko było przejrzyste. Myślę, że to jest lepsza opcja. 

W programie jest podobnie, jak w normalnym świecie. To, że czujesz do kogoś chemię dzisiaj, nie znaczy, że jutro też ją będziesz czuł i nagle osoba, która wydawała ci się do dupy, nie będzie twoim księciem. Reality show pozwala na tę przejrzystość. W życiu prywatnym moim zdaniem nie widzimy 90% tego, co robi osoba, z którą zaczynamy się spotykać. A tam widzieliśmy 100%. Jest to zajebiste miejsce na miłość. 

To świetny komentarz. Mam wrażenie, że wy jako chłopaki w domu mogliście być nawet w lepszej sytuacji, niż Jacek, który wpadał do domu tylko raz na jakiś czas i potem musiał podejmować trudne decyzje. Wy mieliście siebie non stop.

To 100% racji. Ja od początku powiedziałem im, że statystycznie o wiele łatwiej jest mi znaleźć miłość z którymś z Was, niż z księciem, który jest tylko jeden. Dodatkowo, my w domu nie widzieliśmy tych kamer. One były gdzieś tam porozwieszane. Jednak gdy szedłeś na randkę z księciem, krążyło za tobą kilku operatorów. To nie była naturalna sytuacja, że ty masz mówić o czymś ważnym i intymnym, gdy dookoła Ciebie krąży ileś tam osób. Więc nasze rozmowy z chłopakami były znacznie bardziej naturalne, niż to, co działo się na randkach z Jackiem. Tam każdy czuł tę presję.

Wiesz, czy pozostali uczestnicy znaleźli w programie swoje drugie połówki?

Tak jak mówili w willi, że podoba im się tylko książe, to moogę powiedzieć, że po programie okazało się, że jednak nie tylko. Ale nie powiem kto z kim. To ich prywatna sprawa.

Tak jak na początku miałem jakieś wątpliwości, tak teraz wiem, że powtórzyłbym to jeszcze milion razy. To była naprawdę najlepsza przygoda, jaką przeżyłem w życiu. To była możliwość sprawdzenia siebie w tak niecodziennej sytuacji. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to będzie wyemitowane. To też wymagało odwagi. Możliwość sprawdzenia potem, jak się zachowuje człowiek w różnych sytuacjach też spowodowała, że jakoś lepiej o sobie pomyślałem. To było fantastyczne przeżycie. 

Polacy w ostatnim czasie pokochali reality show. Myślę, że jeśli nie w Prince Charming, szczęścia możesz poszukać w innych programach.

Ja bym chciał pojechać tam, gdzie coś sie dzieje. To nie jest tak, że tu się nic nie działo, ale chciałbym przeżyć przygodę podobną do “Azja Express”, czy czegoś takiego. 

Jeśli jesteście ciekawi Oskara i pozostałych uczestników, “Prince Charming Polska” dostępne jest na platformie Player.pl