Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Burza po słowach Jarosława Kaczyńskiego o niemieckiej kolei. "W Niemczech cały czas jest kult siły"
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 26.09.2022 20:29

Burza po słowach Jarosława Kaczyńskiego o niemieckiej kolei. "W Niemczech cały czas jest kult siły"

Słowa Jarosława Kaczyńskiego o niemieckich kolejach wstrząsnęły środowiskiem politycznym
Piotr Molecki/East News

Niewinna anegdotka Jarosława Kaczyńskiego o niemieckich pociągach wywołała lawinę komentarzy w sieci. Tuż po tym jak swoje stanowisko wyrazili przedstawiciele partii opozycyjnych, głos zabrali również członkowie Zjednoczonej Prawicy. Oświadczenie wydał nawet niemiecki przewoźnik Deutsche Bahn.

Anegdotka Jarosława Kaczyńskiego o niemieckich pociągach

- My nie możemy się ciągle zgadzać na to, że jesteśmy tymi gorszymi, naprawdę - mówił Jarosław Kaczyński podczas wczorajszego wystąpienia w Opolu. - A twierdzenie, że nam się nie należy właśnie z tego wynika - dodawał prezes, nie mając bynajmniej na myśli rządu Beaty Szydło. Słowa te dotyczyły ubiegania się przez stronę polską reparacji wojennych od Niemiec.

To jest dokładnie to samo, co, można jeszcze dzisiaj czasem, może i nie czasem, spotkać w Niemczech, że np. polscy eurodeputowani jadą w niemieckim pociągu w pierwszej klasie, dosiada się Niemiec, on miarkuje się, że to Polacy, wzywa konduktora, żeby ich wyrzucił, bo jak to Polacy mogą jechać w pierwszej klasie? - opowiadał przejęty Jarosław Kaczyński, jakby żywo przywoływał sceny z filmu "Antek policmajster" w reżyserii Michała Waszyńskiego z 1935 r. Z tym że siedzący z Polkami dygnitarz był Rosjaninem i po wezwaniu konduktora zwrócił się do kobiet "Paszoł won!".

Oburzenie polityków opozycji

Wydawać by się mogło, iż niewinna anegdotka może przynieść prezesowi PiS kolejne brawa. Niestety jego słowa wywołały niemałą burzę, która była dla niego niezbyt łaskawa.

- Pragnę oświadczyć, że wbrew słowom Kaczyńskiego wolałbym, jako polski eurodeputowany, długą podróż z Brukseli odbyć z losowo wybranym Niemcem niż z losowo wybranym eurodeputowanym *** - napisał na Twitterze były marszałek Sejmu, Radosław Sikorski.

- To bzdura. Za pociąg nie płacą kilometrówek. To nie mogli być europosłowie PiS - pisał kąśliwie były wicepremier, Roman Giertych.

- Niesamowite, jakimi fantasmagoriami karmią prezesa eurodeputowani PiS, by zabrylować podczas wizyt na Nowogrodzkiej. Gorzej, że prezes daje się na to nabierać... - dodawał syn prezydenta Inowrocławia i jednocześnie senator, Krzysztof Brejza.

- Jeśli to jest choroba, to wypada współczuć. Jeśli natomiast ten człowiek jest w pełni władz umysłowych i celowo opowiada takie rzeczy, to mamy totalnie przegwizdane... - komentował sprawę były członek Ruchu Palikota, Andrzej Rozenek.

Kontrofensywa Zjednoczonej Prawicy

Całej sprawie postanowiła przyjrzeć się dokładnie "Interia", która przepytała eurodeputowanych ze środowiska Jarosława Kaczyńskiego czy przedstawiona opowiastka jest im znana i czy jest zgodna z rzeczywistością, a jeśli tak, to kto jest jest autorem? Do sprawy niemieckiej kolei odniósł się nawet Patryk Jaki.

- Z całym szacunkiem, nie jesteśmy Czechami czy Słowakami. Jesteśmy za dużym narodem z pięknymi tradycjami, aby był tylko małym zgwałconym wagonikiem w niemieckiej lokomotywie - mówił twardą ręką i kwiecistym stylem polityk Solidarnej Polski.

Pytany o anegdotę Jarosława Kaczyńskiego, towarzyszący mu podczas weekendowego objazdu, europoseł i były członek Samoobrony RP, Ryszard Czarnecki, odparł, iż to nie on jest jej twórcą.

- Absolutnie wierzę, że tak mogło być. Nie sądzę, by którykolwiek europoseł PiS wprowadzał prezesa PiS w błąd. Z całą pewnością jest to sprawa wiarygodna - mówił z przekonaniem polityk. - Słyszałem, czasem widziałem, niesympatyczne reakcje niemieckiej policji na Polaków. Każdy, kto jechał do Niemiec, musiał się z tym zetknąć, że Niemcy nieraz pokazywali swoją arogancję, niechęć i wyższość wobec Polaków - dodawał.

Jak ustalili dziennikarze "Interii" człowiekiem, który również słyszał tę legendarną historię jest prof. Karol Karski z PiS. - Nie jestem osobą upoważnioną, by informować, komu się to przydarzyło. Inna sprawa, że w Niemczech coraz częściej pociągi są spóźnione, to nie te same koleje, co kiedyś. Zrezygnowałem z nich już dobre kilka lat temu - mówił z rozżaleniem europoseł, jakby nie doświadczył nigdy opóźnienia ze strony PKP. Być może w związku z takimi komentarzami oświadczenie dotyczące tolerancji wydał niemiecki przewoźnik Deutsche Bahn.

- Kulturowa różnorodność, otwartość, tolerancja i szacunek są podstawowymi wartościami Deutsche Bahn - niosło oświadczenie - Jesteśmy dumni z naszej kolorowej załogi i świadomie stawiamy na różnorodność, bo czyni to nasz zespół lepszym. Każdego dnia przewozimy miliony podróżnych i gościmy ludzi wszelkiego pochodzenia, różnych orientacji seksualnych i religii, każdej płci i wieku - mogliśmy przeczytać w dalszej jego części.

Niemiecki "kult siły"

W swojej wypowiedzi profesor Karol Karski pokusił się o prędką analizę Niemców, którzy w jego opinii ciągle trwają w poczuciu wyższości nad innymi narodami.

- Na lotniskach rzeczywiście są problemy. Można powiedzieć, że w Niemczech cały czas jest kult siły, kult broni, kult władzy, nawet tej przez małe "w". Uzbrojeni funkcjonariusze chodzą tam z bronią maszynową wymierzoną w ludzi, w pasażerów. Nawet w państwach totalitarnych służby nie chodzą z bronią wycelowaną w ludzi, a w Niemczech jest to powszechne. Takiej sytuacji nie widziałem nawet w Sudanie za prezydenta Baszira, gdy byliśmy tam z misją Podkomisji Praw Człowieka Parlamentu Europejskiego - opowiadał polityk, który podkreślił, iż pomimo wycelowania w niego odbezpieczonej broni na lotnisku we Frankfurcie, nie widział on w tym pobudek narodowościowych.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: wydarzenia.interia.pl/onet.pl/rp.pl/goniec.pl