Balkon spadł na ulicę, nie żyje kobieta. Mieszkańcy kamienicy zabrali głos
W poniedziałek 4 września nad ranem w Sosnowcu doszło do tragedii w jednej z kamienic. Pod małżeństwem mieszkającym na trzecim piętrze budynku zerwał się balkon. Para spadła z dużej wysokości. Kobiety nie udało się uratować. Sąsiedzi nie mogą pogodzić się z tą tragedią.
Tragedia w Sosnowcu. Balkon zerwał się pod małżeństwem
Do wypadku doszło 4 września po godzinie 6.00 w ścisłym centrum Sosnowca przy ulicy Czystej. Służby, które pojawiły się na miejscu, od razu przystąpiły do udzielania pomocy poszkodowanemu małżeństwu. Ich stan był bardzo poważny, oboje byli nieprzytomni. Zostali zabrani do szpitala.
- Była 6:10, gdy usłyszeliśmy potężny huk. Wnuczek spojrzał przez okno i krzyczał "wujek! wujek!". Na dole leżał Robert z Sylwią. Boże kochany, oni spadli z balkonu z trzeciego piętra - mówi w rozmowie z "Faktem" pani Maria, najbliższa sąsiadka pary.
Po godzinie 10.00 ze Szpitala Miejskiego św. Barbary w Sosnowcu dotarła tragiczna informacja . 43-letnia Sylwia, ofiara wypadku, pomimo operacji i długiej walki o życie zmarła. Jej mąż wciąż jest w ciężkim stanie i walczy o życie.
Relacja sąsiadów
Według relacji świadków zdarzenia, para najpierw spadła z 3 na 2 piętro, po czym odbiła się od gruzu i runęła na zaparkowany na dole samochód.
- To był widok nie do opisania. Sylwia cała we krwi... Leżała za autem, a Robert leżał obok. Wzywaliśmy pogotowie - opowiada pani Maria. Kobieta dodaje, że miała odwiedzić sąsiadów na „porannego papierosa”, lecz nie zdążyła tego zrobić. Pani Maria twierdzi również, że dzień przed tragedią mężczyzna mówił jej o tym, że na balkonie widoczne są "pęknięcia" i "potężny spad".
- Ja na nim stałam! Robert, postawny chłop, mówił mi, że zamknie ten balkon, żeby go na wiosnę zrobili. Ponoć zgłaszał to już wcześniej w administracji - mówi "Faktowi" sąsiadka małżeństwa.
Mieszkańcy kamienicy narzekają
Mieszkańcy zwracają uwagę, że zarządca kamienicy nie dba o nią należycie, pomimo otrzymywanych w ostatnim czasie zgłoszeń o problemach. - Nic nie jest robione. Ostatnio walczyliśmy o drzwi do klatki. Oczywiście zostały zamontowane, tylko jak zamontowane, że się do klatki nie da wchodzić. Co ulewa, zgłaszane jest... Leje się dach. Nic to nie daje, już trzeci rok, który zgłaszane jest, że leje. Pięć wiader mam poustawianych na strychu, żeby nowego mieszkania nie zalało - relacjonuje pan Sławomir.
Jak się okazuje, kamienica nie ma uregulowanej własności prawnej. Jest zarządzana przez Miejski Zakład Zasobów Lokalowych, który czeka na ustalenia i rekomendacje Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Z kamienicy ewakuowano 21 mieszkańców. Nadzór budowalny sprawdzi, czy budynek nadaje się do dalszego użytku.
Źródło: Fakt