Łukaszenko pierwszy raz przyznał, że Białoruś uczestniczy w wojnie w Ukrainie. Skandaliczne słowa
Maski ostatecznie opadły. Tak można by podsumować najnowsze oświadczenie Aleksandra Łukaszenki, który w końcu przyznał, że jego kraj bierze udział w wojnie w Ukrainie. Dyktator, podobnie jak Władimir Putin, nazwał jednak brutalną inwazję "specjalną operacją wojskową" i próbował przekonywać, że białoruscy żołnierze nikogo nie zabijają. Po raz kolejny skłamał także na temat intencji sąsiadujących państw, w tym Polski.
Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.
Aleksandr Łukaszenko od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej nie krył swojego poparcia dla Moskwy. Dyktator powielał skandaliczną narrację Kremla, który twierdzi, że konflikt sprowokowało nieustannie podburzające Rosję NATO, ale zaznaczał jednocześnie, że sam nie zamierza angażować Białorusi w walki, mimo swoich bliskich więzi z Władimirem Putinem.
Bez względu na te deklaracje, faktem jest, że to właśnie z białoruskiego terytorium Rosjanie zaatakowali m.in. Kijów, a także prowadzili inne ataki rakietowe na pozycje ukraińskie. Mińsk zapewniał też wojskom Putina osłonę powietrzną, zakwaterowanie i wyżywienie. Przez długi czas wszystkiemu temu próbowano zaprzeczać, jednak w końcu samozwańczy lider Białorusinów sam przyznał się do kłamstwa.
Łukaszenka odkrywa karty: "Uczestniczymy w specjalnej operacji wojskowej"
Aleksandr Łukaszenko wziął udział w spotkaniu w sprawie bezpieczeństwa narodowego, podczas którego potwierdził udział Białorusi w wojnie w Ukrainie.
- Jeśli chodzi o nasz udział w "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie, to tam uczestniczymy. Nie ukrywamy tego. Ale nikogo nie zabijamy. Nigdzie nie wysyłamy naszego wojska. Nie naruszamy naszych zobowiązań – powiedział.
Oczywiście, szczeremu wyznaniu polityka towarzyszyła także mająca wybielić rolę Białorusi propagandowa historia, zgodnie z którą udział białoruskiej armii ukierunkowany jest na zapobieganie rozprzestrzenianiu się konfliktu na terytorium jego państwa.
Kolejnym powodem, zakrawającym o czysty absurd, był ten mówiący o chęci powstrzymania przed uderzeniem na Białoruś ze strony Polski, Łotwy i Litwy, które już nieraz były oskarżane przez dyktatora, ale też kremlowską propagandę, o plan wykorzystania wojny w celu wzbogacenia się o nowe terytoria.
- Pod pozorem wspierania Kijowa szereg krajów europejskich realizuje plany wyposażania się w nowoczesną broń i sprzęt, wzmacnianie swoich armii - mówił, zaznaczając przy tym, że "Polska jest najbardziej aktywna", kupując sprzęt w Korei Południowej.
Kuriozalne słowa białoruskiego dyktatora
Od lutego Łukaszenko konsekwentnie gra rolę pozytywnego charakteru w całym konflikcie, starając się wmawiać opinii międzynarodowej, że jego kraj jest "pokojowy", a wszelkie jego ruchy związane są jedynie z obroną własnych granic.
Na te zapewnienia nie nabierają się jednak kraje Zachodu, które za poparcie dla działań Rosji ukarały Mińsk surowymi sankcjami, mocno odbijającymi się na tamtejszej gospodarce.
Dyktator stoi przed trudnym wyborem, czy ratować kraj przed zapaścią, czy też pozostać lojalnym wobec Moskwy, która trzyma go w garści. Wiele wskazuje jednak na to, że tak głęboko wpadł w sidła Władimira Putina, że wydostanie się z nich nie będzie łatwe, dlatego też zmuszony jest wspierać jego wojska.
W dzisiejszym wystąpieniu przyznał zatem, że rosyjscy żołnierze mogą liczyć na jego pomoc medyczną oraz zaopatrzenie żywnościowe. Co ciekawe, stwierdził jednak, że równie łaskawy jest wobec uciekinierów z pogrążonej w wojnie Ukrainy.
- Żywimy głównie tych uchodźców, biednych, biednych ludzi, którzy przyjeżdżają do nas z Ukrainy 400-500 osób dziennie. Mamy ich nie karmić, nie leczyć?! To jest nasz udział w tej operacji wojskowej. Innego nie ma i nie będzie - konfabulował.
Putin wywiera coraz większą presję na sojusznika
Warto zauważyć, że w ostatnich dniach pojawiło się wyjątkowo dużo doniesień na temat przygotowań Białorusi do pełnowymiarowej wojny. Informacje na ten temat przekazał m.in. były ambasador tego kraju w Polsce Paweł Łatuszka, zamieszczając na Twitterze ostrzegawczy wpis.
- Alaksandr Łukaszenko zgodził się rozmieścić na terytorium Białorusi 120 tysięcy rosyjskich żołnierzy między listopadem a lutym. Białoruś ma dostarczyć dodatkowo 100 tysięcy zmobilizowanych żołnierzy. Łukaszenko przygotowuje się na pełnowymiarową wojnę - oświadczył
Our sources report: #Lukashenko agreed to deploy 120K soldiers 🇷🇺 during November-February. 🇧🇾 undertakes to supply 100K mobilized soldiers in addition. Lukashenko is preparing for a full-scale war. The West must issue an ultimatum he cannot refuse pic.twitter.com/4sOngI7rCK
— Pavel Latushka (@PavelLatushka) September 29, 2022
Na niepokojącą aktywność na terenie białoruskich baz wojskowych wskazywał też w czwartek szef Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, gen. Aleksiej Gromow, a także Ośrodek Studiów Wschodnich w opublikowanym raporcie.
Eksperci uważają, że Kreml wywiera coraz większą presję na Łukaszenkę, aby ten, po aneksji okupowanych terytoriów Ukrainy, dopełnił zobowiązań wynikających z doktryny wojennej Państwa Związkowego i uznał posunięcia Ukraińców za akt agresji wobec Rosji.
Tymczasem doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak, przekazał, że rosyjscy wojskowi na Białorusi mogą podjąć próbę pozbawienia dyktatora dowodzenia armią. Ma o tym świadczyć kierowanie na Białoruś przez Moskwę nowych poborowych. Będzie nam miło, jeśli jutro rano odwiedzisz naszą stronę główną - Goniec.pl
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Monika Olejnik w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim zakpiła z Andrzeja Dudy. Zaskakujące słowa
Obowiązek płacenia abonamentu RTV nie dla wszystkich. Trzeba tylko spełnić określone warunki
Warszawa: Śmiertelnie potrącenie człowieka przez pociąg na Powiślu. Ruch kolejowy został wstrzymany
Źródło: Onet, OSW, WP