Aleksandr Łukaszenka powołuje nowy rodzaj sił zbrojnych. Ma chronić kraj przed rzekomym atakiem Polski
Aleksandr Łukaszenka podjął bezprecedensową decyzję. Białoruski dyktator, aby przekonać swoich obywateli o poważnym zagrożeniu płynącym ze strony Zachodu i Polski, postanowił powołać nowy rodzaj sił zbrojnych. Zdaniem ekspertów to próba znalezienia wroga w obliczu osobistych wewnętrznych problemów, a także oznaka wiernego wypełniania zobowiązań wobec Władimira Putina.
Aleksandr Łukaszenka wtóruje Moskwie w jej wrogiej wobec demokratycznych państw zachodnich narracji. Sojusznik Putina coraz częściej atakuje słownie m.in. Polskę, odgrażając się nam umową z "potęgą atomową" i buńczucznie stwierdzając, że nie takim Białoruś "łamała rogi".
Od słów do czynów droga jednak krótka, czego wyrazem może być podjęta ostatnio przez dyktatora przełomowa decyzja. Nieuznawany na arenie międzynarodowej przez większość państw samozwańczy prezydent Białorusi powołał właśnie pod broń nowy rodzaj sił zbrojnych.
Łukaszenka powołuje nowe siły zbrojne
Już wkrótce do białoruskiej armii dołączy obrona terytorialna, złożona z rezerwistów i byłych białoruskich zawodowych wojskowych. Tamtejsze ministerstwo obrony już prowadzi rekrutację i szkolenia. Zgodnie z założeniami, w każdym mieście powiatowym ma powstać batalion na ok. 300-700 żołnierzy.
- To część działań propagandowych, mających utwierdzić społeczeństwo białoruskie, że w Ukrainie toczy się wojna z państwami NATO. (...) Reżimowe media przekonują, że polski rząd i prezydent szykują inwazję, w celu odebrania części terytorium Białorusi oraz okupacji zachodniej Ukrainy - tłumaczy Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
Jak dodaje, chodzi głównie o wywołanie wrażenia, że Rosja i Białoruś stoją w kontrze do całego Zachodu, a mobilizacja obrony cywilnej obliczona jest na ewentualne stawienie czoła agresji Polski.
- Przekazy państwowych mediów mają wzbudzić przekonanie, że wojna z Zachodem jest powtórzeniem wojny ojczyźnianej z lat 40., że toczy się walka o życie. Temu służą obecnie wszystkie aktywności Łukaszenki - wyjaśnia dyplomata.
Zdaniem Łatuszki, Łukaszenka zdecydował się na taki krok właśnie teraz, ponieważ próbuje znaleźć zewnętrznego wroga, który odwróciłby uwagę od jego osobistych problemów z zarządzaniem krajem. Ponadto, prowokacje mogą wynikać również z zobowiązań, jakie ma on wobec Władimira Putina.
Prowokacyjny ruch Białorusi
Białoruskie wojsko liczy 45 tys. zawodowych żołnierzy, natomiast są jeszcze elitarne siły specjalne, które liczą 6 tys. ludzi. Obrona terytorialna to dodatkowa formacja, która dotąd nie była wykorzystywana. Przydział do niej mieli niektórzy rezerwiści, którzy ukończyli zasadniczą służbę wojskową.
- Były to siły rezerwowe, których żołnierze raz do roku brali udział w ćwiczeniach. Morale i wyposażenie obrony terytorialnej nie są nawet warte analizy. Raczej chodzi tu o propagandowe wykorzystanie informacji, że Białoruś czuwa nad zachodnią granicą związkową, a Putin może spać spokojnie - komentuje Siarhiej Pielasa, dziennikarz białoruskiej telewizji TV Biełsat.
Niewykluczone, że Łukaszenka poczuł lekkie ukłucie zazdrości, patrząc na bohaterską ukraińską obronę terytorialną. Ostatnio dyktator zaskoczył swoim wyznaniem na spotkaniu z generalicją, podczas którego wychwalał skuteczność i błyskawiczność działania Ukraińców . Wezwał wówczas swoich wojskowych także do wyciągnięcia wniosków z klęsk Rosji w Ukrainie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Korespondencja córki Putina ujrzała światło dzienne. Poglądy Marii Woroncowej wyszły na jaw
-
Andrzej Duda zwołał pilne spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego
Źródło: WP