Zbliża się szczyt NATO. Czego należy się spodziewać?
Już we wtorek w Wilnie rozpocznie się kolejny szczyt NATO, który pod wieloma względami może okazać się przełomowy. Głównym tematem będzie oczywiście wojna na terenie Ukrainy oraz jej konsekwencje, jednak podczas szczytu poruszone zostaną także inne kluczowe kwestie, które mogą pokazać, czy Sojusz Północnoatlantycki rzeczywiście jest zjednoczony, jak nigdy przedtem.
Szczyt NATO. Kwestia członkostwa Ukrainy w sojuszu
Nie ulega wątpliwości, że podczas najbliższego szczytu NATO, który odbędzie się w dniach 11-12 lipca, głównym tematem pozostanie kwestia wojny na terenie Ukrainy oraz konsekwencji, jakie niesie ona dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co za tym idzie, liderzy państw członkowskich z pewnością będą musieli odnieść się do tematu przyjęcia Ukrainy do NATO.
Ukraińskie władze oczekują od sojuszu już nie tylko jasnych deklaracji co do przyjęcia ich kraju w skład NATO, takie padały już wiele razy. Teraz Wołodymyr Zełenski czeka na kroki, które mogłoby sugerować, że Ukraina jest dla NATO faktycznym partnerem i kandydatem do wejścia w jego szeregi już w najbliższej przyszłości . W sojuszu nie ma jednak jednomyślności co do jasnych gwarancji dla Ukrainy.
Część członków, szczególnie państwa znajdujące się na wschodniej flance, w tym Polska, chciałaby, by najbliższy szczyt był przełomowym w tej kwestii i by Ukraina otrzymała wiążące gwarancje bezpieczeństwa od NATO oraz jasną drogę określającą przystąpienie do sojuszu. Inni jednak, w tym państwa Europy Zachodniej, a także Stany Zjednoczone, nie widzą na razie takich możliwości i opowiadają się wyłącznie za dalszym wspieraniem Ukrainy w wojnie z Rosją.
- Nie sądzę, żeby Ukraina była gotowa do członkostwa w NATO - powiedział w niedzielę (9.07) Joe Biden w wywiadzie dla CNN. Prezydent USA dodał, że przystąpienie do NATO wymaga od państw do tego kandydujących "spełnienia wszystkich warunków, od demokratyzacji po cały szereg innych kwestii". Niemniej jednak Biden zasugerował też, że może Stany Zjednoczone powinny zapewnić Ukrainie długoterminową pomoc w zakresie bezpieczeństwa, podobną, jaką gwarantują Izraelowi.
Bez względu na takie wypowiedzi ukraińskie władze liczą, że podczas szczytu NATO w Wilnie podjęte zostaną konkretne decyzje, które rzeczywiście rozpoczną proces przystąpienia tego kraju do sojuszu, choć zdają sobie sprawę, że do samej akcesji nie dojdzie, dopóki trwa wojna z Rosją.
W związku z brakiem jednoznacznych deklaracji liderów Sojuszu Północnoatlantyckiego w sprawie przyjęcia w jego szeregi Ukrainy, do ostatnich dni nie była pewna obecność prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Wilnie. - Ukraina powinna otrzymać jasne gwarancje bezpieczeństwa, dopóki nie jest w NATO. I to jest bardzo ważny punkt. Tylko w takich warunkach nasze spotkanie miałoby sens. Inaczej to tylko kolejna polityka - mówił niedawno Wołodymyr Zełenski pytany o to, czy przyjedzie do Wilna. Dzisiaj (10.07) Jens Stoltenberg poinformował jednak, że prezydent Ukrainy pojawi się na szczycie NATO.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba przekazał z kolei, że po intensywnych rozmowach sojusznicy NATO zgodzili się na usunięcie Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP) ze ścieżki akcesyjnej dla Ukrainy, co oznacza, że Kijów będzie mógł przystąpić do sojuszu szybciej, podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Finlandii . Kiedy i w jakich okolicznościach ostatecznie to nastąpi, tego nie wiemy, ale z pewnością będzie to element zażartej dyskusji pomiędzy przedstawicielami państw NATO w Wilnie.
Rozmowy na temat przyjęcia Szwecji w skład NATO
Kolejną kluczową kwestią do rozwiązania na szczycie w Wilnie będzie członkostwo Szwecji w sojuszu. Szwecja razem z Finlandią złożyły wniosek o członkostwo w NATO już ponad rok temu. Finom udało się już dołączyć do sojuszu, jednak na drodze do akcesji Szwecji nadal staje Turcja, a krok za nią Węgry. Budapeszt swoją decyzję najprawdopodobniej uzależnia od ruchu Ankary, próbując w ten sposób przypodobać się Turkom.
Z kolei tureckie władze postawiły przed Sztokholmem szereg wymagań i oczekiwań, które ten musi spełnić, aby Turcy zgodzili się na przyjęcie tego skandynawskiego państwa w skład sojuszu. Część z nich zostało już przez Szwedów spełnionych, jednak teraz największym problemem dla Recepa Tayyipa Erdogana mają być antyislamskie demonstracje, do których dochodzi w Szwecji i podczas których między innymi kilka razy spalono Koran.
Nieoficjalnie Erdogan próbuje jednak szantażować innych członków sojuszu i osiągnąć swoje cele w zamian za zgodę na przyjęcie Szwecji do NATO. Po pierwsze od kilku już lat w impasie znajduje się porozumienie pomiędzy USA i Turcją w sprawie sprzedaży nowoczesnych amerykańskich myśliwców. Władze w Waszyngtonie mają podobno w końcu wyrazić zgodę na sprzedaż myśliwców, jednak najpierw oczekują zgody Erdogana dot. Szwecji i w ten sposób koło się zamyka.
Recep Tayyip Erdogan odkrył swoje karty w poniedziałek podczas konferencji prasowej poprzedzającej jego wylot na szczyt NATO na Litwie. Wydaje się, jakoby turecki prezydent zgodę jego kraju na przyjęcie w skład sojuszu Szwecji uzależniał teraz od przyjęcia Turcji w skład Unii Europejskiej. - Najpierw otwórzmy drogę do członkostwa Turcji w Unii Europejskiej, a następnie otworzymy ją dla Szwecji, tak jak otworzyliśmy ją dla Finlandii - powiedział Erdogan i dodał: - Turcja czeka u drzwi UE od ponad 50 lat, a prawie wszystkie kraje członkowskie NATO są teraz członkami UE.
Do słów tureckiego prezydenta odniósł się już kanclerz Niemiec. - Szwecja spełnia wszystkie wymogi członkostwa w NATO. [...] Druga kwestia nie jest z tym związana i dlatego nie sądzę, że należy ją w ten sposób traktować - powiedział Olaf Scholz.
Zwiększenie zdolności bojowych NATO i plany obrony przed atakiem Rosji
W związku z aktualną sytuacją bezpieczeństwa w Europie, którą determinuje rosyjska inwazja na Ukrainę, państwa NATO zdecydowanie mocniej zaczęły zastanawiać się nad swoimi zdolnościami bojowymi na Starym Kontynencie. Według doniesień amerykańskich mediów podczas szczytu w Wilnie głowy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego mają przyjąć poważne zmiany w zakresie systemu planowania NATO.
Obecnie w pasie od Estonii po rumuńskie wybrzeża na Morzu Czarnym stacjonuje na stałe około 40 tysięcy żołnierzy NATO, w powietrzu działa około 100 samolotów, a na morzu operuje 27 okrętów wojennych. Zgodnie z nowymi planami siły te mają zostać znacznie wzmocnione. NATO ma mieć do 300 tys. żołnierzy gotowych do przemieszczenia się na wschodnią flankę w ciągu 30 dni od zaistnienia niebezpieczeństwa dla któregoś z państw członkowskich.
Wojskowi przedstawiciele NATO wyrazili zadowolenie w związku z ostatnimi rozmowami pomiędzy sojusznikami i przekonują, że sojusz jest obecnie silniejszy. W 2014 roku państwa NATO zobowiązały się do wydatkowania 2 proc. PKB na swoje budżety wojskowe do 2024 roku. Na szczycie w dniach w Wilnie przywódcy mają ustalić kwotę na poziomie 2 proc. jako dolny pułap wydatków, a nie taki, do którego należy dążyć.
Oczekiwanie na nowego sekretarza generalnego NATO
Poza agendą szczytu w Wilnie znalazła się natomiast kwestia wyboru nowego sekretarza generalnego NATO. Zamiast szukać konsensusu co do wyłonienia następcy Jensa Stoltenberga, który pełni tę funkcję od 2014 roku, członkowie sojuszu zgodzili się na przedłużenie jego kadencji o kolejny rok.
Zgodnie z doniesieniami medialnymi, większość członków chciała, aby kolejnym sekretarzem generalnym była kobieta i faworytką wydawała się być premier Danii Mette Frederiksen. Podobno m.in. polskie władze nalegały jednak na kandydata z krajów bałtyckich, ze względu na to, że już dwóch ostatnich sekretarzy generalnych było reprezentantami państw skandynawskich.
W gronie faworytów znalazł się także były brytyjski sekretarz ds. obrony. Ben Wallace. Miał on jednak stracić szanse na kierowanie NATO ze względu na przedwczesną zapowiedź przekazania Ukrainie samolotów wielozadaniowych F-16. Przeciwko Brytyjczykowi miał opowiedzieć się prezydent USA Joe Biden.
"The Telegraph" oraz "Bild" donoszą, iż Amerykanie mieli wynegocjować ze Stoltenbergiem przedłużenie kadencji i poczekać na moment, w którym wolna od aktualnych obowiązków będzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen , która w latach 2013-2019 była ministrem obrony Niemiec.
Niemka kończy swoją kadencję jesienią 2024 roku, czyli wówczas, gdy ma ustąpić sekretarz generalny NATO . Według informatorów "The Telegraph" Biden miał już wstępnie poprosić von der Leyen o pokierowanie sojuszem.
Szczyt w Wilnie będzie dla Sojuszu Północnoatlantyckiego także testem jedności, od którego mogą zależeć dalsze poczynania Rosji na Ukrainie. Każde pękniecie w jednomyślności będzie w Moskwie czy w Pekinie z pewnością szczegółowo odnotowane i zapamiętane. Dlatego właśnie szczyt w Litwie powinien być dla Sojuszu Północnoatlantyckiego okazją do pokazania jedności, siły i zdolności do ochrony własnych interesów. Tylko w ten sposób NATO może utrzymać wizerunek najsilniejszego sojuszu wojskowego na świecie.
Źródło: Goniec.pl/Associated Press