Zaniepokojona matka zgłosiła zaginięcie syna. Służby dokonały dramatycznego odkrycia
16-latek, który wracając do domu nocnym autobusem, wysiadł wcześniej z powodu złego samopoczucia, przez wiele godzin nie kontaktował się z rodziną. Zaniepokojona matka chłopca powiadomiła policję. Służby dokonały dramatycznego odkrycia, liczyła się każda minuta.
16-latek zaginął, policja dokonała dramatycznego odkrycia
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę (23-24 listopada). Policja otrzymała zgłoszenie od przerażonej kobiety, że jej syn zaginął. 16-latek miał wracać autobusem z Katowic do Bytomia.
Chłopak wracał nocnym kursem i wysiadł wcześniej z powodu złego samopoczucia. Trasa, którą się poruszał, znana jest z natężonego ruchu samochodów. 16-latek miał być widziany tam po raz ostatni.
Policja odnalazła nastolatka, był w stanie hipotermii
Policja przyjęła zgłoszenie i rozpoczęła swoje działania. Już w niedzielę 24 listopada nad ranem dwaj funkcjonariusze podczas patrolowania ulicy Uroczysko dokonali dramatycznego odkrycia. Policjanci zauważyli leżącego w zaspie śniegu młodego chłopaka.
Natychmiast podbiegli i gdy okazało się, że jest przytomny, udzielili mu pierwszej pomocy. Wezwali zespół ratownictwa medycznego, umieścili nastolatka w radiowozie i podali mu ciepły napój - informuje śląska policja.
Policja przekazała wstrząsające szczegóły
Jak się okazało, chłopak to poszukiwany 16-latek, który wyjaśnił mundurowym, że po wyjściu z autobusu, wracając do domu pieszo, spadł ze skarpy i stracił świadomość.
Chłopak, wracając autobusem z Katowic, wysiadł na przystanku przy "średnicówce" i szedł jej poboczem. W pewnym momencie osunął się ze skarpy, po czym najprawdopodobniej stracił przytomność i całą noc przeleżał w zaspie śniegu - informuje policja.
16-latek znajdował się w stanie hipotermii. Liczyła się każda minuta. Dzięki szybkiej reakcji mundurowych chłopak w stanie niezagrażającym życiu, trafił do szpitala, gdzie otrzymał specjalistyczną pomoc.