Zamówił obiad dla 5 osób w Chałupach. Paragon bardzo go zdziwił
Wypad nad polskie morze może być kosztowny, zwłaszcza dla całej rodziny. Gdy pięć osób zamówi solidne porcje i napoje, rachunek potrafi zaboleć. O sporym zaskoczeniu napisał jeden z użytkowników Twittera, który zrelacjonował rodzinną biesiadę w jednej z restauracji w nadmorskich Chałupach. Czy dołączył do dynamicznie rozwijającego się grona posiadaczy wakacyjnych "paragonów grozy"?
Pojechał do Chałup na urlop. Był przygotowany na koszty
Smażona ryba z frytkami to nieodłączny punkt każdego udanego wypadku nad morze. Ci bardziej oszczędni pakują do walizek suchy prowiant i raczą się pasztetem z puszki, konserwami i kanapkami, jednak większość osób jedzie nad wybrzeże ze świadomością, że ich budżet zostanie mocno nadwyrężony.
Pewien turysta zaprosił całą rodzinę do lokalnego baru i nie zważał na cenę. Był przygotowany, że chwile kulinarnych uniesień spędzonych w gronie najbliższych będzie go słono kosztować. Nie ukrywał jednak, że otrzymany od kelnera paragon mocno go zdziwił. Spodziewał się bowiem zupełnie innej kwoty.
Wiadomo, kim są pozostałe ofiary wypadku w Krakowie. To z nimi jechał syn Sylwii Peretti5-osobowa rodzina zamówiła obiad. Ile zapłacili?
Cała rodzina zamówiła smażoną solę, dorsza i turbota, których ceny były liczone na wagę, a oprócz tego frytki i napoje. Paragon za ucztę w Chałupach opiewał na kwotę 247,50 zł. - Dwa lata temu taka cena by zwaliła z nóg teraz to nawet tanio - skwitował jeden z internautów, gdy zobaczył zdjęcie paragonu. Gdyby podzielić tę kwotę na 5, wówczas daje to 49,50 zł.
- Też się zdziwiłem. Myślałem, że za cały zestaw pójdzie 300+ - odparł autor wpisu. Według niego frytki za 10 złotych to dobra cena. "Ciężko znaleźć poniżej 12 zł za mniejszą porcję". Napoje, czyli kawa, herbata, a nawet piwo, sprzedano im w cenie 10 złotych, zaś jeden zestaw surówek kosztował złotówkę mniej. Dania główne oscylowały między 22,, a 42,90 zł.
"Paragon grozy" z kawiarni w Gdańsku
Mężczyzna pochwalił się także innym paragonem. Pokazał, ile kosztowała go wizyta w jednej z kawiarni w centrum Gdańska. Okazuje się, że za desery i kawy zapłacił niewiele mniej, niż za pełnowartościowy obiad dla całej rodziny.
Użytkownik za 185 złotych kupił deser lodowy (24 zł), porcję puszystego sernika (25 zł), podawaną na ciepło szarlotkę z gałką lodów (26 zł) oraz lemoniadę arbuzową (19 zł) i kawę z miodem (19 zł). Te ceny oburzyły internautów o wiele bardziej. Dla Was również są absurdalnie wysokie?