Zaginięcie Beaty Klimek. Bliscy ujawnili, co działo się przed jej zniknięciem
Zaginięcie Beaty Klimek od niemal dwóch miesięcy elektryzuje opinię publiczną. W sobotę 23 listopada mieszkańcy Poradza razem ze służbami oraz rodziną zaplanowali kolejną akcję poszukiwawczą. Wytypowano konkretny teren. Bliscy są przekonani, że kobieta nie uciekła. W sprawie pojawia się coraz więcej zagadkowych wątków. Porażające słowa padły z ust sołtys Poradza.
Zaginięcie Beaty Klimek. Mąż kobiety sugeruje jedno
Beata Klimek jest poszukiwana przez służby, rodzinę i bliskich już od 7 października. To właśnie tego dnia widziana była po raz ostatni. Kobieta odprowadziła dzieci na autobus szkolny i przepadła. Sama miała pojawić się chwilę później w pracy, jednak ostatecznie tam nie dotarła . Jej telefon nie odpowiadał. Rodzina wkrótce zgłosiła zaginięcie.
Mimo iż akcja poszukiwawcza trwa prawie dwa miesiące, to wciąż nie przyniosła żadnego przełomu. W sprawie pojawiają się tajemnicze, nowe wątki. Najbliżsi kobiety są przekonani, że Beata Klimek nie uciekła i nie pozostawiła dzieci, które bardzo kochała.
Mąż zaginionej, który nie ukrywa, że od dawna ma nową partnerkę, twierdzi, że dostaje pogróżki, a ludzie w mieście plotkują o jego powiązaniach z tym tajemniczym zaginięciem. Mężczyzna podkreśla, że nie ma z tym nic wspólnego.
Ludzie myślą, że moja żona nie żyje. Ale ona daje ślady swojego istnienia. 23 października była aktywna na TikToku. Teraz - 7 i 8 listopada, znowu była aktywna na TikToku. To co? Ktoś na jej konto wchodzi? I policja o tym wie. Ludzie myślą, że to ja wchodzę na jej konto. A to nieprawda, bo ja nawet nie wiedziałem, że ona ma konto na TikToku - tłumaczył w rozmowie z Faktem.
Zaginięcie Beaty Klimek. W sobotę przeczesano miejscowe lasy
W sobotę mieszkańcy wsi Poradz ruszyli na kolejne zaplanowane poszukiwania. Razem z ochotnikami, rodziną kobiety i miejscowymi strażakami dokładnie przeczesali okoliczne lasy. Akcja była planowana już od kilku dni, a mąż Beaty Klimek jasno zaznaczał, że z uwagi na swoje bezpieczeństwo nie weźmie w niej udziału.
Jak po lesie chodzą ludzie z siekierą w ręku, to gdzie ja pójdę? Rzekomo w lesie jest gdzieś moja żona zakopana i oni tam idą z siekierami. To pani by poszła na takie poszukiwania, gdzie ludzie mają siekiery w rękach? Wszyscy mnie oczerniają, dlatego ja się obawiam o swoje bezpieczeństwo - mówił "Faktowi".
ZOBACZ: Zaginięcie Beaty Klimek. Mąż nie weźmie udziału w poszukiwaniach, szokujący powód
Mąż zaginionej sugerował w rozmowie z mediami, że Beata Klimek uciekła do Niemiec. Bliscy są jednak pewni, że kobieta nigdzie nie wyjechała.
Od początku nawet nie dopuszczaliśmy do siebie takiej myśli, że mogła uciec. To jest niedorzeczne. Nie po to ta kobieta tak dbała o te dzieci, tak je kochała, tak walczyła o dobro ich wszystkich, żeby nagle uciec i zostawić je z tym mężczyzną. Byłam z ciocią bardzo blisko i nie widziałam po niej żadnych oznak, żeby była załamana psychicznie - tłumaczy siostrzenica zaginionej.
Porażające słowa sołtys Poradza ws. zaginięcia Beaty Klimek
W rozmowie z Polsat News sołtys Poradza Ewa Gliszczyńska powiedziała, że zaginiona kobieta "bała się" swojego męża.
Ona bardzo kochała swoje dzieci. Była bardzo zaabsorbowana tym, że je ma (...) Nie raz mówiła, że boi się męża, że jej groził - przyznała sołtys.
We wtorek 19 listopada policja odwiedziła męża zaginionej Beaty Klimek. Funkcjonariusze razem ze strażakami mieli dokonać przeszukania sadzawki niedaleko domu rodziny. Wypompowano wodę z oczka wodnego i zbiornika na szambo. Służby odholowały również dwa samochody należące do rodziny. Jeden z pojazdów należy do męża zaginionej, a drugi do teściów.
Interwencję policji potwierdził sam mąż Beaty Klimek. Nikt nie został jednak zatrzymany. Poszukiwania cały czas trwają.
ZOBACZ: Tragedia w szpitalu w polskim mieście. Nie żyje 3-miesięczne dziecko