Wystraszeni przyszli na SOR i żądali pomocy. Wywołali uśmiech na twarzy pacjentów
Redakcja portalu o2.pl w ostatnich dniach opisała dosyć humorystyczną sytuację, która miała miejsce w jednym ze szpitali w Lublinie. Czytelnik wysłał list, w którym zdradził szczegóły. Mimo iż cała sprawa może budzić uśmiech na twarzy, to pokazuje również, z jakimi codziennymi problemami zmagają się ratownicy medyczni.
Niecodzienna sytuacja w szpitalu
Sytuacja miała miejsce w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym Nr 4 w Lublinie. Było to weekendowe przedpołudnie, kiedy do szpitala weszło dwóch młodych mężczyzn na pierwszy rzut oka wyglądających na popularnych „dresów”, ubranych w stroje sportowe.
- Zachowanie owej dwójki wskazywało, że wychowywali się w środowisku patologicznym i aspołecznym. Słownictwo wyjęte wprost z rynsztoka jak też agresywne roszczenia kierowane do pracowników medycznych "urozmaiciły" czas oczekiwania. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że owe osoby są przerażone jak małe dziewczynki przez kleszcza, który wgryzł się w jednego z nich - wskazuje czytelnik w liście.
Mężczyźni spanikowali
Sytuacja na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym była jak zawsze bardzo dynamiczna . Panował spory ruch, szereg pacjentów z urazami oczekiwało na swoją kolej, a do tego co chwila podjeżdżały karetki z kolejnymi potrzebującymi pomocy. Ratownicy starali się więc wytłumaczyć dwóm mężczyznom, że SOR zajmuje się ratowaniem życia i skrajnymi przypadkami, w których potrzebna jest nagła i pilna pomoc, a nie wyciąganiem kleszczy. Ci jednak nie potrafili tego zrozumieć, żądając natychmiastowego przyjęcia ich na oddział.
- Panika w ich oczach i powtarzanie: "Kto weźmie odpowiedzialność, jak dostanę boreliozy", zaczęły budzić uśmiechy na twarzach umęczonych pacjentów - dodaje czytelnik w liście do redakcji portalu o2.pl.
Ratownicy wzywani do błahych problemów
Jak się okazuje, taka sytuacja wcale nie jest odosobnionym przypadkiem. Coraz częściej wielu pacjentów zgłasza się do szpitala z błahymi problemami, z którymi bardzo często mogą sobie poradzić nawet sami w domu. Obecny sezon na kleszcze jest w pełni i bardzo łatwo o ukąszenie tego pajęczaka.
Ratownicy medyczni podkreślają, że jeżeli jest taka możliwość, kleszcza można usunąć samodzielnie. Są do tego przeznaczone specjalne przyrządy i preparaty. Jeśli jednak nie potrafimy lub nie chcemy tego robić sami, możemy jak najbardziej zgłosić się po pomoc, ale do lekarza, a nie do szpitala. Wciąż jednak wielu pacjentów udaje się na SOR lub wzywa karetkę pogotowia telefonicznie, w związku z bardzo niepoważnymi sytuacjami.
Źródło: o2.pl