Wracał z wesela, nie żyje. Właśnie ujawnili, kto był ofiarą wypadku
Do tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło w miniony weekend w Dolicach (woj. zachodniopomorskie). Samochód osobowy nagle wypadł z drogi i uderzył w budynek mieszkalny. Na miejscu zginął kierowca auta, a podróżujący razem z nim pasażer został ranny. Teraz wiadomo, że za kierownicą siedział znany lokalny przedsiębiorca. Mężczyzna miał wracać z wesela.
Śmiertelny wypadek w Dolicach. Auto wbiło się w dom
Do wypadku doszło w niedzielę 9 lipca nad ranem. Samochód osobowy marki audi wypadł z drogi i dosłownie wbił się w budynek mieszkalny przy ul. Kolejowej w Dolicach. Kierowca nie miał żadnych szans i w wyniku uderzenia zginął na miejscu. Ranny pasażer trafił do szpitala. Żaden z przebywających w domu, w który uderzył pojazd, nie ucierpiał i nie wymagał pomocy medycznej. Burmistrz zapewnił lokatorom mieszkanie zastępcze.
- To trzyrodzinny budynek, z dwóch mieszkań zostało ewakuowanych pięć osób. Powiadomiony został nadzór budowlany i pogotowie medyczne. Trwa weryfikacja stanu technicznego budynku - powiedział PAP oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie kpt. Rafał Matysiak.
Zmarły to znany lokalny przedsiębiorca
Na fotografiach udostępnionych w sieci przez pracujące na miejscu służby możemy zauważyć, że samochód, którym poruszał się zmarły, przyozdobiony był w dekoracje ślubne. Na tylnej tablicy rejestracyjnej założono specjalną nakładkę z napisem "Młoda Para". Według ustaleń „Faktu” kierowcą był znany lokalny przedsiębiorca Marcin J. , właściciel jednej ze stacji paliw w Gryfinie, znany również ze swojej działalności charytatywnej. Jego autem wieziono wcześniej nowożeńców.
- Obudził mnie straszny huk i sypiące się na mnie szyby. Chwilę później wszedł do mnie brat. Powiedział: "chodź, zobacz, co się stało". Gdy wszedłem do zajmowanego przez niego pokoju, zobaczyłem wielką dziurę w ścianie i stojący w pokoju samochód - opowiadał pan Mariusz, mieszkaniec domu, w który uderzyło auto.
Według relacji świadków zdarzenia, kierowca był zakleszczony w pojeździe. Z samochodu uwolnili go dopiero strażacy. Reanimacja nie przyniosła rezultatu. Kierowca zginął na miejscu, a pasażer został zabrany do szpitala.
Ostatni wpis mężczyzny przed śmiercią
Kilka dni przed tragiczną śmiercią Marcin J. skończył 46 lat. W swoim mediach społecznościowych dziękował wszystkim za ciepłe słowa i życzenia. - Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, łącznie tak w życzeniach na forum, jak i prywatnie. Usłyszałem dziś ponad 400x100 lat. W sumie, żeby Was nie zawieść, muszę żyć teraz ponad 40.000 lat - pisał lokalny przedsiębiorca.
Mężczyzna był miłośnikiem motoryzacji. Auto, którym jechał feralnego dnia, było bardzo stuningowane. Silnik o mocy 900 KM potrafił rozpędzić się do 100 km/h w niespełna 4 sekundy. Teraz pod postem z życzeniami urodzinowymi zaczęły pojawiać się wpisy kondolencyjne…"Ponad 40 tys. lat zamieniło się w 4 dni. Spoczywaj w spokoju" - czytamy.
Źródło: PAP/Fakt