Wielki wyciek danych Polaków. Dowody, transakcje i akty trafiły do sieci
Porażające wieści dla wielu Polaków, przez nieostrożność ich wrażliwe dane mogły trafić w niepowołane ręce. Skany dowodów osobistych, wyciągi transakcji z kart, akty notarialne – one wszystkie zostały wystawione na publiczny widok. Nie chodzi tutaj jednak o atak hakerów.
Wyciek poufnych dokumentów
Prywatne dokumenty wielu Polaków mogą być na widoku internautów. O niebezpiecznym incydencie dotyczącym jednego z serwisów poinformował Niebezpiecznik.pl. Okazuje się, że nie doszło do ataku hakerów , a w grę może wchodzić zwyczajnie lekkomyślność użytkownika.
ZOBACZ: "Tym razem nie zdoła wyzdrowieć". Zaskakujące doniesienia mediów ws. papieża Franciszka
Dokumenty Polaków mogły trafić w niepowołane ręce
Ilość cyberataków i przestępstw cyfrowych w Polsce stale rośnie. Ofiary to już nie tylko osoby prywatne, ale i największe firmy i serwisy. Tym razem okazuje się, że najprawdopodobniej zawiniła nie aktywność hakerów, a lekkomyślność części użytkowników. Co zrobić, jeśli nasze dokumenty trafiły do sieci?
ZOBACZ: Co za wpadka Kancelarii Prezydenta. Nawet dziecko nie zrobiłoby takiego błędu, szybko usunęli wpis
Każdy mógł zobaczyć prywatne dokumenty Polaków
Niestety, ilość cyberataków w ostatnim czasie nie maleje. Zagrożenia wynikające z działalności przestępców na tym polu są poważne. Jeśli dostaną się oni do naszych danych osobowych istnieje ryzyko, że stracimy swoje środki . Okazuje się, że tym razem nieuczciwe osoby miały dane części Polaków dosłownie podane na tacy.
O niebezpiecznym zdarzeniu w związku z działalnością jednego z popularnych serwisów informuje Niebezpiecznik.pl. Jak się okazuje, sprawa dotyczy docer.pl, czyli strony, która służy wielu osobom jako internetowy “schowek” do dokumentów i pozwalał na udostępnianie innym użytkownikom różnorakich plików. Okazuje się, że to właśnie ta funkcja sprawiła, że wiele osób mogło zostać narażonych na poważne straty.
Czytelnik portalu Niebezpiecznik.pl znalazł w internecie wykaz swoich operacji bankowych. Jak zapewnia, on sam ich tam nie zamieścił, a cała sytuacja ogromnie go zaskoczyła. Okazuje się, że przyczyna takiej sytuacji jest banalnie prosta.
Użytkownicy serwisu nieświadomi konsekwencji mogli udostępnić w internecie swoje poufne dane. Prywatne pliki, które zostały wrzucone na docer.pl, mogły z łatwością trafić w niepowołane ręce. Niestety, przypadków takich sytuacji jest mnóstwo. Wśród udostępnionych plików z wrażliwymi danymi znalazły się skany dowodów osobistych, praw jazdy, aktów notarialnych czy choćby umów bankowych, które zawarli Polacy.
Ktoś wrzucił dokumenty z tajemnicami bankowymi do usługi Docer i jeśli uważniej się przyjrzeć, to część z nich leżała tam już kilka miesięcy – informuje na X Niebezpiecznik.pl.
Niebezpiecznik.pl podkreśla, że przypadkowe udostępnienia się zdarzają, jednak tego rodzaju incydent ma bardzo bolesny zakres. Sprawa została nagłośniona w serwisie Wykop przez jedną z osób, które znalazły w sieci swoje dane osobowe. Wpis został już usunięty, jednak całą sytuację opisali redaktorzy Niebezpiecznika.
Osoba ta postawiła tezę, że ofiarami wycieku są kredytobiorcy i jedna z możliwych wersji zdarzeń jest taka, że pośrednik kredytowy mógł w wyniku błędu upublicznić dane swoich klientów – czytamy.
Zaznaczono jednak przy tym, że źródłem wycieku nie musiały być banki. Mogą one natomiast wesprzeć w ustaleniu, kto stoi za ujawnieniem dokumentów.
Serwis podaje także, co zrobić, jeśli obawiamy się wycieku naszych poufnych danych. Aby sprawdzić, czy ktoś nie wrzucił do internetu również naszych dokumentów, należy wpisać w wyszukiwarkę Google swoje imię, nazwisko oraz instrukcję "site:docer.pl".