Gorący spór na linii Roman Giertych-Dominik Tarczyński, padły ostre słowa. Były wicepremier zapowiedział pozew
Roman Giertych zamierza pozwać eurodeputowanego PiS, Dominika Tarczyńskiego, w związku z pytaniem, które ten wystosował do mecenasa w trakcie posiedzenia Komisji Europejskiej. Między panami wywiązała się niemała przepychanka w mediach społecznościowych. Były wicepremier domaga się zadośćuczynienia w wysokości 200 tys. zł na rzecz Muzeum POLIN, z kolei polityk obozu władzy oczekuje "końskiej dawki sprawiedliwości".
Roman Giertych pozywa Dominika Tarczyńskiego
- Dlaczego ukrywa się Pan przed sądami? - zapytał Romana Giertycha poseł PiS Dominik Tarczyński w trakcie posiedzenia Komisji Europejskiej. A wszystko w niezbyt wygodnej dla obozu władzy sprawie używania systemu Pegasus.
Roman Giertych występował w Parlamencie Europejskim, w związku z wykorzystywaniem systemu Pegasus do niecnych celów rządu, a ściślej mówiąc kilku osób stojących u władzy. Według mecenasa precedens ten wskazuje na rozwój autokratyzmu w Polsce . Czy słusznie? Być może, zważywszy, iż sam Giertych był podsłuchiwany , jego klienci, a w szczególności senator Krzysztof Brejza , który w momencie podsłuchów był odpowiedzialny za strategię kampanii wyborczej PO w 2019 r.
Wszelkie potencjalne oskarżenia w tej sprawie działają na PiS jak płachta na byka , choć zważywszy słowa Dominika Tarczyńskiego, powinniśmy byli poszukać czegoś związanego z rumakiem. Wydawać się jednak może, iż byk ten, a raczej wierzchowiec, zamiast " końskiej dawki sprawiedliwości " zmaga się z końską dawką politycznego testosteronu, a jak wiadomo, kiedy hormony buzują, szczególnie na wyższych szczeblach władzy (o ile sprawczością taką może się polityk PiS pochwalić) nie brak porywczych deklaracji. A w naszej historii można rzec po raz kolejny: " Tylko koni żal! "
Pozew Romana Giertycha
W związku z tym wszystkim Roman Giertych wrzucił do sieci film na swoim kanale na YouTube, w którym rozprawia się z politykiem PiS.
- Już ponad ćwierć wieku pracuję w sądzie i dalibóg nigdy się przed nimi nie urywałem - mówił mecenas - Mamy więc do czynienia z czym? Naruszeniem moich dóbr osobistych. Tak, panie Dominiku, klasyczne naruszenie [...]. Ja takich naruszeń dóbr osobistych nie zostawiam bez reakcji - podkreślał były wicepremier, który przekazał, iż kieruje sprawę do sądu, dając okazję dobrowolnego zapłacenia 200 tys. zł na rzecz Muzeum POLIN. Jak zaznaczał Roman Giertych, daje on również okazję Dominikowi Tarczyńskiemu do " zmazania plotek ", pojawiających się w dokumentach IPN, związanych ze swoim dziadkiem.
- Pan wyjdzie z tego może z troszeczkę lżejszą kieszenią, ale za to w poczuciu pewnej satysfakcji, że zadośćuczynił pan naruszeniu moich dóbr osobistych oraz poczuciu satysfakcji, że zadał pan kłam tym plotkom rozsiewanym przez pewnie zawistnych sąsiadów pańskiego dziadziusia - komentował mecenas.
Odpowiedź Dominika Tarczyńskiego
Na odpowiedź polityka PiS nie trzeba było długo czekać. Dominik Tarczyński z niecierpliwością oczekuje na " końską dawkę sprawiedliwości ". Warto byłoby jednak zachować pewien umiar, końska dawka przy i tak wielkiej sprawiedliwości w jego partii może wywołać nawet zapaść.
- Roman Giertych chce mnie pozwać za pytania, które zadałem mu podczas posiedzenia komisji PE w sprawie Pegasus. Czekam na pozew pod prokuraturą okręgową w Warszawie. Mam nadzieję na końską dawkę sprawiedliwości Do zobaczenia! - napisał na Twitterze Dominik Tarczyński.
- Tłumaczyć się, za te pytania to będziesz mógł Pan w sądzie. Mam nadzieję, że się stawisz - odpowiedział Roman Giertych.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Wielcy nieobecni na pogrzebie Elżbiety II. Lista niezaproszonych jeszcze się wydłużyła
-
„Czekam, kiedy Lecha ogłoszą Bogiem Polski”. Krzysztof Skiba bezlitośnie zakpił z pomysłu PiS
-
Wypadek z udziałem samochodu wiozącego Wołodymyra Zełenskiego. Jest nagranie z miejsca zdarzenia
Źródło: o2.pl