Warszawa: Dachowało auto. Służby nie znalazły kierowcy, bo poszedł do pracy
W minioną sobotę (4.02) w Warszawie miał miejsce wypadek. Samochód osobowy dachował w dzielnicy Ursus. Po przybyciu ratowników i policjantów na miejsce okazało się, że auto jest puste. Kierowca zostawił bowiem pojazd w rowie i udał się... do pracy.
Zostawił samochód w rowie, bo nie chciał spóźnić się do pracy
Zdarzenie miało miejsce wczoraj na w warszawskim Ursusie. Na stołecznych drogach panowały bardzo trudne warunki, obficie padał śnieg, było ślisko i niebezpiecznie. Zapewne to było przyczyną wypadku na wysokości przystanku autobusowego na ul. Krańcowej.
Kierowca auta osobowego stracił panowanie nad pojazdem, dachował i wpadł do rowu. Świadkowie natychmiast wezwali pomoc. - W międzyczasie świadek zdarzenia wezwał na miejsce służby, które nie zastały kierowcy. Okazało się, że mężczyzna był poobijany, ale opuścił pojazd o własnych siłach i… poszedł do pracy, aby się nie spóźnić - poinformowano na portalu warszawawpigulce.pl. Kierujący albo zaczął odczuwać skutki wypadku, albo zdał sobie sprawę z tego, że bez badania lekarskiego może mu stać się coś złego, i sam zgłosił się do szpitala.
Uwaga na drogach
Choć przyczyny wypadku są dopiero ustalane, warto przypomnieć o zachowaniu najwyższej ostrożności na drogach o tej porze roku. Śnieg, śnieg z deszczem, oblodzenia i mgła to główne atmosferyczne zagrożenia, które, w połączeniu z brakiem należytej uwagi, są przyczyną wielu wypadków o tej porze roku.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Mecenas Piotr Kaszewiak mocno o alimentach Marcinkiewicza. Nie gryzł się w język
-
Podawał się za lekarza, występował w mediach jako ekspert. Jest zawiadomienie do prokuratury
-
IMGW ostrzega przed siarczystym mrozem. W nocy nawet -22 stopnie
Źródło: warszwawpigulce.pl