Usłyszał wyrok ws. wykorzystywania seksualnego. Mimo to nadal trenuje dziewczynki w stadninie koni
Skandal w stadninie koni w miejscowości Dziemiany (pow. kościerski, woj. pomorskie). Pomimo nieprawomocnego wyroku za wykorzystywanie seksualne, Marcin P., były prezes Pomorskiego Związku Jeździeckiego w dalszym ciągu trenuje małe dziewczynki. Bulwersującą sprawę opisują dziennikarze "Superwizjera" TVN.
Skandal w stadninie koni
"Tajemnice stadniny w Dziemianach" - taki tytuł nosi reportaż "Superwizjera" TVN, który opisuje skandaliczną sprawę Marcina P., byłego prezesa i "szarej eminencji" Pomorskiego Związku Jeździeckiego. Akcja szokującego materiału dziennikarskiego rozgrywa się w niedużej kaszubskiej wsi Dziemiany (pow. kościerski, woj. pomorskie).
- To instruktor jazdy konnej, który sprawował wiele ważnych funkcji publicznych i jest wpływową postacią całej jeździeckiej społeczności. Od lat związany jest z dużą stadniną na Pomorzu, gdzie organizuje obozy szkoleniowe - informują dziennikarze “Superwizjera” odnośnie Marcina P.
"Zdjął mi spodnie, skarpetki, chciał mi zdjąć majtki"
Były prezes Pomorskiego Związku Jeździeckiego usłyszał nieprawomocny wyrok 1,5 roku więzienia za wykorzystywanie seksualne. Strony procesu odwołały się do wyższej instancji. Rozprawa toczy się przed sądem w Gdańsku.
Reporterzy TVN dotarli do ofiar Marcina P. Relacje kobiet wykorzystywanych seksualnie szokują. - Byliśmy na zawodach, całą grupą wylądowaliśmy u niego w pokoju. Ktoś przyniósł alkohol, było miło i sympatycznie. Osoby zaczęły się wykruszać, ja także chciałam już iść, po czym zorientowałam się, że poszedł za mną i wszedł pod prysznic nagi i zaczął mnie obłapywać - relacjonuje jedna z kobiet, która przed oprawcą uciekła przez okno.
- Poszłam do swojego pokoju, zamknęłam się, w pokoju byłam sama. Jak zdjęłam buty, wszedł pan Marcin do mnie do pokoju i zaczął mnie rozbierać. Zdjął mi spodnie, skarpetki, chciał mi zdjąć majtki - dodaje inna z kobiet.
"Rozejrzałam się, czym można wybić szybę"
Marcin P. miał dopuszczać się przemocy wobec kobiet nawet po wyjściu z aresztu. - Po tym, jak wyszedł z aresztu, podczas zawodów zamknął się ze mną w biurze i stwierdził, że ma wzwód i mam coś z tym zrobić. Zaczął mi wkładać ręce w spodnie, powiedział, że mnie doprowadzi do orgazmu. Rozejrzałam się, czym można wybić szybę. Chwyciłam zegar w kształcie konia. W tym momencie on otworzył drzwi - słyszymy w materiale “Superwizjera” TVN.
Źródło: “Superwizjer” TVN