Ujawnili nagrania z karetek, dobitnie pokazują prawdę o systemie opieki zdrowotnej
Portal Business Insider dotarł do nagrań z karetek pogotowia ratunkowego, które wydają się przerażającym potwierdzeniem tego, co słyszmy od dłuższego czasu – w szpitalach nie ma już żadnych miejsc dla pacjentów z COVID-19.
Sytuacja wydaje się jedną z najbardziej dramatycznych, z jakimi do tej pory mogła mieć do czynienia służba zdrowia. Szpitale w Warszawie są praktycznie pełne, a zespoły ratunkowe muszą niejednokrotnie jechać do oddalonych o niemal sto kilometrów pobliskich Kozienic czy Siedlec.
We wszystkich rozmowach powtarza się w kółko parę kwestii: „dokąd jechać?” i „nie ma miejsca”. Smutna rzeczywistość staje się tym bardziej druzgocąca, że pacjenci dosłownie umierają w oczekiwaniu na jakąkolwiek pomoc.
Wielu ratowników ma nadzieję na to, że zwolni się jakieś miejsce i będzie dostępne dla ich pacjenta. Niestety, w przypadku zwolnienia respiratora są dwie możliwości – albo komuś pomógł i ta osoba już go nie wymaga albo nastąpił zgon. Czasami zdarza się, że kogoś przetransportowano do innej placówki – np. do szpitala na Stadionie Narodowym.
Tragiczna sytuacja z polską służbą zdrowia
- Pani doktor powiedziała, że przyjmie nam pacjentkę, bo teraz pojechał jakiś pacjent na Narodowy. Tylko musimy poczekać, aż łóżko się oczyści. Natomiast prosiła, żeby przekazać wam, że najprawdopodobniej do poniedziałku, jest ostatnie miejsce, jakie mieli wolne i to jest miejsce na SOR, bez zaplecza oddziału internistycznego, bo tam nie mają żadnego miejsca – mówiła jedna z ratowniczek w niedzielny wieczór. Ona miała szczęście, gdyż jej pacjent zostanie przyjęty.
Niestety, coraz częściej zdarza się, że szpital odmawia wzięcia kogokolwiek. Tłumaczy to tym, że nie ma miejsc, respiratorów lub nawet samego tlenu albo ostatnie wolne miejsce zarezerwowane jest dla kogoś w o wiele gorszym stanie, niż osoba, którą transportuje właśnie karetka.
Coraz częściej dyspozytorzy informują o „całkowitym braku miejsc” w wielu stołecznych szpitalach. Karetki zmuszone są jeździć wiele kilometrów poza miasto, ale to i tak nie gwarantuje, że uda się komukolwiek pomóc. Pacjenci z saturacją wynoszącą 80 i ciężkimi chorobami współistniejącymi nie mają wyboru, tylko muszą czekać na ratunek w karetce.
[EMBED-243]
Jak tłumaczy resort zdrowia, coraz więcej osób trafia do szpitali przez brytyjski wariant koronawirusa. Wykazuje on znacznie większa zaraźliwość, a także śmiertelność i to nie tylko w grupie zwiększonego ryzyka. Do szpitali trafia coraz więcej 30-latków, nie brakuje także 40- czy 50-latków. Inna sprawa, że cały czas pojawiają się wezwania do innych przypadków: udarów, zawałów, pobić, prób samobójczych, padaczek i wielu więcej.
Tacy pacjenci wymagają nie tylko szybkiej i intensywnej opieki szpitala, ale również specjalnego oddziału neurologicznego czy ortopedycznego. Do tego należy doliczyć wielu nieleczonych (lub niewystarczająco leczonych) pacjentów onkologicznych.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Decyzja zapadła - warszawska parafia zamyka się na Wielkanoc. Wierni nie wejdą do kościoła
Osoby bez maseczek wtargnęły do toruńskiego szpitala. Do sieci wyciekło nagranie
Matka zabiła dwoje małych dzieci. Wiadomo, co stało się tuż przed, sąsiedzi przerwali milczenie
Źródło: Buisness Insider