Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > TYLKO U NAS: Kobieta skatowana przez Kaźmierską przerywa milczenie: Gdy zobaczyłam ją w telewizji, ataki paniki wróciły. Od tamtej pory boję się włączać telewizor
Daniel Arciszewski
Daniel Arciszewski 14.06.2024 07:23

TYLKO U NAS: Kobieta skatowana przez Kaźmierską przerywa milczenie: Gdy zobaczyłam ją w telewizji, ataki paniki wróciły. Od tamtej pory boję się włączać telewizor

None
Dagmara Kaźmierska, fot. fot. East News, Paweł Wodzyński

- Gdy zobaczyłam ją w telewizji, pomyślałam, że mam zwidy. Że wróciła mania prześladowcza z czasu rozprawy, gdy groziła mi ona i jej gang - mówi w rozmowie z Gońcem jedna kobiet brutalnie pobitych przez Dagmarę Kaźmierską. - Proszę i apeluję, by kolejne skrzywdzone przez nią kobiety opowiedziały swoje historie na głos. Jest ich wiele - dodaje. 

Śledztwo Gońca o kryminalnej przeszłości Dagmary Kaźmierskiej

Na przełomie kwietnia i maja opisaliśmy historie trzech ofiar Dagmary Kaźmierskiej. Jedna z nich została na polecenie Kaźmierskiej zgwałcona i więziona. Druga, będąc w ciąży, została ciężko pobita przez Kaźmierską i jej alfonsa. Za odejście trzeciej z agencji (w klubie Heidi nieustannie bito ją, gnębiono i zabierano urobek), zażądano okupu.

Drastycznych zeznań kobiet doznających przemocy z rąk Kaźmierskiej i jej szajki było w aktach sprawy dużo więcej.  Część historii umknęła uwadze śledczych. Część ofiar bała się zeznawać.  Uznaliśmy, że opublikowane historie wystarczą, by nakreślić opinii publicznej bestialstwo i atmosferę strachu panującą w "klubie towarzyskim" gwiazdy Polsatu.

Brak słowa "przepraszam" ze strony Kaźmierskiej - nawet jeśli nie wobec jej ofiar, to choćby dla fanów, przed którymi ukrywała ona podstawę skazania - dodatkowo buduje wiarygodność zeznań ofiar Kaźmierskiej - stręczycielki wyrachowanej, zakłamanej, niezdolnej do odczuwania współczucia.

W pewnym momencie Kaźmierska zasugerowała wprost, że kobiety, które zeznawały przeciwko niej, kłamią. Do mediów zaczęły też przeciekać doniesienia mówiące, że Kaźmierska może jeszcze wrócić do telewizji.

Potwierdzałaby to reakcja dyrektora programowego Polsatu na skandal. Edward Miszczak stwierdził, że Kaźmierska - z której zrobił czołową gwiazdę wiosennej ramówki - zniknęła z „Tańca z Gwiazdami”, bo "jest chora".

Pytanie, co na to jego żona Anna Cieślak - twarz kampanii przeciwko stręczycielstwu i handlu ludźmi fundacji La Strada).

Dla jednej z byłych pracownic Kaźmierskiej tego było za dużo. Napisała do nas i zgodziła się na wywiad.

Ze względu na ochronę tożsamości, nie wskazujemy okresu, w którym kobieta pracowała w Heidi, ani szczegółów pewnych wydarzeń. Kobieta wciąż się boi Kaźmierskiej.

Dagmara Kaźmierska była czołową postacią
Dagmara Kaźmierska była czołową postacią "Tańca z Gwiazdami"
Śledztwo Gońca: Jak gwiazda Polsatu kazała zgwałcić Marysię. Mroczne tajemnice Królowej Życia [ODCINEK PIERWSZY] Śledztwo Gońca: Jak Kaźmierska skatowała kobietę w ciąży. Mroczne tajemnice "Królowej życia" [ODCINEK DRUGI]

"Biła mnie, kopała, szarpała za włosy, rzucała jak szmacianą lalką"

Daniel Arciszewski, Goniec: Kaźmierska mówi, że nie prowadziła miejsca do gnębienia kobiet, a "klub towarzyski". 
Była podwładna Dagmary Kaźmierskiej: Klubem towarzyskim to można nazwać miejsce, do którego się udaje ze znajomymi na jakiegoś drinka czy kawę, a nie to, co ona miała. To, co ona miała, to była typowa agencja towarzyska, tak zwany burdel, do którego się przychodziło się w oczywistym celu i nic poza tym. Klub wyglądał jak melina. Nie miał nic wspólnego z tym splendorem i bogactwem, z jakim Kaźmierska chce być utożsamiana. Dla niej to dziewczyny mogłyby gzić się na karaluchach, byleby ona miała z tego pieniądze dla siebie.

Po naszych publikacjach Kaźmierska twierdziła, że w jej agencji było kilka, jeśli nie kilkanaście drzwi otwartych i zawsze można było z niej wyjść i już nie wracać. Że nikt przez nią nie był więziony. To prawda? 
Nie, tam były jedne drzwi otwarte, przy których wiecznie ktoś siedział. Dlatego dziewczyny uciekały przez okno. Ja pamiętam ten klub dokładnie. Było brudno i obskurnie, zakurzone automaty do gry, na ścianach zdjęcia Dagmary i jej syna, obok rura do tańczenia, wokół niej kanapy dla dziewczyn czekających, aż klient wskaże na którąś palcem.

Później wchodziło się na górę. Tam był długi korytarz, taki hol, po bokach pokoje. Była też sauna. Malutkie pomieszczonko takie. Ale sauna była nieużywana. No chyba, że trzeba było czasami jakąś dziewczynę przymknąć w tej saunie, to też się zdarzało.

Jedno z pomieszczeń w agencji Dagmary Kaźmierskiej
Jedno z pomieszczeń w agencji Dagmary Kaźmierskiej

Jak to "trzeba było przymknąć dziewczynę w saunie"? 
Po prostu. Zamykali tam dziewczyny. Wrzucali i nie wypuszczali przez jakiś czas.

Dagmara to robiła? 
Dagmara, Heniek (prawa ręka Dagmary Kaźmierskiej, skazany przez sąd na łączną karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności).

Dlaczego? 
No to był rodzaj jakiejś tam niewielkiej może kary, czy jakiegoś odizolowania? Nie wiem, nikt się nie zagłębiał w to. Każdy się już później takiej jej bał, że nikt nie zadawał żadnych pytań. Dlaczego tam którąś spotkało to czy tamto.

Kaźmierska twierdzi, że żadnych kobiet nie krzywdziła. Że gdyby rzeczy opisane przez dziewczyny w śledztwie działy się naprawdę, to ten klub tygodnia by nie przetrwał.
Ale dlaczego by nie przetrwał tygodnia? Kto by go zamknął?

Dagmara tego nie mówi. Chyba sugeruje, że policjanci, którzy tam przychodzili. 
Chcieli bzykać i bzykali. Najczęściej za darmo. Nie każdy policjant jest prawdziwym policjantem. Takim, który pilnuje porządku zawsze. Są policjanci skorumpowani. Bzykali za darmo, mieli wszystko za darmo, full wypas. Za to przymykali oczy na wiele rzeczy.

Raz pamiętam taką sytuację. To już było po tym, gdy już wiedziałam, że nie mogę odejść. Na dole była "Czarna" (Iwona G., "wiceszefowa" Heidi, główna księgowa, skazana w procesie Kaźmierskiej za czerpanie korzyści z cudzego nierządu). Podjechał samochód. Wysiadło dwóch gości... [rozmówczyni zaczyna szlochać, głos się urywa] I ona do mnie przerażona, powiedziała, żebym natychmiast poszła gdzieś do pokoju, zamknęła się, schowała i udawała że mnie nie ma.

Ja wtedy wpadłam w totalną panikę. Ja wiedziałam, kim są bandyci od Kaźmierskiej, jacy to bezwzględni ludzie. Jak zobaczyłam reakcję Kaźmierskiej na tych dwóch mężczyzn, to myślałam, że dojdzie do jakiejś tragedii, że zaczną strzelać czy spalą ten dom. Zamknęłam się, siedziałam w pokoju jak trusia pod miotłą.

W końcu wyszli. Zapytałam się, kto to był... I wtedy usłyszałam: "to były psy"... Od razu pożałowałam, że się schowałam. Bo Dagmara bała się tylko prawdziwych policjantów i potem myślałam, że oni mogliby mi pomóc... bo Dagmara to demon...

[kobieta płacze]

Demon? 
Ona w telewizji pokazuje taką miłą twarz... Że niby taka babeczka pozytywna, czasem przeklnie, coś tam stłucze, czasem się awanturuje w restauracji o jakąś porcję i tak dalej, ale to że niby takie dobroduszne przeklinanie, zadzieranie nosa, taka komedia dla ubogich duchem. No ona  właśnie taka jest. Ale tylko w momencie, kiedy wszystko idzie po jej myśli, kiedy się wykonuje jej polecenia, kiedy jest się takim jej tresowanym pieskiem. Taka milutka była też dla mnie na początku.

Ale w momencie, kiedy ona słyszy "nie, ja tak nie chcę" albo "nie, ja tak nie zrobię", bądź "to koniec, odchodzę" to wtedy właśnie ona staje się... demonem, no nie mogę inaczej tego opisać... [szlocha] W jednej sekundzie potrafi się zmienić w bestię gotową zgładzić i zdeptać wszystko w jej polu rażenia.

Jednej dziewczynie potrafiła zęby powybijać. Dosłownie - chodziła tam bez zębów, bo jej Dagmara wybiła... Mnie biła, kopała, szarpała za włosy, rzucała jak szmacianą lalką. Wrzeszczała przy tym i zawsze coś groziła, że jak nie nas, to nasze rodziny załatwi. Tam nawet nie było jak się porozumieć ze sobą, dobrze poznać. Dziewczyny nie podawały swoich prawdziwych imion, żeby pewnie nie znalazły się poza pracą i nie próbowały razem zeznawać, też napuszczane na siebie byłyśmy. Taki ciągły lęk, stres, nieufność była...

Dagmara Kaźmierska w
Dagmara Kaźmierska w "Tańcu z Gwiazdami"

"Za złe ubranie czy zły uśmiech, podchodziła i waliła zewnętrzną częścią ręki"

Kobiety opisane w tekstach Gońca i pani… nie byłyście pewnie jedynymi kobietami, które doświadczały przemocy.
Ale oczywiście, że nie. Jak ja tam byłam, to oni stosowali przemoc wobec większości kobiet. Najgorzej miały te, które chciały odejść bądź te, które nie chciały zrobić tego bądź tamtego. Były przypadki, że dziewczyny nie chciały godzić się na pewne rzeczy. Tam nie było, że "nie, czegoś nie zrobię".

Chodziło na przykład o seks analny. Albo przemoc. Mój przykład. Przychodził taki facet. Ale on nie przychodził na seks, on przychodził, żeby go pobić, sponiewierać. Raz wybrał mnie. Poszłam z nim. I tam kazał chodzić po sobie w obcasach, obrażać go i bić. Ja nie znałam takich rzeczy, nie chciałam tego robić, a nawet nie potrafiłabym.

No i zszedł ten człowiek do baru i złożył skargę: że "co to w ogóle za dziwki tutaj mają, że on płaci pieniądze, a ona nie potrafi się nim zaopiekować". No i też za to zostałam pobita.

Przez Dagmarę? 
Przez Dagmarę, tak. Wpadła wtedy do pokoju z wielkimi pretensjami, z mordą oczywiście, już z daleka się darła. I ten jej głos, ten jej krzyk coraz bliżej się przesuwał do mnie. I wrzeszczy, że" z czym ja mam problem?", "co ze mnie za tępak, skoro klient mówi wyraźnie, że on chce, żebym ja go pobiła, skopała, zwyzywała, sponiewierała", "czego ja kurwa nie rozumiem"?

A ja się po prostu brzydzę przemocą. U mnie to nawet, jakiś boks, te MMA - to dla mnie nie jest sport. Ja takich sportów nie uznaję. Bo dla mnie to jest przemoc.

Pamięta pani swój najgorszy raz z Dagmarą? 
[kobieta opisuje szczegóły pobicia i ataku na tle seksualnym, których prosi aby nie publikować z uwagi na anonimowość; następstw napaści i powodów zaniechania dochodzenia przez nią sprawiedliwości nie zamieszczamy z tego samego powodu]

Była pani świadkiem przemocy używanej wobec innych dziewczyn? 
Tak, pamiętam na przykład jedną z dziewczyn, którą też wiecznie wyzywała, wiecznie krytykowała. Nieraz ją pobiła na oczach wszystkich.

Pamiętasz za co?
Tego nie wie nikt. To tylko ona wie. Siedziała, dajmy na to, przy automatach. Ona tam fortunę utopiła. No i raz znów przegrała dużo pieniędzy. I już podeszła i strzeliła ją w pysk, bo się nie uśmiechała odpowiednio.

Dla niej to było tak łatwe, jak strzepnięcie muchy z ramienia… Pamiętam, że za jakieś takie lekkie przewinienie, za złe ubranie czy nie taki uśmiech, to ona tak podchodziła i waliła zewnętrzną częścią ręki. A ona miała tyle kurwa pierścionków ponakładanych… Na każdej ręce to z kilkanaście ich było. I pamiętam, miała miała takiego jednego motyla wielkiego i on miał takie, wie pan, podniesione do góry skrzydełka, i jak tym oberwałaś to mogłaś twarz mieć pociętą.

W ogóle jak dała tylko w twarz, albo wlepiła karę, to było nic wobec tego, co potrafiła zrobić z też innymi dziewczynami.

Na przykład? 
Ta dziewczyna bez zębów… Dagmara była na nią szczególnie cięta... Jezus, jak ona ją katowała. Jak ona strasznie katowała tę dziewczynę…

Jak?
Pamiętam, że raz po tym jak katowała ją na dole, to ona nos miała rozbity i była cała we krwi... Dlaczego tak się stało? Ta bez zębów miała dziecko w domu dziecka i chciała jechać w odwiedziny. Dagmara powiedziała jej wcześniej, że nie może jechać, a ona mimo wszystko pojechała. Kobieta wróciła przed wieczorem, ale ktoś doniósł że wyszła. No i trzeba było ją ukarać. Ja byłam przerażona. Takich pobić było więcej.

Wie pan, w średniowieczu było tak, że jakiś tam książę czy królewicz zawsze miał tak zwanego chłopca do bicia, nie? Jak coś się księciu źle powiodło, no to przyprowadzali chłopca do bicia i ten chłopiec był bity na oczach tego małego księcia, a księciu już humorek się poprawiał. No i ona, i w różnym czasie zapewne inne dziewczyny, też były takimi dziewczynkami do bicia. Za jakieś tam jej, wie pan, porażki, niepowodzenia.

I dlaczego ona tam jeszcze była, dlaczego pracowała kogoś, kto tak ją traktuje?
No bo nie mogła odejść. Dagmara jej nie pozwalała.

Tego w aktach nigdzie nie ma.
Widzi pan…

Ja nie chciałam do tego wracać. Mam kilka wspomnień bardzo wyraźnych, bardzo strasznych. Ale pewne rzeczy gdzieś tam się pozacierały. Nie jestem w stanie określić miesięcy, kiedy coś się działo, tylko mniej więcej podać porę roku. Że było zimno albo ciepło, więc była zima albo jesień.

Psychiatra moja, u której się leczyłam po tym wszystkim (zdiagnozowała m u mnie zespół stresu pourazowego, leczyłam się antydepresantami), powiedziała, że to bardzo dobrze, że zapominam. Że się zabliźniają rany. Wie pan, ile lat ja przesiedziałam w gabinetach, by się tego pozbyć?

I gdy w końcu zaczęło być lepiej, Dagmara wróciła.

Jak po raz pierwszy zobaczyłam ją w telewizji, pomyślałam, że mam zwidy. Że wróciła mania prześladowcza z czasu rozprawy, gdy groziła mi ona i jej gang. Zadzwoniłam do mojego psychiatry. On powiedział, że to nie halucynacje i że właśnie myślał o mnie, jak sobie z tym radzę... Jak? Przez trzy lata ze strachu nie mogłam włączyć telewizora!

A napady paniki miałam przez kilka lat. Różne rzeczy je wyzwalały. Jak widziałam samochód z rejestracją DKL gdzieś zaparkowany to myślałam, że przyjechali się ze mną policzyć, albo zarżnąć moją rodzinę, jak grozili. Ręce mi się pociły i nogi uginały na sam widok futra na wystawie, czy kobiety w futrze. Bo ona miała futro założone, to takie specyficzne właśnie z takimi miniówami króciutkimi do bioder najczęściej.

Kiedyś jednak włączyłam te "Królowe życia". I odczułam taki lęk... Jakby wróciły do mnie najgorsze emocje stamtąd. Serce mi biło. Krew od rąk i nóg odpływała. Myślałam, że zemdleję. Nie wiem dlaczego to robiłam. Od tamtej pory nie włączałam telewizora ze strachu. I nawet zastanawiałam się, czy go nie wynieść w ogóle, bo to, że ona jest w telewizji, to tak jakby ona trochę znów weszła do mojego domu... 

"Proszę inne kobiety, by zgłosiły się do Gońca i opowiedziały własne historie"

Co czuje pani, jak Dagmara próbuje się teraz wybielać, tłumaczyć...
To jej wybielanie we mnie nie wywołuje wielkich emocji. Ona kłamała dziewczynom, policjantom, kłamała w sądzie i w tych swoich wywiadach i to oczywiste, że teraz też będzie kłamać. To taki człowiek po prostu.

Najbardziej mnie uwiera, że jeszcze są tacy, co jej bronią... to jest przykre po prostu, wywołuje to taki smutek, niemoc. Że ci ludzie, po tym wszystkim co zostało napisane, dalej nie zdają sobie sprawy... Nie wiedzą, że bronią czystego zła, okrucieństwa, bestialstwa.

Bo tak. Jestem pewna, że to wciąż ta sama, narcystyczna bestia, która katowała bezbronne, złamane kobiety.. Jak można było nie powiedzieć "przepraszam" po tym wszystkim, no jak? [rozmówczyni płacze]

Niektórzy piszą: "nikt nas nie zmuszał, byśmy tam szły". To prawda. Byłam młoda, zahukana. Ale nikt mnie nie poinformował, jakie rzeczy tam się dzieją... Przecież na to, co się tam działo są akta, liczne zeznania prawdziwych kobiet...  I uwiera mnie, tak smuci głęboko w sercu - jak społeczeństwo może to tolerować? Kim są ci ludzie co jej przyklaskują? Co jej jeszcze bronią? Albo są bez żadnego sumienia, albo są, lekko rzecz ujmując, mało inteligentni. Czy gdyby ktoś z ich rodzin albo one same, doświadczyli tego, co my, to by zrozumieli?

Może przemawiają do nich sugestie Kaźmierskiej, że dziewczyny, które przeciwko niej zeznawały, kłamały, chciały ją zniszczyć. 
Dlaczego miałyby one chcieć się na niej mścić? Ja tam poszłam z własnej, nieprzymuszonej woli. Nikt mnie do tego nie zmuszał. Na tamtą chwilę mojego życia wydawało mi się, że to jedyne wyjście. Dlaczego miałabym robić problemy dobrej kobiecie, która daje mi zarabiać? Dlaczego tyle dziewczyn, które się nawet nie znały, mówiły o tym samym reżimie terroru przemocy, przymusu pogardy?

Gdyby ona miała normalny biznes, tak jak ona to twierdzi, no to dobra, ludzie przychodzą, zatrudniają się, zwalniają się i odchodzą. Ale u niej nie było tak.  Ona była sadystką. Potworem.

I nikt z tego co wiem, nie myślał o żadnej zemście na niej. Wszystkieśmy wiedziały, że ona jest nie do ruszenia. Każdy myślał tylko o tym, jak uciec i zapomnieć. Zemści się na niej życie... Już myślę, że to do niej dochodzi, ta karma...

Jak dowiedziała się pani o naszych artykułach? 
Coś mi mignęło na YouTube. Film, było napisane w nagłówku "koniec kariery Kaźmierskiej". No i wzięłam i włączyłam... Słuchałam z zapartym tchem... No poczułam taką ulgę, taką radość... Przeczytałam każdy artykuł, każdy komentarz. Przez tydzień codziennie rano przed pracą włączałam internet. Wpierw sprawdzić, czy to nie był sen, a potem... nie ukrywam, że się bardzo cieszyłam... ja płakałam z tej ulgi i wdzięczności, dosłownie. To było tak, jakby z duszy spadł mi kamień tej niesprawiedliwości, strachu, poczucia krzywdy. Wreszcie ktoś normalny się pofatygował do sądu i ją zdemaskował, pokazał jej prawdziwą twarz.

Mam nadzieję, że nie jest jej teraz tak bardzo do śmiechu. Wiem, że nie jest. Ona może uśmiechać się, kręcąc filmiki, ale jakie ma wyjście? Próbuje tylko jakoś utrzymać tą swoją fałszywą twarz.

Jedno z pomieszczeń w agencji Dagmary Kaźmierskiej
Jedno z pomieszczeń w agencji Dagmary Kaźmierskiej

Myśli pani, że ona by zrobiła taką samą karierę, gdyby od początku powiedziała ludziom za co siedziała, łącznie z pobiciem i zleceniem gwałtu? 
Jesteśmy tylko ludźmi. Ludzie popełniają błędy. Każdy może popełnić błąd, każdy może go później gdzieś tam z czasem żałować. A pieniądz to jest taka rzecz, która potrafi zaślepić każdego i dla pieniędzy ludzie są w stanie zrobić różne rzeczy, których wydaje nam się, że nigdy byśmy nie zrobili... Ale ważne, żeby wyciągać wnioski, robić rachunek sumienia, być lepszym człowiekiem.

Ona nie potrafi się przyznać do swoich błędów. To jest najgorsze. Gdyby otwarcie się pokajała, wyznała: tak, zrobiłam to, gnębiłam, byłam okrutna, ale takie były czasy, takie miałam otoczenie, ale staram się być lepsza zobaczyłam, co zrobiłam innym... Ale nie… Ona zero wyrzutów sumienia i świadomości ogromu krzywd, jakie się wyrządziło ludziom.

Ja myślę, że ona nie ma uczuć. Widzę, że wciąż dla niej liczy się tylko przepych, dobra materialne, świecące przedmioty, nic poza tym się dla niej nie liczyło i nadal nie liczy.

Ja sobie dam głowę obciąć, że tak naprawdę ona nie ma żadnego prawdziwego przyjaciela, takiego prawdziwego. Mogę się założyć, że z chwilą, gdy ona zostanie bez niczego, to wszyscy, ale to wszyscy znikną i na nią nikt nawet nie splunie. Jestem tego pewna.

Ja interesuję się historią. W jednej książce wyczytałam o Kobyle z Majdanka [własc. Hermine Braunsteiner (1919-1999) - nadzorczyni SS, szefowa kancelarii obozu zagłady w Majdanku -red.]. I jak czytam, to psychologicznie, jakbym czytała o Dagmarze. To z wierzchu była niby normalna osoba, ciepła, uczynna, nawet męża miała, więc może i w miłość wierzyła... A w obozach  wiązała kobietom rodzącym nogi, żeby nie mogły urodzić, wybierała dzieci do komór i patrzyła jak ludzie umierają wagonami…I  po prostu jest dla mnie taka bezduszna osoba.

Jak Dagmara może teraz mówić, że nie jest bestią czy zwyrodnialcem, skoro kopie po brzuchu inną kobietę, która nosi w sobie dziecko. To jak nazwać taką osobę? To jest najgorszy zwyrodnialec.

Czyli wierzy pani w zeznania kobiet, które opublikowaliśmy?
Oczywiście. Na sto procent. To właśnie była Dagmara z klubu Heidi w Kłodzku. "A chuj tam kurwa bachor jakiegoś, chuj wie kurwa kogo, chuj wie skąd, chuj wie jakiego klienta, nie wiadomo kurwa kto to, co to", tak o jednej z dziewczyn w ciąży i jej dziecku mówiła Daga.

A ona sama była wcześniej prostytutką. W agencji poznała tego swojego przyszłego męża-mordercę, po którym przejęła nazwisko.

Tym bardziej mogłoby się wydawać, że będzie traktować was z godnością. 
Ja… naprawdę nie potrafię zrozumieć tego stworzenia... Ale zrozumienie Dagmary Kaźmierskiej to zadanie dla psychologów i kryminologów, a zbadanie i rozliczenie tego, co działo się w Kłodzku za jej panowania - dla policji i prokuratury.

Ja czuję tylko, że mam obowiązek powiedzieć, jak było. I chcę tu poprosić dziewczyny, które zostały pokrzywdzone przez nią. Żebyście się nie bały po prostu. Zgłoście się do Gońca. Powiedzcie co czujecie, jak to było, jak wyście się czuły. Usuńmy tę kobietę z mediów, żeby nasze dzieci mogły wychowywać się w normalnym społeczeństwie, bez promowania pajaców uczących, że w życiu najbardziej liczy się  kto ma jaki samochód, ile ma torebek, biżuterii i na jakie to hotele go nie stać. Żebyśmy nie musiały stresować się i bać, że nasze dziecko obejrzy kiedyś program w telewizji i w głowie coś mu przeskoczy i wyrośnie na takiego klauna jak Kaźmierska.

Jeżeli my tego same tego nie zrobimy, za nas nikt tego nie zrobi i coraz gorsze osoby będą promowane.

To naprawdę pomaga. Ja dzięki nim po raz pierwszy od piętnastu lat mogłam wymówić słowo Dagmara. 
 

Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów